Autor Wątek: Wyprawka z synem na Podlasie.  (Przeczytany 9734 razy)

Bitels

  • Gość
Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 18:47 »
 13 sierpnia w sobotę o godzinie 9 rano wyruszyliśmy z Filipem na wyprawę z Łodzi do Choroszczy koło Białegostoku.
 Trasa wycieczki wiodła przez Stryków, Głowno, Łowicz, Sochaczew, Żelazową Wolę, Kampinos, Nowy Dwór Mazowiecki, Serock, Wyszków, Ostrów Mazowiecką,  Zambrów, Jeżewo Stare, Pszczółczyn, Waniewo, Baciuty, Zawady, Zaczerlany, Choroszcz. Na wyprawę mieliśmy tylko 4 dni.
Mamcia nie mogła niestety z nami pojechać, bo skończył jej się urlop. Początkowo obawiałem się jak Filip sobie poradzi, ale już kilka kilometrów za Łodzią wiedziałem, że będzie ok.
Na podjazdach, pod które ciężko mu się wjeżdżało, zaczynał śpiewać i pokonywał je z uśmiechem na twarzy. Pierwszy dłuższy postój na amciu, amciu zrobiliśmy w Łowiczu ( chyba najładniejsze miasto na naszej trasie). Potem pojechaliśmy dalej i mimo tego, że jechaliśmy główną drogą z Łowicza do Sochaczewa, jechało się bezpiecznie, szerokim poboczem.
Wieczorem w okolicach miejscowości Nowy Kozłów po przejechaniu 70 km.,  rozbiliśmy namiot w ogródku u bardzo miłych ludzi. Filip dostał pół dzbanka jeszcze ciepłego mleka prosto od krowy, czym był zachwycony. Nasi mili gospodarze mieli bardzo śmieszne zwierzę. Wyglądało jak skrzyżowanie kaczora, Koguta i indyka i wyglądało paskudnie, na kaczych łapach osadzony korpus jakby indyka z długą indyczą szyją i paskudnym, różowym dziobem. Sapało to zwierzę strasznie i początkowo Filip bał się go. Gdy słońce już zachodziło, komary wzięły się ostro do pracy. Filip uciekł do namiotu i wychodził z niego tylko na siku. Chmary krwiopijców nie opuszczały już nas do końca wyprawy.
Następnego dnia po śniadaniu i pożegnaniu się z życzliwymi gospodarzami, pojechaliśmy dalej z zamiarem dotarcia do Serocka. Pozostała część drogi do Sochaczewa była monotonna, jednak przejechaliśmy szybko ten odcinek i za Sochaczewem wjechaliśmy do Żelazowej Woli, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. Z tego względu, że Filip w ubiegłym roku już był w Muzeum Fryderyka Chopina i że czas nas gonił, zrobiliśmy sobie po fotce przy bramie muzeum i pojechaliśmy w dalszą drogę. W Kampinosie skręciliśmy na teren Kampinoskiego Parku Narodowego.  Tam komarzyska dały koncert. Nie można było zatrzymać się nawet na chwilę. Do tego przed miejscowością Górki złapał nas deszcz. Całe szczęście, że był tam przystanek, na którym przeczekaliśmy ulewę. W Nowym Dworze Mazowieckim zatrzymaliśmy się na jedzonko i dalej w drogę. Dzień powoli się kończył, więc trzeba było rozglądać się za miejscem na nocleg. Jednak jak na złość nic odpowiedniego nie mogliśmy znaleźć. Zatrzymaliśmy się na przystanku koło miejscowości Ludwinowo Zegrzyńskie, gdzie w końcu znów uczynny człowiek pozwolił nam rozbić namiot na swoim podwórku. Uff, było już po godzinie 20, więc szybko rozbiłem namiot, Filip w tym czasie oganiał się od wściekłych komarów, zjedliśmy kolację i poszliśmy lulu. Do Serocka zabrakło nam tylko kilku kilometrów, jednak i tak nieźle nam poszło, bo tego dnia przejechaliśmy 88 km.
W kolejnym dniu wyprawy chcieliśmy dotrzeć do Ostrowi Mazowieckiej, przez Wyszków. Tego dnia było święto, więc sklepy pozamykane. Aby zaoszczędzić trochę czasu, po spakowanie się wyjechaliśmy bez śniadania. Zjedliśmy je dopiero za Serockiem na przystanku. Po śniadaniu mycie ząbków i w drogę. W Wyszkowie zatrzymaliśmy się na sajgonki, bo Filip był już głodny. Zjadł z apetytem całą porcję, dla mnie zostawił tylko trochę ryżu :) . Gdy wyjeżdżaliśmy z Wyszkowa, spotkaliśmy kolegę z forum rowerowego ( Globalbus). Pogadaliśmy przyjemnie chwilę i jazda dalej  do Łochowa. Za Łochowem trasa w kierunku Ostrowi Mazowieckiej to rowerowy horror. Sznur samochodów i tirów, więc zaraz za Łochowem skręciliśmy w lewo i spokojną drogą przez Brzózę, Grabiny dojechaliśmy do Sadownego. Stąd tą drogą z horroru było już tylko kilka kilometrów do Broku, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. Po przejechaniu tylu kilometrów należała się Filipowi nagroda, więc wynajęliśmy domek w ośrodku wczasowym. W cywilizowanych warunkach wykąpaliśmy się, zjedliśmy ciepłą kolację, Filip na mp3-ójce wysłuchał codziennej porcji rapu i poszliśmy spać. Tego dnia zrobiliśmy 81 km.

