Autor Wątek: Z Ogrodzieńca do Ogrodzieńca - bynajmniej nie pętelka:)  (Przeczytany 779 razy)

Offline Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1653
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
No to trochę pojeździłem na rowerze w miniony weekend :)
Najpierw wybrałem się do bliźniaczej z nazwy miejscowości. Ten Ogrodzieniec, w którym mieszkam leży na Jurze, a ten drugi to mała wioska w warmińsko-mazurskim (niedaleko Iławy).
Ruszyłem w piątek ok 17.00, a do celu dojechałem w sobotę o 20.30 Po dotarciu do tego drugiego Ogrodzieńca musiałem jeszcze dojechać do Iławy skąd wróciłem pociągiem.
Łącznie wyszło więc 478 km. Czyli prawie 500. No właśnie "prawie". Coś trzeba było z tym zrobić więc wracając pociągiem wysiadłem jedną stację wcześniej (w Myszkowie zamiast w Zawierciu) i dalej pojechałem na rowerze do domu. Po drodze "stuknęła "500" i od razu lepiej to wyglądało na liczniku :D Trochę to naciągana pięćsetka ale zawsze :wink: Po powrocie do domu czułem się na tyle dobrze, że jeszcze pojechaliśmy po południu z żoną na wycieczkę rowerową pokonując 82 km po jurajskich drogach. Podczas weekendu przejechałem więc łącznie 586 km co dla mnie jest najwyższym jak do tej pory wynikiem :D
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
W rzeczy samej troszkę pojeździłeś. :D 473 "jednym cięgiem" plus mała dogrywka. Jak dla mnie jednak najlepiej o Twojej kondycji świadczy te 82 z następnego dnia. Czego jednak się nie robi dla atrakcyjnej żony? :D


Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
Super! Wielkie gratulacje!
Ale zmęczyłeś się choć trochę tą jazdą? :D Chętnie przeczytałbym relację z wypadu.

Ja jak biłem swój rekord, to pod koniec najbardziej bolał mnie musk :P
Po wyjściu z pociągu (kilka godzin później) kolana ledwo co pracowały. Ale po trochę-ponad-dobie byłem w pełni zregenerowany.

Postanowiłem że, z długimi trasami kończę, ale jak widzę co się dzieje na tym Forum, to nie mogę siedzieć bezczynnie :D
No i jeszcze jakoś muszę dojechać na zbliżającą się Wyprawkę!  ;D

Offline Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1653
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
Ok, postaram się napisać coś więcej i wstawię trasę i jakieś zdjęcia. Niestety nie dzisiaj, bo właśnie wybieramy się (z żoną ;D ) na koncert orkiestry pod dyrekcja Agnieszki Duczmal. Bardzo lubię muzykę kameralną.
Moja kondycja po pokonaniu całej trasy zadziwiająco dobra. Nic mnie nie bolało i nie byłem nawet specjalnie zmęczony. Najbardziej jednak ucierpiał mój tyłek - tyle godzin na siodełku okazało się że to jednak za długo :o Teraz leczę się przy pomocy sudokremu i jest coraz lepiej. A do pracy też pojechałem dzisiaj na rowerze :P
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

Offline Mężczyzna Robert

  • Wiadomości: 4821
  • Miasto: Konin
  • Na forum od: 03.12.2007
BTW ruszyłeś po pracy?  :D

Jak sobie radziłeś z sennością?

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
gratulacje świetnego dystansu! I to kręcenie po też o czymś świadczy :wink: Przydałoby się więcej szczegółów. Jakiś opis trasy, czas jazdy itp...

Nie myślałeś o tym, żeby w przyszłym roku wybrać się na jakiś wyścig ? Np. Bałtyk-Bieszczady? 8)
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna hose morales

  • Wiadomości: 1223
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 06.01.2009
Hoho, grupa wycinaków rośnie! :)

Gratulacje! Rozumiem,że apetyt rośnie i dokręcisz szóstkę i dwa zera:>

Offline Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1653
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
No to trochę więcej o mojej wycieczce. Wszystko przez to, że w zeszłym roku po pierwszym dłuższym dystansie było tak:
Cytuj
Cytuj

    przyszłym roku czekamy na czterysetkę!


