Autor Wątek: Armenia, Gruzja i Bałkany 2011 - fotorelacja  (Przeczytany 10284 razy)

Offline Mężczyzna hose morales

  • Wiadomości: 1223
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 06.01.2009
Nic odkrywczego nie napiszę. Podpisuję się pod resztą. Widowiskowe rejony,świetne noclegi, ładne zdjęcia. Brawo!

Co co przygody z rowerem w pociągu na Węgrzech to niestety kraj wrogi rowerom. Jechałem z Serbii do Budapesztu, zapłaciłem za bilet oraz rower, jednak przy kolejnej kontroli były problemy i skończyło się na 10Euro w łapę konduktora ( zamiast przepisowych 20euro..)

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
zdjęcia pierwsza klasa. nie mogę też nie wspomnieć o świetnych opisach. bardzo przyjemnie się to ogląda :) gratulacje za piękną wyprawę.
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Offline Mężczyzna mula53

  • Wiadomości: 190
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 29.01.2009

Witaj GPS.
 Muszem się odezwać ( tak w oryginale), albowiem obejrzawszy Twoja galerię wyprawy, wybacz frazeologię...  tzw. kopara mi opadła na tzw. glebę. Jaja kobyły fotoartysta szczególnie doceniam reeeweeelacyjne wprost foty, a szczególnie „Voghjaberd“ i „Geghard“ - przepiękne światło. Takoż „Khor Virap“ oraz „Droga wąwozem rzeki Tskhenistskali“ z tą złotą poświatą. I to bogactwo szczegółów w cieniach. Uszczknijże rombka i zdradź profanom tajemnice warsztatu. Używasz programowania tematycznego czy ręcznych nastawów?
Samotna jazda sprzyja skupieniu i dostrzeganiu piękna tego świata, ale... co to się stało, żę z pięciu został jeno jeden.
W miesiącu lipcu br. nawiedziłem Gruzję z rowerkiem w siedmioosobowej grupie. Sądziłem bowiem, że to szczęśliwa liczba. 
Pielgrzymowałem byłem też do David Gereji ( tak w oryginale). Z Sagaregio do Udabno ( potworne miejsce zsyłki, teraz wyludniające się ) asfaltem. Potem szutrem. Nam się wydawało, że to jedyna droga. Nie mieliśmy żadnych problemów - prowadziła nas sama. Jak dla mnie... coś, sześć tysięcy dziur w skałach. Nie żałuj, że mimo GPSa nie dotarłeś do monastyru. Widziałeś ciekawsze świątynie, ale te stepy - piękne. I zazdraszczam Swanetii.
Gratulacje. Zdrowia na następne wyprawy.

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
Bardzo dziękuję za życzliwe komentarze.

Po kolei:

Iwo
W Armenii jechałem tylko po asfalcie. Więc jedynym wyzwaniem było podjechanie na poszczególne przełęcze i niedanie się upałowi na 2 pierwszych. Ale jeśli jest woda, czapka na głowie to nie ma, że się nie podjedzie.

Z wodą problemu raczej nie było, oczywiście wolałem jechać przezornie, czyli 1 butelka 1,5 litra w koszyku na bidon i 1 lub 2 takie same na sakwach. Wodę zarówno kupowałem jak i prosiłem od ludzi lub brałem z kraników przy drodze. Przed wyjazdem obawiałem się o stronę bakteriologiczną. Przecież znany jest tu opis kolegi, który zatruł się tam i wyleczył dopiero w Polsce. Wiozłem ze sobą więc antybiotyki; okazało się, że apteki tam są, ale nie wiem nic o zaopatrzeniu i jakości i nie wiem, czy łatwo było by się dogadać w medycznych kwestiach. Ale na szczęście nie odnotowałem żadnych problemów żołądkowych, jakbym jechał w Polsce. Czyli krótko mówiąc - nie ma problemu wody. Tylko gdy jechałem na Tukh Manuk (bardzo suchy rejon w okolicy Yeghegnadzor) spiłem 3 butelki po 1,5 litra na 26 km podjeździe, ale szczęśliwie w pobliżu szczytu był kranik. Inna sprawa, że w pobliżu drogi pojawiały się co jakiś czas wioski, więc w razie kryzysu było by gdzie poprosić. Tylko w jednym miejscu nie dano mi wody, gdy poprosiłem, ale też nie była to typowa wioska, tylko bardziej taki rodzaj armeńskiej bazy handlowo-przeładunkowej przy granicy z Iranem. Oczywiście wodę kupić było można. Na każdy nocleg dbałem, żeby mieć minimum 2 x 1,5 litra, choć wystarczało mi 2 litry - kluchy + herbata wieczorem, mycie, herbata rano. Tak, na mycie wystarczało mi mniej niż 1/2 litra.

