Szkoda tylko, że trzeba było przejechać 115 km żeby zaliczyć pierwszą gminę
Jesteś jeszcze w stadium początkowym zbieractwa. Będzie dalej.
Ja mam "ideę fix" aby nie dojeżdżać pociągiem lub autem, tylko wyjeżdżać z domu na kołach. Wracać tak samo. Więc ostatnio pierwsza gmina wpada mi gdzieś tak trzeciego dnia. Nie mam z tym większego problemu, bo czas spędzony na rowerze, to czas wygrany od losu, od obowiązków itp. Jak ktoś myśli, że emeryt (niby ja) ma dużo czasu, to nie wie co mówi. Organizacja wyjazdów nie jest prosta.