Kto wie... :roll: :D
Więc trzeba było spróbować :)
Do wyjazdu nie przygotowywałem się jakoś specjalnie. Jeśli już, to raczej tylko nastawiałem się mentalnie :) . Gdy zauważyłem, że prognoza pogody na pierwszy weekend września zapowiada się wyjątkowo dobrze, to zdecydowałem się jechać. Żeby mieć jakiś cel, który motywował by mnie do jazdy wymyśliłem, że pojadę do miejscowości o takiej samej nazwie jak ta w której mieszkam. A, że odległość do tego drugiego Ogrodzieńca była odpowiednia i była też możliwość powrotu pociągiem z pobliskiej Iławy, to nie było nad czym się dłużej zastanawiać.
Wyruszyłem ok. 17.00 w piątek po pracy. Trasę  http://www.bikemap.net/route/1238672# opracowałem i opisałem sobie wcześniej, tak żeby nie tracić czasu na błądzenie i szukanie drogi. To okazało się bardzo dobrym pomysłem, bo znakomicie ułatwiło przejazd. Na drogę zabrałem trzy kanapki, dwa banany snickersa,  czekoladę i litrową coca colę. Kanapki zjadałem w nocy, a czekoladę przywiozłem z powrotem do domu :) . W nocy jechało mi się całkiem dobrze - nie męczyła mnie senność i nie byłem zmęczony. Do oświetlania drogi używałem mocnej latarki z diodą cree (latarka kupiona w zeszłym roku w Lidlu). Oświetlała drogę bardzo dobrze a zużyła zaledwie jeden komplet baterii. W Zgierzu wjechałem na drogę nr 1. Dość szybko po zachodzie słońca zrobiło się zimno. Temperatura spadła najpierw do 8 st. a nad samym ranem nawet do 6. Świt zastał mnie na szosie nr 1 kilkadziesiąt kilometrów przed Włocławkiem ale ruch samochodowy był dość umiarkowany, a pobocze na tej drodze jest w większości szerokie i równe. W Włocławku przejechałem przez tamę i miałem okazję zobaczyć miejsce gdzie w 1984r zamordowany został ksiądz Popiełuszko.


 Jadąc dalej trochę zgłodniałem więc kupiłem sobie dwie bułki z jagodami i litr mleka (tak jakoś mnie naszło :D ). Na obiad zatrzymałem się w Golubiu Dobrzyniu.


Obiad był smaczny (tradycyjny schabowy z frytkami i surówką) ale wyjeżdżając z miasta pomyliłem kierunki i pojechałem w przeciwnym niż powinienem. Zorientowałem się dopiero po ok. 14 km i musiałem zawrócić. Kosztowało mnie to dodatkową godzinę i zacząłem martwić się czy zdążę na pociąg w Iławie. Wyliczyłem jednak, że jeśli utrzymam średnią w granicach 24 km/godz. to powinienem się wyrobić. No i zaczęła się gonitwa. Ja niestety nie potrafię jeździć tak szybko jak Waxmund więc utrzymanie takiej średniej było dla mnie sporym wyzwaniem 8) . Niewiele brakowało i byłbym zdążył na zaplanowany pociąg o 21.25, bo spóźniłem się ok. 15 minut :? . Końcówkę trasy znowu jednak pokonywać musiałem po ciemku i mocno spowalniały mnie niewielkie ale częste podjazdy. Jak człowiek jest zmęczony, to każda górka robi się wielka :P . Oczywiście dojechałem do tego drugiego Ogrodzieńca. Choć było już ciemno i do samej wioski nie wjeżdżałem więc tylko sfotografowałem tablicę z drogowskazem :D .


