Autor Wątek: Nie zawsze wybieram najkrótszą drogę, czyli pierwsze 400km non-stop  (Przeczytany 8106 razy)

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11142
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 11:54 »
To ja natrzaskałem więcej. Jeszcze nie liczyłem, ale tak ze 40 to będzie chyba  :mrgreen:



Nie zawsze wybieram najkrótszą drogę..... [;





400km chodziło mi po głowie właściwie od początku roku. W ostatni weekend już nawet prawie wyjechałem na trasę, ale pogoda trochę się popsuła a do tego miałem sporo ciekawsze zajęcia ;]

Wczoraj też nie wiedziałem czy dam radę, bo kładłem się spać mając gorączkę i całkiemniezły katar... Oczywiście spać nie mogłem bo już mnie adrenalina trzymała, w myślach przejechałem w nocy całą trasę [;

O 4:30 dzwoni budzik. Nie pamiętam żebym go wyłączał. 4:32 dzwoni drugi, ten już
wyłączyłem i przy okazji kolejny o 4:34 i poszedłem dalej spać :p po kilku minutach zebrałem się jednak. Za oknem powoli się już przejaśnia.
Szybkie, dość pożywne śniadanie (wg zaleceń mojego najnowszego prywatnego dietetyka żebym się nie przejadał, tylko pół paczki makaronu :p), ogarnięcie wszystkich rzeczy i wsiadam na rower.

Ostatnie przygotowania

za chwilę ruszam

Temperatura nie rozpieszcza. 3 stopnie. Ubrany jestem w długie spodnie rowerowe + niebieskie czaszki (tradycyjnie :p) + 3 warstwy na górę, buff, rękawiczki rowerowe + zwykłe rękawiczki.

W Krakowie pusto, do Gdowa jadę dobrze znaną mi trasą. Sporo górek, często trzymających ~8%. Dobrze, na rozgrzanie w sam raz. Kawałek za Wieliczką oglądam wschód słońca który ładnie podkreśla poranne mgły unoszące się w dolinkach.


Od Gdowa zaczynają się drogi których zupełnie nie znam, w tym jeden z dwóch największych dziś podjazdów. Trzyma w granicach 8-10% na dość długim odcinku. Dopiero koło 7:30 zaczyna się powoli robić cieplej, ale i tak nie rozbieram się jeszcze.

60km - pierwszy postój. Głodny już strasznie jestem, do tego w bidonach (0,5+0,7L) pusto. Ku uciesze panów pijących już raczej nie pierwsze tego dnia piwo, jem pół paczki delicji i 3 kanapki. Powinno na chwilę wystarczyć [; Schodzi mi jakieś ~15minut. Zdejmuje rękawiczki :p

Najedzonym, jedzie się świetnie. Kolejne 100km przez bardzo urokliwe pagórki. Pogórze Ciężkowickie odkrywa przede mną swoje uroki [; Minimalny ruch, jadę środkiem drogi rozglądając się na boki. Kawałek trasy po płaskim wzdłuż meandrującego Dunajca - tu trzymam równo 35klm/h. Przejeżdżam przez rodzinnne strony kolegi Karola K. Nie mówił że tak tu ładnie.

100km - zdejmuje z góry dwie warstwy. Zostaje sam t-shirt.

Przed Jasłem po moim zatrzymaniu dopada mnie 2 gości na MTB. Myślałem że powiozę się trochę za nimi, ale po 500m muszę odbić w stronę Nowego Żmigrodu, przed którym też w trakcie postoju przegania mnie jakiś kolarz, którego gonienia nie podejmuje się jednak. Wolę jechać swoim, dość wolnym tempem.

160km - drugi postój. Obkupiony w 2,5L picia zaczynam jeść [; Zjadłem drugie pół paczki delicji + 3 kanapki. Do tego trochę białej czekolady. Zapiłem litrem soku. Wio!

Po postoju coś mnie brzuch rozbolał :/ Do tego zaczynam mieć zachcianki na których spełnienie zupełnie nie jestem przygotowany :D zdejmuje spodenki w czaszki bo chyba trochę mnie uciskają, szczęśliwie trafiam na stację benzynową już na drodze nr 9. Wyciągam mp3 żeby zapomnieć o bólu brzucha :p
Od tego momentu, kolejne 200km jadę tą drogą. Wybrałem taki wariant, żeby będąc już zmęczonym nie kluczyć po wioskach i ich ew kiepskich asfaltach.

