Jakby kogoś interesowało czym jechaliśmy przez Ukrainę:
jest to nasz polski Romet Duet z lat '70. Takie podwójne Wigry.
-dospawaliśmy płaskownik w przedniej części ramy (bo złamała się w pół w trakcie przejażdżki bez bagażu), a także dwa mniejsze płaskowniki do tylnego trójkąta (bo oryginalne rurki były słabe), dzięki czemu można było przykręcić blaszki do mocowania bagażnika. Całość wypiaskowana i malowana proszkowo.
-dziecięcy amortyzator RST Capa 20, tak żeby dało radę zamontować low-ridera. Niestety ważyliśmy trochę za dużo, także jak wsiadaliśmy to dobijał do końca i odbijał dopiero jak zsiadaliśmy z roweru.
-koła na obręczach Dartmoor Fortress 20", szprychy DT Champion, piasta przód Shimano STX, tył torpedo Velosteel. Jechaliśmy na świeżo zaplecionych kołach, przez pierwsze 1.5 tygodnia wymieniłem 6 tylnych szprych i do końca wyjazdu (kolejne 3 tygodnie) nie było problemów.
-chińskie opony Chao Yang, 20x1.75 (jedna w zawrotnej cenie 11zł), maksymalne obciążenie jednej to 65kg (roweru co prawda nie ważyliśmy, ale mógł mieć tak ze 150kg). Na dystansie 2400km nie złapaliśmy ani jednej gumy, a opony wytrzymałyby tak do 3000km.
-siodełka Brooks B66 S.
-ukraiński koszyk do wożenia psa.
-no i żadnych przerzutek i hamulec tylko w pedałach.