Kilka osób już urzekła magia skrajnych współrzędnych, aczkolwiek robili to albo etapami, albo częściowo:
http://cykloid.pl/u-nas-dalej-ju-nie-mona-jecha.htmlhttp://www.polskawita.pl/wydarzenia/polska-poludnie---polnoc-w-30-dni.html (a... ta to piesza...)
W sumie jakbyś miał możliwość wydłużenia nieco czasu podróży, to mógłbyś się pokusić o trasę dookoła Polski, która uwzględniałaby te skrajne punkty (albo podzielić ją na pół, gdyby dodatkowy czas nie wchodził w rachubę).
Ta trasa z kąta w kąt może być umiarkowanie atrakcyjna i będzie raczej omijać regiony uznawane za ciekawe turystycznie, a opierać będzie się na idei. Te punkty to tylko symbol, a pedałowania przez Polskę przeciętną będzie co niemiara (chociaż być może właśnie tam można odnaleźć jakąś esencję naszego kraju) Dotkniesz Rozwiewa, a nie przejedziesz wybrzeża. Dotkniesz Bieszczad, a nie przejedziesz gór. Dotkniesz Bugu, a nie przejedziesz wschodniej granicy...
Ja bym tę czerwoną kreskę trasy rozgiął jak najbliżej granic, w sumie niewiele brakuje, a wiele odcinków jest równoległych do granicy, tyle, że biegnie wewnątrz kraju. Dosztukować trochę kilometrów i wystarczy na pełną pętlę:)