Oczywiście zfrajerzyłem się :/ Odcinek 9'tki od Dukli do Rzeszowa ma beznadziejny asfalt, sporo remontów, do tego mój ból brzucha... jedzie się kiepsko. Raz jak jechałem z góry przy ruchu wahadłowym goście puścili samochody z dołu prosto na mnie.... ledwo dałem radę zebrać się z lemondki i wjechać na pobocze.
O dziwo na 9'ce sporo górek, w tym nawet krótkie 10% ścianki. Na zjazdach często muszę hamować przez dziury i inne atrakcje typu 5cm nowego asfaltu i jego ostra krawędź.


Źródełko Św. Jana z Dukli

220km - kolejny postój na jedzenie. Znowu 3 kanapki + czekolada. Akurat zatrzymałem się na przystanku na którym podjeżdżało sporo busów. Czułem się jak w zoo :p

W Rzeszowie łapie drugi oddech. Ja to jednak lubię jeździć po mieście :D Zaczynam wyprzedzać samochody, sporo zakazów jazdy rowerem na mojej drodze, ale policja nic sobie nie robi z tego że jadę wbrew nim. Chyba zaczęło wiać trochę w plecy, bo 30-35 z licznika nie schodzi. Kolejny krótki postój na uzupełnienie bidonów i kilka delicji.


Rzeszów

Za Rzeszowem już znacznie się wypłaszczyło. Ciągnące się pola, łąki i traktory nie były już tak ciekawe jak górskie widoki, ale jechało się bardzo dobrze. Temperatura w granicach 22 stopni.

300km padło we wsi Tarnowska Wola (albo Nowa Dęba, sam już nie wiem). Kolejny postój na jedzenie. Do domu zostało ~100km. Do tej pory jedzie się świetnie. Żadnego kryzysu, choć czuję już lekkie zmęczenie. Znowu zjadłem co nieco, poodpisywałem na sms'y, poleżałem
chwilę..... :p Mam 5 godzin do północy. Już nic mnie nie powstrzyma przed celem [;
Pobolewa już trochę tyłek, od tego momentu bardzo dużo jadę na lemondce która
zdecydowanie odciąża tył dociążając wypoczęte przedramiona.



W okolicach Tarnobrzegu przekraczam przez ładny choć bardzo wąski most Wisłę. Jest tu już zdecydowanie większa niż w Krakowie, choć przez niski poziom wody nie robi takiego wrażenia.
Zachodzi słońce, temperatura gwałtownie spada do ~15 stopni.




Na Rondzie w Łoniowie postanawiam zużyć zapasy sił i powalczyć ze średnią. Łapię TIR'a i cisnę za nim 45km/h na 3% podjeździe. Kawałek później jakaś chmara psów jeszcze zaczęła mnie gonić, i znowu musiałem pocisnąć... Całą trasę się wlokłem żeby mnie kolana nie rozbolały, a przez te 2 głupie wybryki lewe mnie ostro zaczęło boleć. Krótki postój, gimnastyka - dalej boli.
Zamiast podciągać średnią, ledwo się wlokę. Zakładam lampkę na przód bo już kiepsko widać. Kolano boli przez jakieś 40km...

Jeszcze przed Opatowem kolejny postój na jedzenie. Zrobiło się już całkiem chłodno ~7stopni. Zaczepiony przez autochtonów którzy chcieli poczęstować mnie piwem, odpowiadam skąd dokąd jadę. Dyskusja ucina się po pytani 'a gdzie po drodze nocujesz?' :D Oj kusiło to piwo, szczególnie że zaczęły mnie boleć uda (?).

Szczęśliwie jak siedzę na rowerze to uda nie bolą, i jedzie się całkiem nieźle. Kawałek przed Ostrowcem łapię kolejny, 3 już :D oddech. Już czuję dom. Znowu zaczynam nadrabiać średnią, tym razem spokojnie, pomimo okazji - bez chowania się za TIR'ami. Zmieniam baterie w lampkach żeby mnie było dobrze widać i śmigam dalej.

W Nietuliskach Dużych skręcam już prosto na Starachowice. Jadę przez las mijając raptem kilka samochodów na 15km odcinku. Ciemno, głucho... Jak na dłoni widać wszelkie konstelacje gwiazd. Przyglądanie się im prawie skończyło się wpadnięciem do rowu :p Temperatura spadła do 3 stopni.
Na tym odcinku kilkukrotnie miałem też jakieś zwidy.... Raz widziałem człowieka kucającego na poboczu, raz coś podobnego na środku jezdni.... szkoda gadać :D

400km pada już w obrębie Starachowic, 2 minuty po północy. W tym momencie opadłem całkowicie z sił :D Pomimo że przed chwilą cisnąłem prawie 35km/h na prostej, nagle ledwo jadę 20... Zero motywacji. Ale do domu raptem kilka kilometrów, więc pomimo niskiej prędkości, szybko docieram na miejsce.

