Autor Wątek: Aktywne spedzanie czasu :P  (Przeczytany 7882 razy)

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Aktywne spedzanie czasu :P
« 18 Kwi 2011, 10:55 »
nas śmieszy czeski, ich śmieszy polski. To zawsze działa w dwie strony ;-) Chętnie bym się wybrał na majówkę, ale niestety w tym czasie przylatuje do Polski moja siostra i raz, że chciałbym się z nią zobaczyć, a dwa że muszę ją odebrać z lotniska :P
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Aktywne spedzanie czasu :P
« 18 Kwi 2011, 13:58 »
Przeczytałam cały ten wątek, bo mam 2 tygodnie wolnego i zanim wpadnę w wir wszystkiego co mam zaplanowane, potrolluję sobie na forum :D Lepsze to niż pomponik.pl :D Po pierwsze więc primo: tequilla, masz już spory fan klub, należałoby pomyśleć  o wyborach forumowej Miss, masz szanse i ja też pewnie oddam Ci głos (jako nie-Miss już od jakiegoś czasu, mogłabym zasiadać w loży jurorskiej :D). Po drugi primo: bardzo podobają mi sie Twoje ( i kokopa, rzecz jasna) zdjęcia. Też lubię Klify Moheru, ale nie ciągnie mnie tam tak bardzo jak w głąb wyspy. Mimo całej dzikości miejsca, w Galway jest zbyt komercyjnie. Zabieramy tam wszystkie odwiedzające nas ciocie i wujków w podeszłym wieku. Irlandia ma piękne góry, te wśrodku mapy, o czym na pewno wiesz, nie tylko linie brzegową. Wczoraj właśnie spędziliśmy dzień w Larch Hill. Jest to miejsce zupełnie niedaleko od Dublina (rowerem 20 minut), w całości należące do Scuouting of Ireland. Teren na jazdę boski, rozległe pola, owce, lasy o tak głębokiej zieleni, że trudno uwierzyć, iż foty nie są podkręcane.
olo. co do czeskiego - wczoraj w Larch Hill była z nami Słowaczka. Pośmialiśmy się jak to oni idą na zachod a nie do toalety i jakie to śmieszne, że mówią 'potapacz'. Ona z kolei poryczała sie ze śmiechu z naszego płetwonurka... Zaśpiewaliśmy jej piosenkę turystyczna; Szukam, szukania mi trzeba :D Bo 'szukać' w ichnim ma nieco inne hmmmm znaczenie :P
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Aktywne spedzanie czasu :P
« 18 Kwi 2011, 14:14 »
Oni jeszcze się śmieją z naszych "samochód" i "samolot", pamiętam też, że sporo śmiechu było przy hulajnodze ;-)

Cytat: "hindiana"
Bo 'szukać' w ichnim ma nieco inne hmmmm znaczenie


Klasyczny błąd polskich turystów zwiedzających tereny naszych południowych sąsiadów i potrzebujących znaleźć drogę :-)
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline kokop

  • Wiadomości: 900
  • Miasto: Chard
  • Na forum od: 11.01.2010
Aktywne spedzanie czasu :P
« 18 Kwi 2011, 22:49 »
Ja też potrolę se  8)

Cytat: "hindiana"
Mimo całej dzikości miejsca, w Galway jest zbyt komercyjnie. Zabieramy tam wszystkie odwiedzające nas ciocie i wujków w podeszłym wieku.


 :roll:
Znaczy że jak przywiozę naklejkę forumową to mnie też to cudo natury pokażesz?

..
Mam znajomych słowaków, też jest masa śmiechu czasami.
Np. buty to po ichniemu tupanki  :D  No ale za to taki kokot (nie mylić z kokop) to jest, hmmmm, no w takim bardzo potocznym polskim za przeproszeniem  chu.....
 :mrgreen:
właściwie to ze względu na podobieństwo do ksywki nie mam z czego się śmiać.
No i taki ichni frajer to wcale nie frajer tylko chłopak.  Znaczy dziewczyna mówi że ma frajera :mrgreen:
Kleine Fiech ach Scheiße machen.

Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Aktywne spedzanie czasu :P
« 22 Kwi 2011, 15:59 »
Tak, tak, kokop, podwieziemy cię na klify. Tylko sie dobrze barierki trzymaj bo wiotkie osobniki szybują od razu nad oceanem i nie ma happy endu :P
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Kobieta tequila

  • Pani Rower :P
  • Wiadomości: 666
  • Miasto: Bristol
  • Na forum od: 16.12.2009
    • Galeria
Aktywne spedzanie czasu :P
« 23 Kwi 2011, 23:19 »
A zaszaleje :P

Wiatr dał mi w kość!

http://www.bikemap.net/route/923547

Wczoraj miałam plan... By ruszyć rowerem w trasę, generalnie sama nie określiłam sobie, gdzie mogla bym pojechać. O 2:00 rano (tak wcześnie przyszłam do domu ;)) nastawilam budzik na 4:00 :P... Nawet nie zdążyłam zamknąć powiek , a budzik już mnie rozbudził z głębokiego "snu". Rzuciłam telefon wyłączyłam całkiem alarm w tel... E tam nie jade dziś nigdzie!

o 7 wstalam pozbierałam sie o własnych siłach... Jednak coś mnie tknęło! Spakowałam rzeczy i przed 11 sobie ruszyłam. Wpadła mi myśle, że a czemu by nie pojechać do Szklarskiej Poręby na zakręt śmierci.
 
Pierwszą przerwę zrobiłam sobie na Orlenie za Jelenią Górą na chodniku ;) Pożarłam troche słodyczy i duzo wody... Jechało sie nadzwyczaj dobrze. Bardzo cieplo, wiatr cały czas w plecy. Gorsza przyszła później myśl, ze bede musiała tą trasa wracać cały czas pod wiatr!

Ku swojemu zdumieniu ;p dotarłam dość szybko do Szklarskiej jak na swoje możliwosći. Na Zakręcie śmierci dotarłam okolo 14:00. Będąc juz tam, aż z radości wydarałam morde - no to dałam qurwa rade!!! i jestem z siebie dumna!!! :P
Zatrzymywałam sie jedynie na foty, tak to cały czas próbowałam dostosowywać się do terenu. Na początku troche mnie kolana bolały ale potem jakoś przeszło ;)

Moj jedyny kryzys pojawił się przed wjazdem na przełęcz Radomierską... Ten wiatr mnie wykończył, nie miałam zbytnio sił. :( Po Przejechaniu jakoś juz wtedy 110 km po tym terenie mało co mi gały nie wyszły. Musiałąm usiaść i chwile odsapnąć. Prawie tam zasnęłam... ale chwila moment i byłam rozbudzona. Po zjechaniu z przełęczy Radomierskiej, trzeba bylo sie wzbijać na kolejną... ło jezuuu! fuck! powoli bo powoli jakoś dopedałowałam. Poźniej tylko z górki :P i z Bolkowa po prostej do domu...

Oczywiście zapomniałam wziąść ze sobą portfela i pieniedzy... mialam tylko ze soba 2 litry wody. I był bubel! bo woda sie juz kończyła na punkcie docelowym... A gdzie powrot ;p Na zjeździe weszłam do jakiegos baru i wypełniłam butelke wodą z kranu w toalecie... taka dziwna troche byla troche metna ;P czy cuś takiego. Ale wypiłam i żyje!
Kurde! bylo tyle dziur po drodze, że dupy nie czuje a koszyk na bidon, aż sie porozkręcał :P

I to był moj rekord trasy na ponad 150km :) mrrr

Zjazd z przełęczy i Widok na Sokolik i Krzyżna Góra a między nimi Śnieżka


Tuż przed Jelenią Góra... Ale skręcam w lewo na Karpacz.


Z innej Perspektywy :P


Takie widoki!


Sielankowo... Niedaleko Pieszyc


Nawet można zobaczyć dinozaury w Górach ;]


NO! :D a jaka była radość B)




Widok z Zakrętu Śmierci


A tu tylko fragment :P


Zjazd






DOM! ;D wreszcieee...
Tam dom mój, gdzie serce moje...
http://tequila22.digart.pl/digarty

Offline kokop

  • Wiadomości: 900
  • Miasto: Chard
  • Na forum od: 11.01.2010
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 01:26 »
:shock:
Ale ty zawzięta jesteś. Atomowa jakas czy co :roll:  Mam nadzieje że kranówa nie przyniesie konsekwencji.
  Jutro, znaczy dzisiaj też pewnie gdzieś pojedziesz  :mrgreen:
Kleine Fiech ach Scheiße machen.