 
Rano padał deszcz, więc siedzieliśmy w domku i czekaliśmy aż przestanie. O 9 można było wyruszyć w dalszą drogę. Filip bardzo chciał dojechać tego dnia do Choroszczy. Jakoś nie byłem pewien, że byłby to w stanie zrobić, ale czas pokazał że synuś to mały Terminator:) W Ostrowi Mazowieckiej Zaopatrzył się w Lidlu w swoje „dopalacze” tzn. batony mister choco, zjadł rogala z malinowym nadzieniem, po czym ruszyliśmy w ostatni etap podróży. Jest już po żniwach, pola zaorane i rolnicy nawożą pola obornikiem, co Filipowi nie bardzo odpowiadało, ale mówiłem mu: „wdychaj synek to świeże powietrze, bo w Łodzi tego nie będzie”. Za Ostrowią teren był już bardziej pofałdowany, więc Filip wypróbowanym sposobem, podjazdy pokonywał ze śpiewem na ustach. Za Mężeninem na łące spotkaliśmy w jednym miejscu ponad 40 bocianów, a na odcinku ok 500 m naliczyliśmy ich ponad 70 sztuk. Filip był zachwycony, ale najbardziej podobały się mu pasące się na łąkach krowy. Gdy je mijaliśmy, krzyczał do nich: „mućki, muuuuuu”. Jadąc dalej w pewnym momencie śpiewaliśmy już razem: „ my jesteśmy krasnoludki” i takie tam... Gdy dojechaliśmy do Jeżewa Starego, okazało się, że remont, a raczej budowa drogi jest o wiele poważniejsza niż myślałem i musieliśmy objechać Narew dookoła zamiast jechać prosto w kierunku Białegostoku. Jadąc przez Pszczółczyn, Waniewo dziwiłem się jak wiele się tu zmieniło na lepsze, od czasów kiedy zaczynałem swoją przygodę z rowerem. Wyasfaltowane drogi, ładne wiejskie domy i zadbane gospodarstwa. Robiło się już późno i powoli zapadał zmrok. Po dojechaniu do miejscowości Baciuty, skręciliśmy w lewo w kierunku Choroszczy. W tym momencie mieliśmy przejechane 115 km. Nie chciałem ryzykować jazdy z dzieckiem przez nieoświetlone wsie, więc zadzwoniłem do brata, który przyjechał z Chroszczy i zabrał Filipa i jego rower samochodem do siebie, a ja już sam dojechałem rowerem do mojego rodzinnego miasteczka. Licznik wskazał 127 km. Gdy dotarłem do domu brata, Filip był już nakarmiony i rozmawiał z córami Michała (mój brat). Uściskom nie było końca, przecież nie widzieliśmy się prawie 3 lata.