Udało się!!! :D


Do tej pory nigdy nie zrobiłem na rowerze 300km. Wielokrotnie robiłem dystanse >200km, i takie wycieczki nie robiły już na mnie zbytnio wrażenia, więc był już najwyższy czas żeby zrobić coś porządniejszego [;
Do tego chciałem pojechać inną, niż dobrze sobie znaną trasą przez Busko:
http://waxmund.bikestats.pl/448370,204km-bez-zatrzymania-Krakow-Busko-Zdroj-Lagow-Starachowice.html
Miałem porwać się na 500km, ale szczęśliwie pozostałem na 400km. 500 bym chyba jeszcze nie dał rady.
Po dotarciu do domu, ledwo szedłem po schodach. Mocno bolały mnie uda. Wszedłem do wanny, i zacząłem się trząść :p Poubierałem się w dobre kilka warstw ubrań, zjadłem kolację i nadal w ubraniach pod kołdrę. Dopiero po kilku godzinach snu rozebrałem się do bokserek.
Śniło mi się, że miałem jakiś cudowny specyfik dzięki któremu nie czuć zmęczenia i można cisnąć ile wlezie :D Ma ktoś coś takiego? [;

Całą trasę byłem również wspierany sms'ami typu:


160km: czytam książkę i się opalam. A ile jeszcze przed Tobą? Jak się czujesz?

240km: Tak trzymaj!

300km: To nasza wódka już się chłodzi :)

od razu chciało się jechać :D

300km: Lubię wracać do domu okrężną drogą w Twoim towarzystwie

hmmm, ciekawe czy po przeczytaniu tej relacji nadal będziesz lubić :p

300km: Niech moc będzie z Tobą :-)


Trasa:
http://www.bikemap.net/route/915964#lat=50.2472&lng=21.97815&zoom=8&type=2


Krótkie podsumowanie:

Zjadłem:
pół paczki makaronu
0,5kg chleba (kanapki)
2 paczki delicji
1,5 białej czekolady

Wypiłem:
1,2L wody z plusszszsem
3,5L napojów z Tymbarka
1,5L wody
1L ice tea
1L soku
co daje łącznie 8,2L płynów


Dłuższe postoje na jedzenie na:
60, 160, 220, 300 i 350 kilometrze.

Średnia po pierwszych 160km: 23,8km/h
Po 300km: 25,8km/h

Łącznie 15:54h na rowerze, prawie 3h na postoje.

Żadnego kryzysu (nie licząc bólu kolana i brzucha któe mnie zwolnił).

Schudłem jakieś 2kg... :p


Najprzyjemniej jechało się pierwsze 170km. Słońce w twarz, świetne widoki, mały ruch... Następnym razem chyba odpuszczę jechanie główną [;
Do trasy podszedłem z dużym respektem. Świadczy o tym średnia na początku wycieczki... Tak naprawdę, im miałem więcej kilometrów na liczniku, tym szybciej jechałem [;


W tym momencie (z rana) lekko pobolewa mnie prawe kolano i lewe udo, ale poza tym, bez dolegliwości [;
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline vooy.maciej

  • Wiadomości: 2611
  • Miasto: Pogórze Wielickie
  • Na forum od: 04.07.2008
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 12:18 »
Waxmund świrze gratulacje, pamiętaj żeby policzyć gminy, to może być wynik roku ja na razie
Cytat: "Waxmund"

Śniło mi się, że miałem jakiś cudowny specyfik dzięki któremu nie czuć zmęczenia i można cisnąć ile wlezie :D Ma ktoś coś takiego? [;

tak, nazywa się śmierć :D
Widziałeś może tunel i światełko?

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4816
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 12:20 »
No nareszcie! :D
Cytat: "Waxmund"
Wolę jechać swoim, dość wolnym tempem.
 :lol: co ty wiesz o wolnej jeździe! ;)
Jaki czas i średnia?
Nieźle lecisz z tymi gminami.

Gratulacje.

Offline Mężczyzna memorek

  • Wiadomości: 2674
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 12.05.2007
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 12:57 »
Waxmund, szacunek.
Cytat: "Waxmund"
Całą trasę się wlokłem żeby mnie kolana nie rozbolały, a przez te 2 głupie wybryki lewe mnie ostro zaczęło boleć.

