Naszemu koledze z forum Markowi Dembowskiemu w zeszłym w Alpach pękł hak do przerzutki, musiał przerobić rower na 1-biegowy, to niestety oznaczało koniec wyjazdu, koniec marzeń o zaliczeniu 2tys przełęczy.
To zrób mi tą przyjemność - i nie czytaj, jak kolejny raz nie rozumiesz czego rozmowa dotyczy. Jakbyś się nie zorientował - to wątek tylko ociera się o wyprawę Michała, a dotyczy przede wszystkim sposobu podróżowania.
No to słabo kombinuje. Nie mógł zostawić rower u jakiejś rodziny i złapać stopa do najbliższego większego miasta i kupić hak? Ja bym kombinował a nie od razu porzucał swoje marzenia.
a nie jak skutecznie obrzydzić komuś podróże rowerowe.
kaarool napisał/a:No to słabo kombinuje. Nie mógł zostawić rower u jakiejś rodziny i złapać stopa do najbliższego większego miasta i kupić hak? Ja bym kombinował a nie od razu porzucał swoje marzenia. Kombinował dobrze bo wróciliśmy się do najbliższego dużego miasta ale nie ma niestety uniwersalnego haka do przerzutki i nie udało nam się właściwego haka kupić - Kellys nie jest tam popularną marką.
Cytat: "kaarool"No to słabo kombinuje. Nie mógł zostawić rower u jakiejś rodziny i złapać stopa do najbliższego większego miasta i kupić hak? Ja bym kombinował a nie od razu porzucał swoje marzenia. Kombinował dobrze bo wróciliśmy się do najbliższego dużego miasta ale nie ma niestety uniwersalnego haka do przerzutki i nie udało nam się właściwego haka kupić - Kellys nie jest tam popularną marką.
Twoje zdanie akurat mnie w ogóle nie interesuje,
Przejazdy w granicach 150-180km (jakie miałem na ostatniej wyprawie) to za dużo na taką długa trase, ale 40-50km to z kolei strasznie mało, najbardziej optymalnym tempem dla przeciętnego człowieka jest przedział koło 100-120km, na tak długiej trasie bedzie łatwiej pomagał zmagać się z monotonią, czas spędzony na siodełku bedzie lekiem na nudę i "nic nierobienie".
Cinek muszę powiedzieć, że jesteś bardziej fotogeniczny, kiedy Cię na zdjęciu brakuje
Oj nie lubisz Robercie kolarzy, nie lubisz...