Kilka naszych rowerowych polskobusowych wrażeń.
Jechaliśmy czterema kursami na trasie
Gdańsk -
Warszawa- Wiedeń i Wiedeń - Warszawa - Gdańsk.
Wrażenie największe - załoga. Za każdym razem nie było
cienia niezadowolenia z powodu konieczności pomocy mi
przy ładowaniu rowerów (i Extrawheela, i ośmiu sakw).
A w drodze powrotnej rower już nie był najczystszy, miejsca
zwykle wcale nie było dużo, czasu na załadunek także.
Z miejscem na rowery wcale nie musi być tak wesoło,
jak pisaliście wcześniej. Na trasie Gdańsk-Warszawa jest
spora szansa, że z rowerami się nie pojedzie. W nowych
dwupokładowych autobusach miejsca w luku bagażowym
jest naprawdę mało, a autobusy mają spore obłożenie.
W tych wcześniejszych, jakimi jechaliśmy do/z Wiednia,
wystarczy za to trafić na ekipę harcerzy i... nagle luk też
staje się mały.
Przygotowanie sprzętu - owijałem tylko workami/folią
przerzutki i tarcze/korby. W trzech przypadkach też
musiałem zdjąć przednie koła - inaczej nie byłoby jak
włożyć roweru przez brak miejsca.
Ceny - dwie osoby z rowerami i bagażem w dwie strony
kosztowały nas 160-180 złotych. I to z 4-krotnym
poczęstunkiem na trasie gdańskiej... :]
Do tego wygodne fotele, klima, sympatyczni pasażerowie,
postoje na jedzenie, Internet (choć przerywający, zgodnie
z zasięgiem z sieci komórkowych - Plusa?) - bardzo
przyzwoity sposób na rowerowe podróżowanie.
Szy.