Ja też zawsze muszę się pilnować, żeby na długich dystansach nie zajeździć się w taki sposób. Ale założenia, założeniami, a potem palma odbija. "Jeśli teraz mi się dobrze jedzie, to do końca będzie tak samo" - a to tak nie działa.

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11142
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 13:18 »
Cytat: "vooy.maciej"
Waxmund świrze gratulacje, pamiętaj żeby policzyć gminy, to może być wynik roku ja na razie
Cytat: "Waxmund"

Śniło mi się, że miałem jakiś cudowny specyfik dzięki któremu nie czuć zmęczenia i można cisnąć ile wlezie :D Ma ktoś coś takiego? [;

tak, nazywa się śmierć :D
Widziałeś może tunel i światełko?


tunelu i światełka nie. Ale jadąc w ciemności miałem niezłe zwidy :P Raz widziałem np kucającego człowieka na poboczu (coś w stylu avatara Yoshka :P). Strach pisać [;

Raz odskoczyłem od goniącego mnie (swojego) cienia..........  :?


http://waxmund.bikestats.pl/468091,Nie-zawsze-wybieram-najkrotsza-droge.html#comments
Km:   403.39   Czas:   15:54   km/h:   25.37
Pr. maks.:   65.50    Podjazdy:   3090m
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna Remigiusz

  • Wiadomości: 2112
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 14.06.2007
    • http://www.rowerowarodzinka.pl
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 13:30 »
Gratuluję. Twoja kariera gminowładcy rozwija się w błyskawicznym tempie.

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15517
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 13:37 »
Wreszcie Ty :D Gratulacje

PS: Znikam z Głównej BS ;)

Offline Mężczyzna bix

  • ten co pojechał Mikiemu :)
  • Wiadomości: 642
  • Miasto: był Wrocław, jest zagłębie
  • Na forum od: 28.11.2010
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 14:11 »
Gratki!
let's make it big :)

Offline ostry7

  • Wiadomości: 193
  • Miasto: Ełk
  • Na forum od: 15.03.2011
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 15:13 »
O kurde ładnie  :shock: Haha najlepsze są te skoki - "po co 300? Jak szaleć to szaleć"  :D


"Ja wolę byc ostatni, zamiast zostać na przedzie, przynajmniej nie muszę się wciąż oglądać za siebie"

Offline Mężczyzna Zbyszek

  • Wiadomości: 1472
  • Miasto: Zawiercie
  • Na forum od: 17.02.2009
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 18:52 »
Piękny wynik. Gratuluję!

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7904
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 20:03 »
Gratuluję wytrwałości. Te zwidy po nocy to nic dziwnego. Ja w swojej karierze dwa razy zasnąłem na rowerze i wjechałem do rowu. Na szczęście rów był akurat bardzo symboliczny i nawet się nie przewróciłem. To było podczas pamiętnej i szalonej nieco wycieczki do Remigiusza na kawę :D


Offline średni

  • Wiadomości: 1383
  • Miasto: Strzelce Op.
  • Na forum od: 18.02.2009
400km w dobę, ZALICZONE!
« 22 Kwi 2011, 22:25 »
No bardzo ładnie Wax,ciekawe kiedy skusi Cię 500 :!: a tak w ogóle to szacuneczek z mojej strony.U nas przy drodze to ssaki przydrożne kucają lub stoją,jak jedziesz szybko to nawet ładne :mrgreen:
Kto nie podróżuje nie zna wartości człowieka.
"Góry Uczą Pokory"

Online Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1644
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
400km w dobę, ZALICZONE!
« 23 Kwi 2011, 15:32 »
Waxmund, super, że Ci się udało :D Właściwie to cały czas wierzyłem, że dasz radę - w końcu co to dla Ciebie :D Gratulacje!
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

Offline Mężczyzna Adamek62

  • Wiadomości: 14
  • Miasto: małopolska
  • Na forum od: 27.06.2009
400km w dobę, ZALICZONE!
« 23 Kwi 2011, 15:45 »
dołączam sie do gratulacji, mnie udało się przejechać w jeden dzień 23.07.2009  298.38km 12.16h 24.3km/h Rijeka -Vicenza z 35 kg bagażem, wiekowo jestem chyba 2x starszy od ciebie

Offline skolioza

  • Wiadomości: 2559
  • Miasto: kraków
  • Na forum od: 01.04.2009
    • http://www.RetroMTB.pl
400km w dobę, ZALICZONE!
« 23 Kwi 2011, 19:38 »
ech Wax... takie plany, takie wizje, a Ty chłopie do domu pojechałeś.... ;):P
Gratulacje!

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum