St Nazaire - Wiedeń, czerwiec 2011

[Samuel]

No, nareszcie wszystkie zdjęcia poopisywane.

Link do galerii

Mam jeszcze notatki z każdego dnia podróży, ale przepisywanie ich zajmie mi parę dni. Jak skończę, dodam linka

[Waxmund]

parę dni ? Szybkiś. Mnie to zawsze co najmniej kilka tygodni zajmuje a z jednej wyprawy to nawet 2 lata mi zeszło
fotki obejrzę wieczorem

[szy]

nareszcie wszystkie zdjęcia poopisywane

... rower, pyszne żarcie i kieliszek dobrego wina...
Wszystko na rowerze smakuje podwójnie... :]

I wyrazy zazdrości z racji rowerowego ojca :)

Szy.

[Borafu]

Ten Twój Kross to ma torpedo? 
Bo jak nie to co to jest na tym zdjęciu?

[BogdanOl]

[EASYRIDER77]

fajna wyprawka, jeszcze z tatą. Zapytam mojego czy chciałby jechać. Niektóre rejony mi znane bo tam byłem, nawet łódka (prom) nad dunajem do restauracji po drugiej stronie się nie zmienił, a tam spałem koło tego. Bardzo fajne, gratulacje!
A tato na poważnej kolarzówce...   miał lżej niż Ty.
 
aha poproszę administratora o wprowadzenie zakazu umieszczania zdjęć z jedzeniem, bo w trakcie oglądania pobudza żołądek. 

[Samuel]

Mam jeszcze notatki z każdego dnia podróży, ale przepisywanie ich zajmie mi parę dni. Jak skończę, dodam linka

Ekhm, ekhm.

No więc... Minęło kilka dni... :DDDDD
A że ja zawsze dotrzymuję słowa, oto relacja z wyprawy:
http://makingthematrix.wordpress.com/2011/06/04/dzien-0-warszawa-st-brevin/
20 notek, dość krótkich, głównie po kilka zdjęć i parę zdań. Z każdej notki jest link do następnej.

Borafu: Tak, to torpedo. Z początku nie byłem pewien, czy to dobry wybór, ale sprawdziło się świetnie

[m+k]

Super wyprawa. Zazdroszczę tego, że pojechałeś z tatą. Mój syn (24 lata) nie chce z nami jeździć na wyprawy 

[Freud]

Wasz syn jest 4 lata młodszy - a ja z chęcia wybrałbym się z Wami na wyprawę. Jakoś go nie rozumiem A tak poważnie, to wiadomo - zainteresowania no i rodziców postrzega się czasem "inaczej". Ja ze swoimi też nei chciałbym Bez uradzy rodzice: nic do Was nie mam

[Samuel]

m+k: Dla mnie trzy tygodnie jazdy rowerami z ojcem to też było poważne wyzwanie Mamy inny styl jazdy - ja: duży odcinek na raz, potem długa przerwa, tata: krótkie odcinki, krótkie przerwy. Tata zaczynał rano od szybkiego tempa, a po południu zwalniał - ja odwrotnie. Co innego nas denerwowało, co innego nam się podobało, w innych momentach marudziliśmy na pogodę... W ogóle zero porozumienia