Psy - jak odstraszyć?

[globalbus]

Nie wożę gazu, nie używam. Wiem za to, że próba spieprzenia "ot tak" jest skazana na porażkę. To ty musisz przestraszyć psy, nie one Ciebie.
Po drugie, na noclegu też może Cię otoczyć wataha psów, również mało ciekawe doświadczenie. Tutaj taktykę miałem inną, po prostu nic nie robiłem, straciły zainteresowanie po paru minutach, tylko jedna menda ujadała mi nad uchem przez resztę śniadania. Tą już ręcznie kijem przegoniłem.

[Wilk]

Wiadomość usunięta.

[Waski]

dać gazu - wikarpowi chodziło o przyspieszenie

[wikrap1]

W rzeczy samej. Nawet nie pomyślałbym o gazie przy takiej ilości kundli. Chyba, że w ostateczności, licząc że jak kilka oberwie to reszta ucieknie? Pierwsze co, to moc w korby.

[Drzewo]

Tak, tak... straszcie pieski, szczujcie, machajcie im nad głowami rowerami, psikajcie w nie gazem. Może kopnijcie jeszcze jednego... tak dla przykładu.

Okazuje się, że rowerzyści/Polacy* nie tylko znają się na zdrowiu ale też są świetnymi psychologami i kynologami. Miód na moje oczy.

* -niepotrzebne skreślić.

PS Żeby nie było, że jestem bez winy czy coś... Kamieniem nie rzucam.

[globalbus]

powodzenia. Możliwe tylko, gdy masz 10% asfaltu w dół. Często sytuacja jest odwrotna, jedziesz w górę. No i co, będziesz się cofał? Bez przesady.

Po drugie, nie chciałbym się zderzyć z psem przy 40-50km/h. Te skurczysyny są dość szybkie, naprawdę.

Tak, tak... straszcie pieski, szczujcie, machajcie im nad głowami rowerami, psikajcie w nie gazem. Może kopnijcie jeszcze jednego... tak dla przykładu.

Okazuje się, że rowerzyści/Polacy* nie tylko znają się na zdrowiu ale też są świetnymi psychologami i kynologami. Miód na moje oczy.

A ty Panie specjalisto co robisz? Rozkładasz kozetkę i robisz sesję? Mówię jakie są realia tamtych stron i co realnie działa, na bazie własnych doświadczeń. Rób z tym co chcesz.

[Wilk]

Wiadomość usunięta.

[Drzewo]

To co proponujesz?

Nic. Nie ma jednej skutecznej recepty. Jeden krzyknie i psy uciekną, drugi krzyknie i skoczą mu do gardła. Znam człowieka pogryzionego przez psy i 0,5cm dzieliło go od śmierci (tętnicy szyjnej). Ja mam prostą zasadę: jak nie ma 100% metod zaradczych, w sytuacjach jak ta powyższa, to każda z waszych sugestii jest nieskuteczna. Czysta logika. Zawsze można trafić źle i wpasować się w grono 2% śmiałków którym głupio się zmarło. Równie dobrze można dywagować "co zrobić jak spotka się na szlaku niedźwiedzia". Jeżdżąc samotnie lub w małych grupkach po dziczy trzeba być świadomym zagrożeń które na nas czyhają i wiedzieć, że skutecznych recept nie ma. Owszem, można wozić ze sobą strzelbę lub jeździć samochodem... ale i tak najbezpieczniejsze będzie pozostanie w domu

[wikrap1]

No i co, będziesz się cofał?

Jeżeli psy zagrażają zdrowiu i życiu, to nie będę jechał dalej..

Generalnie - mam wrażenie, że większość przypadków to psy, które szczekają, a nie chcą nas zagryźć. A większość metod, które tu wymieniono są nieskuteczne na psy, które mają zamiar nas zagryźć. A na inne nie ma sensu ich stosować..

[Wilk]

Wiadomość usunięta.

[wikrap1]

Akurat ocenisz czy pies(...)

Stwierdzam, że gdyby faktycznie chciał zagryźć, to jechanie na niego, robienie slalomów, krzyczenie, machanie pompką g* dadzą...

[Wilk]

Wiadomość usunięta.

[Borafu]

Stwierdzam, że gdyby faktycznie chciał zagryźć, to jechanie na niego, robienie slalomów, krzyczenie, machanie pompką g* dadzą...

Stwierdzasz na podstawie czego?
Z psami akurat miałem i mam sporo do czynienia i drapałem po brzuchu niejednego stwora, o którym wszyscy mówili żeby nie podchodzić. Oczywiście niejednego też nie próbowałem podrapać bo mogłoby to się dla mnie niemiło skończyć 

To nie jest takie zerojedynkowe. Pies, podobnie jak człowiek i praktycznie każde inne bardziej rozwinięte zwierze instynktownie, lub świadomie ocenia sytuację i w zależności od zachowania potencjalnej ofiary zmienia swoje zachowanie. Pewnie sytuacje go nakręcają inne deprymują.

Nie znam i pewnie nikt nie zna prostej zasady "zrób tak, a będziesz bezpieczny na 100%", bo są różne sytuacje i różne psy ale można swoje szanse zwiększyć lub zmniejszyć.

Jednego jestem pewien - uciekając psa nie zdeprymujesz 

[Drzewo]

Masz sytuację jak ta na filmie - i coś musisz zrobić, przecież nie będziesz jechał dalej jakby nigdy nic.

No właśnie spróbowałbym jechać dalej. Wydaje mi się, że jest to tak samo skuteczne jak wydzieranie się na psy, psikanie im w nos pieprzem lub rzucanie kamieniami. Innymi słowy: mam co najmniej takie same szanse jadąc sobie dalej niż zatrzymując się i bawiąc w konfrontację. Plus dla mnie jest taki, że nie prowokuję ich Jak na razie takie podejście mnie nie zawiodło. Jeśli się mylę to może kiedyś o tym tu napiszę ale nie sądzę.

[Psotnik]

Z sytuacja jak na filmie nigdy się nie spotkałem i jestem w lekkim szoku.
Bardziej obawiałem się reakcji kogoś z rodziny na nagłe i niespodziewane zachowanie psów. np.w momencie jak na decymetry wyprzedza nas ciągnik siodłowy. Dlatego winą obarczam głównie włascicieli.

Po obejrzeniu filmiku rozważam przed sezonem zakupić coś takiego:
http://www.militaria.pl/umarex/pistolet_alarmowy_walther_p99_na_wklady_hukowe_p_a_k_%28312_02_12%29_p11552.xml
Jest to jedyny dopuszczony hukowiec na 9 mm. W podobnej sytuacji do tej z filmiku jeśli huk smród i błysk nie pomoże, to zostaje strzał z odległości ok 1m w kierunku zagrożenia a poparzenia zrobią swoje.