Iława to chyba bardzo ładne miasto z wielką sadzawką pośrodku (z pięknie podświetloną w nocy fontanną :) ). Niestety dworzec PKP jest nieczynny, a kasy biletowe w tymczasowych kontenerach zamykane są na noc. Groziło mi więc czekanie na mieście do rana na następny pociąg :? . I tu zaczyna się niesamowity (jak na warunki polskie) splot wydarzeń. Pani w kasie jest bardzo uczynna i stara mi się pomóc jak tylko może :D . Doradza żebym spróbował dostać się do expressu intercity, który akurat był opóźniony o 15 minut i dojechał nim do Tczewa gdzie powinienem (jeśli będę miał szczęście i zdążę) przesiąść się na pociąg pośpieszny z Gdyni do Bielska Białej (przez Zawiercie). Dzwoni nawet na stacje do Tczewa upewniając się czy takie połączenie będzie możliwe :D . Kierownik expressu inrecity bez większych problemów pozwala mi wsiąść z rowerem do ostatniego wagonu. W expressach intrercity normalnie nie wolno przewozić rowerów! Mało tego, ponieważ nie może mi wypisać biletu na przewóz roweru to jadę dwie stacje całkiem za darmo :wink: . W Tczewie zdążam na "styk" na mój pociąg ładując z trudem rower tym razem do pierwszego wagonu, który ma miejsce do przewozu rowerów. W przedsionku stoi już kilka rowerów ale jakoś udaje mi się zmieścić jeszcze mój. Zgłaszam konduktorowi chęć zakupu biletu i tu "zonk" :o okazuje się że nie mam wystarczającej kwoty na bilet. Wyskrobałem wszystkiego 53 zł. Sporo za mało by starczyło. Mam kartę ale można nią płacić tylko w pociągach intercity, a w TLK już nie :| . Na prawdę nie wiem co mam robić :roll: . Najpewniej powinienem wysiąść na tej stacji do której starczy mi pieniędzy na bilet. :| Konduktor (starszy człowiek) kombinuje dłuższą chwilę z przenośną kasą i wręcza mi wypisany bilet za 61 zł biorąc tylko 53 zł. Nic nie mówimy o rowerze :o . I tak szczęśliwie dojechałem do domu :D .


Jeszcze tylko ta historia z wcześniejszym wysiadaniem po to by "dokręcić" do "pięćsetki" i już ;D . W domku dobre śniadanie, kąpiel, krótka drzemka i fajna popołudniowa wycieczka z żoną po Jurze - 82 km pętelka do Szczekocin.



Statystyki:
Niestety nie wiem jaką miałem średnią prędkość :( bo mój licznik (VDO 1) w pewnym momencie zresetował się i zaczął liczyć wszystko od nowa :o . Już drugi raz to zauważyłem i nie wiem czemu tak się dzieje. Na szczęście wyjeżdżając z domu załączyłem opcję "navigator" i ta nie została wyczyszczona więc przynajmniej wiem ile kilometrów przejechałem.
W sumie cała wycieczka trwała ok. 28,5 godz. z czego powinno być ok. 22-23 godz. czystej jazdy.
Wypiłem: 2,5 l coca coli, 1 l mleka, dwie kawy i jednego Pawerada
Zjadłem: trzy kanapki (bułki z szynką i serem), dwie bułki z jagodami, dwa banany i jednego snicersa no i na obiad schabowy z frytkami i surówką.
Zarówno w czasie jazdy jak i po powrocie do domu nie odczuwałem żadnych poważniejszych dolegliwości (bólów kolan, mięśni, pleców itp.) Nawet ręce nie cierpły mi specjalnie, a zwykle tak się u mnie dzieje podczas dłuższej jazdy. Jedynie siedzenie ucierpiało najbardziej i na razie nie bardzo wyobrażam sobie jak mógłbym przejechać natychmiast jeszcze raz taki dystans :o
Ale wszystko jest do sprawdzenia :roll: :wink:
« Ostatnia zmiana: 10 Wrz 2011, 11:25 marek.dembowski »
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

Offline Mężczyzna Zbyszek

  • Wiadomości: 1474
  • Miasto: Zawiercie
  • Na forum od: 17.02.2009
Gratuluje jeszcze raz  ;)

Offline Mężczyzna marek.dembowski

  • Wiadomości: 1653
  • Miasto: Ogrodzieniec
  • Na forum od: 06.04.2007
Michał, teraz sobie przypomniałem, że pisałeś już o tym zachowaniu licznika:
Cytuj
Już na Węgrzech, kawałek za granicą mija 24 godzina jazdy, na szczęście przypomniałem sobie o tym i spisałem dane z licznika, bo po 24h mój licznik wszystkie dzienne parametry (dystans, średnia, suma podjazdów) liczy od zera; dystans wprowadziłem do funkcji Navigatora, który nie ma ograniczenia czasowego.

Nie skojarzyłem tylko że chodzi o licznik VDO MC 1.0
...prawie wszyscy pytają: "Ile przejechałeś?" a ja wolałbym usłyszeć np. "Co ciekawego zobaczyłeś?"... - Michał Sitarz

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum