Mam ostatnio wyraźnie ograniczony dostęp do internetu, mało tu bywam, mało czytam, mało piszę. Byliśmy z Mikim w Bogatyni w czasie Świąt Wielkanocnych. Myślałem, że on coś o tym skromnym wydarzeniu napisze, ale najwyraźniej nie ma czasu. Ja dzisiaj tylko w skrócie, ale może wrócę jeszcze do tego wątku. Było super, choć troszeczkę pechowo. Kilometrów natrzaskaliśmy skolko ugodno, napatrzyliśmy się na góry, na kilka z nich nawet wjechaliśmy. No i przejęliśmy w Bogatyni naszą Wielką Księgę, którą dowiozłem do Strzelec Opolskich.
Prześladowało mnie bolące kolano(pomogła trochę regulacja siodełka), prześladował mnie brak kondycji, prześladowały mnie awarie sprzętu. Pękł mi łańcuch na podjeździe( z oględzin wynika, że przyczyną było niedokładne skucie łańcucha w czasie wymiany), wjechałem w dziurę na zjeździe co zaowocowało kapciami w obydwóch kołach - oczywiście akurat zbliżał się
wieczór i zaczynał ponownie padać deszcz. Natomiast tutaj muszę przyznać rację naszemu
robbowi - świat jest pełen dobrych ludzi. Przenocowali i nakarmili mnie gospodarze u których pod płotem usiłowałem te swoje nieszczęsne koła pokleić w deszczu. Nie wiem co bym zrobił bez ich pomocy. Pomógł mi nasz
średni, który na telefon zorganizował mi zapasową dętkę i podesłał
hostoxem na dworzec w Strzelcach Opolskich, żebym już więcej nie musiał kleić w razie defektu. Było mnóstwo wrażeń i mnóstwo adrenaliny. Dziej się przygodo !!!