Offline Mężczyzna tranquilo

  • Wiadomości: 1692
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 21.01.2011
    • Na rowerowej ścieżce
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 01:31 »
teguila pogody to ja ci zazdroszczę :) U mnie nie było tak słonecznie:)
Ale za to sobie wiecej pospałem bo aż 5 godzin :)

Też się pochwalę swoją dzisiejszą wycieczką:
http://www.bikemap.net/route/925358
Zdjęć nie wstawiam, bo mi się nie chcę  :D (jak ktoś naprawdę chcę to są na moim BS-sie)

Od tygodnia obserwowałem pogodę, i jak jeden mąż wszyscy obstawiali słoneczny weekend. Wchodzę rano na internet a tu bah! chmury i jeszcze na deszcz się zanosi. Z tego dobrego została jedynie sprzyjający wiatr.

Na rower wsiadam o 6:20. Chmury dość szczelnie zakrywają niebo, nie dając szans promieniom słońca dojść do ziemi. Z Warszawy ewakuuję się dość szybko i po chwili mknę przez Legionowo ku Wiśle. Nie zdążyłem się jeszcze dobrze rozgrzać kiedy support zaczyna wydawać niepokojące dźwięki, to sobie zgrzytnie, to zaskrzypi. Na podjeździe za elektrownią wodną w Dębem zaczyna się istna kanonada okrutnych dźwięków. Po krótkiej chwili narady z samym sobą postanawiam jechać dalej. Nie będę martwił się na zapas, jeśli się posypie to trudno.

Do nasielska dojeżdżam przed 9. I skręcam na zachód. Od tej pory wiatr mile pcha w plecy i na zupełnym luzie jadę 30-32Km/h. W takim tempie docieram do Wyszogrodu. Słońce ma dziś idealne wyczucie czasu. Pierwsze jego promienie łapią mnie podczas przerwy na punkcie widokowym.

W miarę pusta krajówka 62 dość szybko transportuje mnie do Płocka. O godz. 13 robię triumfalny wjazd na pizzerię - przystań prawdziwych rowerzystów. Rozleniwiony żołądek domaga się przerwy toteż z Płocka wyjeżdżam o 14.
Podkręcam trochę tępo, próbując uciec chmurom, które zaczynają ścigać mnie od Płocka. Pomimo starań dopadają mnie mnie na kilkanaście km przed Dobrzyniem. Szczęśliwie deszczu z nich nie było ale wiatr jaki uderzył mnie w twarz niemal osadził mnie w miejscu. Męczyłem się tak aż do samego Włocławka, i lekko wkurzony olewam miasto i ewakuuję się do lasu. Ujechałem może z kilometr kiedy władowałem się piach i kolejne trzy pokonałem o własnych nogach. W tym momencie wydawało mi się, ze nic gorszego nie mogło mnie spotkać.

 A jednak. Wpadłem na genialny pomysł oszczędzenia sobie kilkunastu kilometrów i władowałem się w genialny, jak mi się wydawała, skrót do Osieka. Jeki to był błąd przekonałem się pod dziesięciokilometrowym spacerze. Cały czas wierząc, że zaraz za zakrętem skończy się piach i będzie można wskoczyć na siodło, brnąłem naprzód. Straciłem na tym skrócie ponad dwie godziny.

  Plan przewidywał wjazd do Torunia w okolicach przed 19 i w oczekiwaniu na pociąg miałem zaserwować sobie małe zwiedzanko. O ja naiwny! Cały uwalony w piachu, klnąc na czym świat stoi wygramoliłem się wreszcie z tej pustyni - (bo to była pustynia - piach momentami po kostki, a susza sprawiła, ze największy powiew wiatru wzbijał w powietrze chmury kurzu) na asfalt.

Zamiast relaksującej przejażdżki po Toruniu rozpoczęło się ostre nakur..... byle zdążyć na pociąg. Na dworzec wjechałem 21.12 - dziesięć minut później pociąg ruszył. Jedyny plus tej sytuacjo to, że załapałem się na bilet last minute:)

Nigdy więcej genialnych skrótów!!

Wszystkiego wyszło 271 Km. I o dziwo pomimo długiego spaceru średnia całkiem przyzwoita.

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 01:41 »
Cytat: "tranquilo"
A jednak. Wpadłem na genialny pomysł oszczędzenia sobie kilkunastu kilometrów i władowałem się w genialny, jak mi się wydawała, skrót do Osieka. Jeki to był błąd przekonałem się pod dziesięciokilometrowym spacerze. Cały czas wierząc, że zaraz za zakrętem skończy się piach i będzie można wskoczyć na siodło. Straciłem na tym skrócie ponad dwie godziny.


No niestety, ten kawałek jest ciężki. W najlepszym przypadku betonowe płyty.  Od Włocławka zaserwowałeś sobie chyba najcięższy z możliwych wariantów przejazdu. Szkoda, że wcześniej nie zauważyłem Twoich planów to bym ostrzegł.

Najkorzystniej byłoby Ci pokonać Wisłę promem w Nieszawie, ale ten pływa dopiero od maja. Wtedy byś wjechał do Torunia krajówką prosto na dworzec główny pkp. W Twoim wariancie trza było jednak wybierać Lipno i rąbać krajową 10 do Torunia. Bardzo dobra droga dla roweru - szeroka, równa.

Ale i tak gratuluję fajnej wycieczki ;-)
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Kobieta tequila

  • Pani Rower :P
  • Wiadomości: 666
  • Miasto: Bristol
  • Na forum od: 16.12.2009
    • Galeria
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 08:59 »
kokop, Dziś nie mogę się ruszyć za bardzo, Rodzina przyjechała i nie wypada uciekać z domu, chociaż często takie odpały robie :P
Taki kumpel chciał się ze mna ustawić na jutro (w lany Poniedzałek) ale jakoś nie trawię kolesia :P głupio gada i bez sensu, że jazda z nim robi sie do dupy :P

Na majówkę jadę za tydzień, więc chyba wtedy ruszę dopiero gdziekolwiek :)

tranquilo, Ładna trasa gratuluje tylu km i męczarni :D Tylko szkoda, że macie tam tak płasko :P
Tam dom mój, gdzie serce moje...
http://tequila22.digart.pl/digarty

Offline kokop

  • Wiadomości: 900
  • Miasto: Chard
  • Na forum od: 11.01.2010
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 11:50 »
:mrgreen:
A mnie tam nic dzisiaj nie trzyma.  Za chwilę nadtrawię lekko, świąteczne śniadanie i spadam.  Święcone wszystko  :roll: chyba mi nie zaszkodzi.
 Tyle że pokombinuje tak co by było najbardziej po płaskim jak się da.  Od górek to mnie już się słabo robi normalnie.

Cytat: "hindiana"
Tak, tak, kokop, podwieziemy cię na klify. Tylko sie dobrze barierki trzymaj bo wiotkie osobniki szybują od razu nad oceanem i nie ma happy endu :P

Że niby ja wiotki czy czy jak?
Kleine Fiech ach Scheiße machen.

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 11:56 »
Płaskie  rządzi ;) jeśli zrobisz 400 metrow na 100 km to masz ode mnie piwo regionalne. :)

Offline kokop

  • Wiadomości: 900
  • Miasto: Chard
  • Na forum od: 11.01.2010
Aktywne spedzanie czasu :P
« 24 Kwi 2011, 12:01 »
:roll:
400 metrów to ja zrobię jak wyjadę ze swojej wiochy i dojadę do natępnej.  Na 100 kilosów to nawet wole nie liczyć.
Chociaż wezmę gadżeta co by polapać się w wysokosciach.
Kleine Fiech ach Scheiße machen.

Offline Kobieta tequila

  • Pani Rower :P
  • Wiadomości: 666
  • Miasto: Bristol
  • Na forum od: 16.12.2009
    • Galeria
Aktywne spedzanie czasu :P
« 25 Kwi 2011, 11:26 »
hmm to chyba nie trudno zrobic 400m na odcinku 100km :P
Tam dom mój, gdzie serce moje...
http://tequila22.digart.pl/digarty

Offline kokop

  • Wiadomości: 900
  • Miasto: Chard
  • Na forum od: 11.01.2010
Aktywne spedzanie czasu :P
« 25 Kwi 2011, 22:13 »
Trzeba było gdzieś dzisiaj pojechać.   Walnęlismy 102 kilosy.  
Ta Anglia to nawet ładna.  Tylko żeby coś zobaczyć to trzeba na poziom morza i do górki, morze i apiać górka  :evil:  
Zdjęć zrobilem więcej, ale padam na mordę normalnie.









Tuta to zajęliśmy miejscówkę na na końcu falochronu jakby.  Właściwie to fajna dróżka rowerowa tylko lepiej się za dużo na wodę nie gapić.  A tak właściwie to cd. mogliby amerykanie dorobić tam do siebie.  Przecie oni wszystko umniom.  W razie czego jakby jaki kryzys mieli albo co to znowu se napadną na jakiego Huseina czy tego drugiego i zarobią.
 :roll:



Kleine Fiech ach Scheiße machen.

Tagi: dolnośląskie 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum