Moja przygoda z rowerami zaczęła się w momencie kiedy to na komunię dostałem piękną pomarańczową kolarzówkę. Pierwsza wycieczka odbyła się do Kabat zobaczyć katastrofę lotniczą… Później rower był często używany, w międzyczasie dwa się rozleciały, może nie były to jakieś dalekie trasy i tak minął okres do końca podstawówki.
Następnie był długi okres kiedy rower nie był używany w ogóle, aż 4 lata temu znów sobie przypomniałem o tym sposobie spędzania czasu. Zaczęło się stopniowo od coraz dalszych wypadów, coraz częściej w siodle, poprzez dwa maratony mtb (nuda), aż w końcu wybrałem się na pierwsze wakacje rowerowe.
W 2009 roku było to tzw. Tour de zamki z Warszawy przez Mazury, Zatokę Gdańską, Toruń do Warszawy oraz w 2010 roku przejazd z Amsterdamu przez Holandię i Belgię do Berlina, z tym że po Niemczech było mało rowerowo, trochę nudnawo…
W tym roku planuję majówkę albo na Suwalszczyźnie, albo przejazd z Suwałk do Warszawy a w czasie urlopu wyjazd do Włoch na giro’d Toskania i Umbria. Po przejrzeniu tego forum, powoli szykują się wyjazdy w kolejnych latach.
Preferuję raczej zwiedzanie niż nabijanie samych km, co nie oznacza, że 50 km i koniec dnia.
Pozdrawiam minister.