Witajcie
Jestem nowy tak na forum, jak i w wycieczkach rowerowych.
Dzisiaj wstając rano postanowiłem przejechać 50km na rowerze.. i tak też uczyniłem
Zeszło mi się jakieś 3,5h, jednak w tym były ze 2 postoje na owoce i wodę.
Trasa Łochów-Sadowne i wracając zajechałem na Szumin. Łącznie wyszło tyle ile planowałem.
Jestem zadowolony, ponieważ dla mnie to już jakiś dystans. A zapaliłem się dalszą jazdą na rowerze jakieś dwa tygodnie temu, wcześniej tylko krótkie odcinki do 5km były czasem..
Jeżdżę starym góralem, działa jedna przerzutka i jeden słaby hamulec
(z czego akurat nie jestem dumny)
Przygotowuję się w ten sposób do wyjazdu pod koniec sierpnia na Mazury (200km w jedną).
Teraz jak tak siedzę i to piszę to tyłek mnie boli niemiłosiernie i wiem że dziś i jutro na rower nie wsiądę (z bólu), bo ochota jest! Mógłbym jechać dalej, ale na dziś zaplanowałem 50. Tylko co z tym tyłkiem zrobić (głupie pytanie)
Pozdrawiam i niedługo kolejne wycieczki, nowym rowerem i z dłuższą trasą.