Zachodnia Norwegia - lipiec 2011

[transatlantyk]

Nie no co Ty! Focusik jeździ coraz lepiej pode mną. Trochę się zafiksowałem na Twoje ciągoty terenowe i myślałem, że już tak być musi

[Daniel]

Poproszę moderatora o przeniesienie tematu do działu wypraw. Bo wyprawa rusza.
Jadę ja z Szarnem, Miki niestety z niezależnych od niego powodów musial zrezygnować.
Ruszamy jutro, spotykamy się o 9 na Okęciu, o 12 odlatujemy do Stavanger, a później to już będziemy polować na BIGi

[usulovski]

Wiatru w żagle Daniel!

[Zbyszek]

Powodzenia!

[marek.dembowski]

Bardzo Wam zazdroszczę tej wyprawy Mam nadzieję, że Norwegia spodoba się Wam tak jak mnie i zakochacie się w niej całkowicie. Powodzenia, pięknej pogody i wielu miłych wrażeń

[Janus]

Właśnie zauważyłam, że spora część trasy pokrywa Wam się z moją (sprzed roku) - oczywiście ta najlepsza część Ale Wam zazdroszczę! Dawajcie znać na bieżąco, gdzie jesteście. Jakby co w każdym większym miasteczku (nie mówię o dużych miastach, które chcecie omijać) jest biblioteka (najczęściej zamknięta w weekendy), a w niej darmowy dostęp do internetu.

Powodzenia, pięknej pogody i wielu miłych wrażeń

Czyli jednym słowem - pięknej pogody; w Norwegii o resztę nie trzeba się martwić

[Janus]

Ostra jazda, podjazdy, piękne widoki, na biblioteki przy ograniczonym czasie wyprawy to raczej tracić czasu nie będą (z moich doświadczeń zresztą wynika, ze wcale nie jest z tym tak dobrze jak w legendach, jak nam właśnie zależy na darmowym internecie - to albo jest zamknięte, albo 1-2 komputery na krzyż i trzeba stracić masę czasu). Zresztą po to też się jeździ w trasę by się oderwać na chwilę od tej cywilizacji, a nie ciągle cos na komputerku skrobać.

Masz rację; ja korzystałam z sieci w bibliotekach po prostu po to, żeby mieć kontakt z rodzinką i znajomymi (na telefony nie miałam kasy, a przez 2 miesiące zdążyłam się trochę stęsknić). Przy okazji ładowałam akumulator do aparatu. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się czekać na komputer albo trafić na zamkniętą bibliotekę (pomijając weekendy). No i nie korzystałam z nich przecież co drugi dzień
Poza tym – muszę bronić swojego honoru Oczywiście, miałam wolniejsze tempo niż chłopaki, ale priorytety były te same – pochłanianie widoków i jazda po górach (+ zdjęcia:). O istnieniu BIGów nawet wtedy nie wiedziałam (a i teraz wiem niewiele więcej niż to, że istnieją), ale też zależało mi na jak najbardziej górskiej trasie, bo dzięki temu ma się najlepsze widoki. Zahaczyłam więc o jak najwięcej gór i serpentynek, a nie o jak najwięcej bibliotek

A gdzie jedzie Miki w sierpniu? Do Norwegii, czy gdzieś indziej?

[Daniel]

No i wyprawa padla. W czwartek mialem wypadek - na zjezdzie pekl mi widelec. Samego wypadku nie pamietam, ale wyglada to na salto - zdarta prawa strona twarzy, ramie, lewa dlon i podarte na plecach ubrania. Wywiezli mnie karetka ponad 200 km do wiekszego szpitala, wypuscili dzisiaj. Jestem w Bergen bez roweru, w poniedzialek lece do Polski. Szarn wyslal moj rower poczta, a sam dolaczy do znajomych bedacych tu kamperem.
Szkoda wyprawy, bo jechalo sie swietnie, rallarvegen i zjazd z niego do Aurland zaliczylIsmy, ale jak widac musze tu jeszcze wrocic.

[Borafu]

  
Strasznie pechowa ta wyprawa. Najpierw Miki musiał zrezygnować, teraz Ty.
Trzymaj się.
Najważniejsze, że wracasz w całości.

[Daniel]

Tez sie ciesze - po pierwsze nie jechalem szybko, mogl peknac przy wiekszej predkosci. Po drugie - ratownicy mowili, ze moglem wyleciec przez barierke w dol.

[Janus]

O matko... Dobrze, że ogólnie jesteś cały... Ale szkoda wyprawy, rzeczywiście jakaś klątwa na niej ciąży.
A co do komentarza ratowników to cóż, jak przypomnę sobie te norweskie drogi... Było parę miejsc, w których wolałabym nie wylecieć za barierkę
A jakie wrażenia z samej Norwegii, pomijając wypadek? Do pogody chociaż mieliście większe szczęście?

[Symfonian]

Co to za widelec?  tak po prostu sobie pękł?
Całe szczęście że nic poważnego Ci sie nie stało.

[Daniel]

To byly typowe serpentyny z ekspozycja.
Norwegia fantastyczna, dla mnie widoki chyba lepsze niz w Alpach, bo jest to cos zupelnie nowego, innego. Z pogoda na poczatku bylo bardzo kiepsko, lalo przez 3 pierwsze dni po kilka razy dziennie, od wtorku bylo ok, choc zimno w gorach, kOlo 8-10 stopni, nad morzem normalnie.

To byl vogue rst, wiec teoretycznie nie najwiekszy chlam. Roweru nie widzialem dotad, pekl chyba na koronie. Rower byl przed wyjazdem na przegladzie, zakladalem bagaznik, raczej zauqazylbym pekniecie, gdyby bylo.

[dudi]

O jacie, dobrze, że się nic poważniejszego nie stało!

[tequila]

  Dobrze, że jesteś cały i  że żyjesz    trzymaj się i wracaj szybko do zdrowia.