Witam,
Chciałem się podzielić króciutką relacją z wyjazdu wzdłuż wschodniej granicy Polski i nie tylko
J oraz kilkoma zdjęciami w linku poniżej :
https://picasaweb.google.com/116697586843107119319/PolskaWschodnia?authkey=Gv1sRgCPqRyrCXvLqBOw W dniach 2-16 lipca 2011 udaliśmy się w trzyosobowej grupie Ewa, Piotr, Dawid na wschodnią Polskę, pociągiem do Przemyśla i stamtąd już :
Do Werchratej gdzie całkiem sympatyczny i niedrogi nocleg mieliśmy w domu pielgrzyma, nawet na obiad załapaliśmy się gdyż jakaś grupa zbyt wcześnie wyjechała i nie mieli co z tym zrobić
J Końcówka w deszczu
Z Werchratej odcinek na Zwierzyniec, niestety w deszczu z małymi przerwami, byle dojechać na kwaterę i się wysuszyć, dobrze że w miarę ciepło było, tutaj dołączył do nas kolega Dawid, z którym dzięki forum się umówiliśmy
JZ Zwierzyńca do Woli Uhruckiej, to był najdłuższy odcinek wyjazdu 144km, same asfalty lekko górzyście i deszcz docieramy na wieczór gdzie znowu bardzo fajny nocleg w schronisku szkolnym ale mieli pokoje 2-3osobowe z łazienkami przystosowane.
Z Woli Uhruckiej do Terespola, płaska trasa, same asfalty ruch niewielki tylko w okolicy Włodawy więcej aut jakoś nam zleciał i było w końcu bez deszczu. W Terespolu nocleg w szkole w wieloosobowych salach za …8zł
J trochę łóżka krótkie
J ale było śmiesznie, byliśmy sami.
Z Terespola do Białowieży zaczęło się robić w końcu ciekawiej, przeprawa w Gnojnie, skróty lasami szutrami i piachami, trochę trasę już w Białowieży pogubiliśmy i znowu wyszło 140km Nocleg w schronisku w Paprotce
Z Białowieży przez most kolejowy na jeziorze Siemianowskim do Malawicze Górne, Po drodze Krynki, Kruszyniany, nocleg w domku i najsmaczniejsze na świecie śniadanie u gospodyni
JZ Malawicze Górne przez Puszcze Augustowską i wzdłuż jeziora Wigry do Leszczewka k/Starego Folwarku, tu zostajemy na dwa dni co by trochę odpocząć ale wolnego dnia wiosłujemy na kajakach
J dzięki uprzejmości gospodyni robimy generalne pranie, więc się przyjemnie i pachnąco będzie jechało
JZ Leszczewka przez Sejny, Żagary, Puńsk, Wiżajny do Stankun, świetny szlak rowerowy tzw. chyba pierścień Suwalszczyzny, szutry, trochę piachu i asfalty, mamy piękną pogodę więc dobrze się jedzie, spotykamy w końcu pierwszych sakwiarzy, dwie grupy.
Z Stankun na trój styk i „opadamy w dół” , jezioro Hańcza, Suwalski Park i znowu łapiemy „pierścień Suwalszczyzny” którym jedziemy częściowo przez Rospudę do Augustowa, gdzie znowu zostajemy na dwa noclegi, tutaj kolega Dawid nas opuszcza a my zwiedzamy miasto i trochę luzu mamy.
Z Augustowa jedziemy do Osowca przez Biebrzański Park, szutrowe drogi dają niezłą frajdę.
W Osowcu przez przypadek poznajemy panią z Sosnowca czyli mojego miasta i po rozmowie dostajemy nocleg po znajomości za 15zł Twierdzy z braku czasu niestety nie zwiedzamy.
Z Osowca Carską Drogą w deszczu jedziemy do Tykocina, w deszczu nie chce nam się nigdzie zatrzymywać, zresztą chłodno było. Same miasteczko Tykocin bardzo ładne choć na remont trafiliśmy. To był już przedostatni dzień, dnia następnego już tylko do Białegostoku, trochę zwiedzanie miasta i na PKP
Wyjazd generalnie udany, zrealizowany w 95% 0 defektów
J i z pewnością wrócimy w te rejony by na spokojnie pozwiedzać lokalne atrakcje
JW sumie zrobiliśmy 1300km z czego dwa dni bez roweru.
Wyjazd ten miał też na celu sprawdzenie samych siebie, rowerów, całego ekwipunku przed kolejnymi ambitniejszymi wyjazdami
JW przypadku szczegółowych pytań chętnie odpowiem i służę informacjami
JPozdrawiam