 
Następnego dnia zabrałem dzieciaki do letniej rezydencji Branickiego, gdzie obejrzeliśmy zabytkowe wnętrza Pałacyku, zrobiliśmy krótki spacer po parku i wróciliśmy do domu.

 
Kolejnego dnia zabrałem Filipa do Białegostoku. Połaziliśmy po białostockich plantach, wśród fontann, pospacerowaliśmy po terenie Pałacu Branickiego i zabytkowym ogrodzie, którego aranżacja jest teraz zmieniana na bardziej pasująca do czasów, w których żył Jaśnie Pan Branicki.
To był ostatni dzień pobytu u rodziny. Następnego dnia dojechaliśmy rowerami na dworzec w Białymstoku i pociągiem z przesiadką w Warszawie dojechaliśmy do domu, do Łodzi. To była nasza najdłuższa jak na razie wyprawa z synem. Dystans jaki przejechaliśmy to 366 km.
Do obejrzenia galerii zdjęć z wyprawy zapraszam na naszą stronę (adres strony w podpisie na dole) Aktualizując stronę przez pomyłkę skasowałem opisy wcześniejszych wycieczek, ale poprawię to. Sorry za tak długi opis :wink:

 
« Ostatnia zmiana: 20 Sie 2011, 18:50 Bitels »

Offline Kobieta Janus

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 3597
  • Miasto: Goteborg
  • Na forum od: 20.06.2010
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 19:34 »
Bitels, super wycieczka - no i wielkie gratulacje dla Filipa!!! 115 km? :o
No i fajnie, że wyprawa tak fajnie się zakończyła - spotkaniem z bratem i jego rodzinką po 3 latach... :)

Offline Mężczyzna arkadoo

  • Wiadomości: 2767
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 22.11.2006
    • http://www.rower.fan.pl
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 19:41 »
Zdjęcie, gdzie są zdjęcia. Fajne spotkanie z bocianami, nigdy nie widziałem ich aż tyle.
Watch out where the huskies go,
And don't you eat that yellow snow

Offline Kobieta hindiana

  • Wiadomości: 4023
  • Miasto: Irlandzka wieś, królewskie hrabstwo
  • Na forum od: 04.09.2010
    • 87th Dublin Polish Scout Group, Scouting Ireland
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 19:55 »
Super Bitelsie! bardzo przyjemnie się czytało. Gratuluję wam obu, Filipowi szczególnie świetnej kondycji. A jak żona zniosła wasz męski wyjazd? :)
Mądrzy ludzie czasem się wygłupiają, głupi zawsze wymądrzają.
www.plscout.com

Offline Kobieta bitelsowa

  • Wiadomości: 183
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 19.02.2011
    • http://www.ourbikefamily.pusku.com
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 20:28 »
Hindiana zniosłam to bardzo dzielnie, średnia snu  to 3 godź.Śledziłam na mapie chłopaków, w domku cisza ,aż głupio było wracać po pracy, do ciszy.Cieszę się że Filip ma doskonałą kondycje, zero narzekania w drodze.W tym roku szkolnym u Filipa w szkole ma być zorganizowane kółko rowerowe, Filip jest zachwycony :D .Niestety podczas mojego urlopu pogoda była do niczego , ale cieszę się że Bitelsiaki miały fajną pogodę i pożytecznie spędzili ten czas.

Offline Mężczyzna memorek

  • Wiadomości: 2672
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 12.05.2007
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 20 Sie 2011, 21:22 »
Chłopaki, gratulacje! Nie ma to jak męskie wyprawy  ;D Te wzmianki o myciu zębów i cywilizowanej kąpieli to na użytek mamy, prawda?  :P

Nasze chłopaki też zaczynali przygody wyprawowe na Unibike Pilot.

Marek

Bitels

  • Gość
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 00:04 »
Dziękujemy za słowa uznania. Memorek masz rację, męskie wyprawy to jest to co faceci lubią najbardziej :wink: . A mycie i cywilizowane warunki uspokajają zaniepokojone mamusie ;D . Nie ma to jak survivalowe warunki. Chłopcom podoba się to bardzo, a tatusiowie przypominają sobie młodzieńcze lata, kiedy to budowali bazy na drzewach. Ehh to były czasy...

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 12:29 »
„wdychaj synek to świeże powietrze, bo w Łodzi tego nie będzie”

Też lubię takie klimaty. Zawsze zamienię smród miasta,
spalin aut i zapoconych mieszczuchów na zapach takiego
zdrowego obornika :]

Super, a teraz dawaj foty :]

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 12:54 »
Oj tam ;]




Mam rozumieć, że to jest to 'Bitelsiątko'? :]

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 13:15 »
U mnie też, tylko upewniam się, że ten chłop to jest
to 'Bitelsiątko' o którym wcześniej czytałem :]

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline aAFRICA

  • Wiadomości: 64
  • Miasto: Gorzów Wlkp.
  • Na forum od: 15.06.2011
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 13:25 »

Przejrzałem galerię i ZDECYDOWANIE zabrakło, jakże ważnego zdjęcia:

(...)śmieszne zwierzę. Wyglądało jak skrzyżowanie kaczora, Koguta i indyka i wyglądało paskudnie, na kaczych łapach osadzony korpus jakby indyka z długą indyczą szyją i paskudnym, różowym dziobem.

 

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 13:26 »

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Bitels

  • Gość
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 21 Sie 2011, 13:36 »

Przejrzałem galerię i ZDECYDOWANIE zabrakło, jakże ważnego zdjęcia:

(...)śmieszne zwierzę. Wyglądało jak skrzyżowanie kaczora, Koguta i indyka i wyglądało paskudnie, na kaczych łapach osadzony korpus jakby indyka z długą indyczą szyją i paskudnym, różowym dziobem.

 


Wiem, wiem. Też żałowałem, ale baterie w aparacie zdechły, więc przynajmniej starałem się opisać dokładnie tego stwora. Był naprawdę paskudny.

Offline Kobieta tynia

  • Wiadomości: 31
  • Miasto: Aleksandrów Ł.
  • Na forum od: 20.04.2011
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 23 Sie 2011, 12:14 »
Memorek masz rację, męskie wyprawy to jest to co faceci lubią najbardziej

Chyba czas teraz na jakąś babską wyprawkę :) Trzeba przerwać hegemonię męskiej płci  8)
Kto chętny?

Bitels, wyprawa super - ile ma lat Filip? 8? Nieźle wymiata jak na swój wiek. Gratulacje.

Bitels

  • Gość
Odp: Wyprawka z synem na Podlasie.
« 23 Sie 2011, 14:04 »
Cytuj
Chyba czas teraz na jakąś babską wyprawkę :) Trzeba przerwać hegemonię męskiej płci  8)
Kto chętny?

Bitels, wyprawa super - ile ma lat Filip? 8? Nieźle wymiata jak na swój wiek. Gratulacje.

Dlaczego nie? Kobiece wyprawki pewnie też mają swój urok, nie wiem bo nie byłem na takiej :D

Dzięki tynia za słowa uznania dla Filipa. Ma dopiero 9 lat, ale jak kiedyś powiedział chce: " Pobić kondycję Waxmunda" :D Jak będzie tak dalej kręcił to taki maratonik 1008 to będzie dla niego pikuś ;D

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum