Warunki i potrzeby nieco inne niż na mojej sobotniej przechadzce w podmiejskim lasku. Następnym razem w miarę możliwości zgodnie ze wskazówką postaram się jednak rozpalić pod garem. Mam nadzieję, że taka okazja niebawem się nadarzy.
Aby trafić na polanę należało zjechać prawie kilometr w las jedną z przecinek, by następnie przedostać się doń ścieżką wydeptaną w nadrzecznych szuwarach. Trzeba przyznać, że mieliśmy sporego farta odkrywając taką miejscówkę.
Eeeeee, w tym wieku to dzieci ponad stówę potrafią wykręcić i jeszcze wieczorem są chętne do aktywnej zabawy (bo przecież, jak wiadomo, jazda to ta nudniejsza część dnia na wycieczce).