EASYRIDER77 rybakm ciulabula
Co do kwestii liczebności wyjaśniłem to tutaj:
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.rec.rowery&aid=91013227
Nie napiszę nic oryginalnego - polecam tamte rejony. Ale też chwila szczerości: gdyby odjąć Svanetię w Gruzji, to Rumunia, Czarnogóra by u mnie przeważały. Ale też muszę się przyznać, ze bardzo daleko mi do uznania, że zwiedziłem wiele, wręcz przeciwnie, nie poznałem całego południa Armenii, ani północnego zachodu. W Gruzji mam braki na południowym zachodzie i północnym wschodzie. Czyli jeśli możliwe, trzeba będzie tam wrócić i dojeździć.

hose morales
Też wiele mi wskazuje na to, że węgierska faszystka chciała skorzystać z okazji, że w rozkładzie rzeczywiście pociąg był odnotowany jako nieprowadzący przewozu rowerów i chciała po prostu łapówę. Jednak wysiadłem z pociągu i musiałem czekać 2,5 godz. na pociąg o 4:50, taki osobowy bydłowóz. Teraz żałuję, trzeba było zrobić dym i zażądać kontaktu z szefem policji (jacyś z psami otaczali pociąg) i po prostu drzeć pyzio w niebogłosy. Myślę, że miałem argumenty - miałem legalnie zawartą umowę na przejazd z rowerem po stronie Serbskiej, pociąg był całkowicie pusty - w moim _wagonie_ jeszcze tylko ze 4 osoby, na koniec trzeba było przystąpić do rozłożenia roweru i umieścić go na półce jako bagaż i chwycić się jakiegoś kaloryfera. Nie wiem, czemu byłem taki miętki i szybko uległem - może zmęczenie wyżyłowanym dojazdem do Belgradu, może te koncentracyjne nastroje, w których się tam jeszcze lubują - psy obstawiające pociąg... Następnym razem zaprę się kopytami.

Ookami mula53
Zdjęcia robiłem Canonem G11, a więc kompaktem, choć nie taką znowu kamerą obskurną. Właściwie wiele sobie przypisać nie mogę, było światło, korzystałem i wydaje mi się, że każdy to samo by ufocił w tych warunkach. we wnętrzach wspomagałem się statywem, a gdzie nie pozwolono (Mtscheta) opierałem aparat o podłogę. Canon ma to genialne, że jest uchylny ekranik i kadrowanie z dowolnej pozycji jest łatwe. Inna sprawa, po okrutnej lekcji jakiej udzieliło mi kiedyś laserowe słońce w Czarnogórze, gdzie zmarnowałem przepiękne krajobrazy sądząc, że wystarczy łapać ekspozycję na zasadzie pół nieba-pół ziemi, przekadr i dobić, teraz nauczyłem się korzystać z gwiazdki, co pozwala na łatwą zabawę ze światłem i nawet mocne słońce nie musi być wrogiem. I jest to dość proste - szukam w kadrze najjaśniejszego punktu/obszaru z niego gwiazdkuję i dopiero potem przekadrowuję i dobijam. Co to daje? Ano rzecz oczywistą - przesuwam naświetlenie z jasnego, czy też zbalansowanego w ciemne i wolę to od przepałów.
mula53, zawstydzasz mnie - nie ma żadnej tajemnicy warsztatu, poza ową gwiazdką, którą wielu też ma w aparatach, jest gorzej w wielu miejscach popełniłem inny karygodny błąd - otóż, gdybym chciał robić zdjęcia wszędzie tam, gdzie bym chciał, to prawie nie mógłbym jechać (na wyprawce w Tatry w maju kolega policzył, że robiłem średnio zdjęcie co 3 minuty - taka jest skala mojego szaleństwa fotograficznego), więc robiłem foty w czasie jazdy. No tak, ale wtedy pojawia się problem łapania ostrości. Przynajmniej mój Canon ma z tym problem w ruchu (pomijając, że robi to długo). Więc z P przechodziłem na Auto, bo tam aparat sam decyduje, gdzie złapie ostrość i niechby tam, przy krajobrazach to bez większego znaczenia, byle gdziesik złapał. Ale nie uwzględniłem, że na Auto przecież Canon ma ustawione to idiotyczne inteligentne cośtam, co w sytuacji ostre światło/głęboki cień zbija światło i wyciąga cień. Efekt? Badziew, kolory sprane, wszystko chore na szarość. Szczęściem robiłem tak tylko w czasie jazdy, ale kilka kadrów z takim ustawieniem się w galerii znalazło - OCZYWIŚCIE ciągnięte w PSie. Wszystkie zdjęcia z literką "a" w jakiś sposób poddałem obróbce, najczęściej jedynie kadrowaniu, bez tykania suwaków, ale jest też kilka, które mają np. poprawiany kontrast lub wyciągane cienie i stąd może widzisz te szczegóły w nich? Jednocześnie, gdzie "a" nie ma, niczego nie tykałem. Panoramy robił software, który sam narzuca co i jak, więc wiele pracy tam nie miałem poza zrobieniem mniej lub bardziej znośnych składowych.
Krótko - nigdy nie stosuję tematycznych nastawów, bo tracę kontrolę nad aparatem. W uproszczeniu: ustawiam P i gwiazdkuję wybierając jasne połacie, a potem z zapamiętaną ekspozycją łapię ostrość przekadrowuję i dobijam.
Faktem jest, że aparatu trzeba się nauczyć i myślę, że  powoli wygniatam z Canona G11 (polecam go, umie dać piękną barwę, jedyny minus to długie ostrzenie) coraz więcej, ale droga do celu - 100% pewności trafień - jeszcze bardzo daleka.
Wszakże - dziękuję, bardzo miło mi się przeczytało Wasze miłe słowa (ale sodówa mi nie uderzyła).
Fotografowanie to w ogóle ciekawy problem jednak, bo ze zdolnością odzwierciedlania rzeczywistości przez elektronikę  (matryca, monitor itp.) jest średnio dobrze. Ale to temat na długą dyskusję o tym, do czego nam służą zdjęcia.

Dlaczego pojechałem sam? Hmm. I tak wg ustaleń miało się to stać, gdyż pozostałe osoby z ekipy miały kupione bilety powrotne na samolot, a ja nie. Planowałem, że wrócę przez Turcję. Ogólnie powiem tak: gdy są rozbieżne plany sumarycznego przebiegu, trudno to pogodzić, bo jedni chcą jechać bardziej relaksowo, inni zaś łykać kaemy, bo do domu daleko. Zaś reszta jest jak u Szekspira...
#:-) gps

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Ale też chwila szczerości: gdyby odjąć Svanetię w Gruzji, to Rumunia, Czarnogóra by u mnie przeważały.

Oj! Bo nie byłeś na drodze do Omalo;) Równie porywająca jak Svanetia moim zdaniem!
Ale - żartuję. Każdy co innego preferuje. Dla mnie Gruzja kładzie Rumunię na łopatki - ale ja, być może, nie bylam w takich miejscach w Rumunii jak Ty. Co do Czarnogóry, to musiałabym się zastanawiać, dla mnie oba kraje są jakieś nieporównywalne, każdy z nich mi się baaaardzo podobał...

Zdjęcia już Ci pochwalono ;D, z przyjemnością obejrzałam i z równą przyjemnością przeczytałam opisy. Fajne opisy dodają wiele!
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Kobieta magfa

  • Wiadomości: 1017
  • Miasto: Poznań, najlepsza dzielnica
  • Na forum od: 14.07.2009
Chciałm się tylko przyłaczyć do zachwytów... :D :D Podziwiam zawsze w takich samotnych wyprawach samozaparcie - ja już tam wolę jak się trochę kotłuje(pozdrowienia dla Muli ;) ale jest co najmniej jeszcze jedna osoba. Ile czasu jechałeś sam, bo rozumiem,że zaczęliscie w większej grupie?

Zdjęcia tak dobre, że obejrzę kiedy na spokojnie - kontemplując ;) Szczególnie te w zbliżeniach 8)
"Iwo [18:50]:   to się nazywa dorosłość
Księgowy [18:53]:   że się odechciewa?
yoshko [18:55]:   tak, masz wybór, i najprostsze jest nicnierobienie :)"

Offline Ciosna

  • Poszukiwacz
  • Wiadomości: 235
  • Miasto: Sam nie wiem gdzie
  • Na forum od: 04.11.2009
    • http://adlaczegonierowerem.blogspot.com/
#:-) gps świetna galeria. Naprawdę miło sobie przypomnieć tamte tereny. Po zdjęciach widzę ze droga z Zugdidi do Mesti wyraźnie poprawiła się, ale chłopaki dalej ją robią. Jak jechałem z kompanami tą drogą w 2009 roku to miałem wrażenie, że remont tego traktu to nieustanna walka drogowców z przyrodą, a w zasadzie to z obsypującymi się kamieniami.

W Swanetii miałeś piękną pogodę. Tą przełęcz Zagaro mogliby jakoś oznaczyć, bo też zastanawialiśmy się czy to tu czy może dalej  ;D . Co do zimnych nocy na tym terenie to mieliśmy identycznie. Za dnia ciepło, a w nocy rześko.

Widzę, że byłeś na Gruzińskiej Drodze Wojennej. W 2009 roku granica lądowa z Rosją była zamknięta. Droga była mało uczęszczana przez pojazdy, co było widać po zalegającym żwirze na poboczach. Od pierwszego kwartału 2010 granica z Rosją jest otwarta. Jak wygląda sprawa z natężeniem ruchu na Drodze Wojennej, dużo jest teraz pojazdów  ???

W Gruzji mam braki na południowym zachodzie i północnym wschodzie. Czyli jeśli możliwe, trzeba będzie tam wrócić i dojeździć.

Na wschodzie nie byłem, ale południowy zachód mogę polecić. Może nie powala jak Ushguli, ale też zaskakuje, jak choćby skalne miasto Vardzia.

#:-) gps szacun za tą podróż, zważywszy że jechałeś sam. Spiekota i mijane pagórki potrafią zachwycić, ale i czasami zmęczyć psychicznie.


Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Po zdjęciach widzę ze droga z Zugdidi do Mesti wyraźnie poprawiła się, ale chłopaki dalej ją robią

Już ją zrobili. Jak jechaliśmy z Jacem we wrześniu (i spotkaliśmy tego dnia Magdę mdudi:) - to trwały wielkie porządki, całe wsie sprzątały ukończoną drogę, bo następnego dnia miał nią przejechać sam prezydent:)
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna atlochowski

  • Andrzej
  • Wiadomości: 581
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 22.04.2009
Piękne zdjęcia.
Maćka i Łukasza też spotkałem w Armenii :).
Ciebie z kolei widziałem w Gruzji, ale nie słyszałeś jak wołaliśmy za Tobą.

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Gruzja w tym roku miejscem spotkań forumowych;) Myśmy spotkali Helenę ( a Ciebie atlochowski posrednio, bo Helena mówiła że wyście się spotkali; to prawie jakbyśmy i my Ciebie spotkali...) no i Magdę mdudi:D
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna atlochowski

  • Andrzej
  • Wiadomości: 581
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 22.04.2009
martwawiewiórko prawie jakbyśmy :wink:
a sądzę że chodzi Ci o Magdę "mdudek", połączyłaś 2 nicki :wink:

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
oj, racja. Oczywiście Magda mdudek:D. A podobno jeszcze trzy przyczepki do Gruzji się wybrały....
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna lempi

  • Łukasz
  • Wiadomości: 77
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 08.06.2009
A ja powiem, że to Armenia miejscem spotkań :)
W tym miejscu pozdrawiam i Pawła i Andrzeja. Fajnie, że obaj dojechaliście cali i zdrowi.
Postaram się w najbliższym czasie wrzucić i nasze zdjęcia.

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
martwawiewiórka
Omalo i inne rejony obejrzałem dość gruntownie w internecie (tak przed, jak i po wyjeździe) i rzecz jasna też chciałbym tam być. W zasadzie pogodziłem się z tym, że jedzie się gdzieś i z góry wiadomo, że nie można zwiedzić wszystkiego, ale jakieś niepokojące poczucie niedosytu zawsze zostanie.
A tak polemicznie (ale nie za bardzo), jakie rejony Rumunii zwiedziłaś? Chętnie poznam Twoje sugestie. Z mojej strony, byłem w Rumunii 3 razy i za każdym razem był to łuk Karpat (mniej lub bardziej pełny), ale nigdy nie wylądowałem np. w Bukareszcie albo nad morzem.

magfa
O jeździe (nie)samotnej można toczyć debaty. Argumenty prza i zeciw są nam dobrze znane. Jasne, że czasami jest podle, szczególnie jak coś się nie układa. W ostatecznym rachunku fatalne też jest to, że cokolwiek się widziało i przeżyło jest niewytłumaczalne dla innych, same nasze słowa pozostają nieudolną i karykaturalną namiastką doświadczeń i odczuć, zdjęcia to tylko wydarte szczątki stron z rozwlekłego i fascynującego eposu. Po powrocie okazuje się, że wszyscy zaczynają ziewać, jak się opowiada  o tym, co się widziało, z wypiekami na buzi dłużej niż 5-10 minut. No ale co zrobisz... tak musi być. Za to poczucie doskonałej wolności i swobody jest wspaniałe - tylko ty, los i żywioły.

Ciosna
Nie wiem, czy to wiesz, czy nie, ale Wasza wyprawa i zdjęcia były dla mnie jednym z bodźców, żeby samemu tam trafić i obmacać własnymi kołami. Może nie pamiętasz, ale prosiłem Cię dawno temu o wskazówki i zadałeś sobie trud, aby mi ich udzielić. Jeszcze raz dzięki - to nie było na marne.
Ruch na GD Wojennej jest umiarkowany. Chociaż jeżdżą też tiry. Granica jest otwarta, ale nie dla Gruzinów, o ile wiem. Jeśli jest jakiś problem z autami to z marszrutkami (busikami), których jest dużo i zazwyczaj pędzą. W pobliżu wierzchołka przełęczy Krzyżowej droga jest bardzo zakurzona, traci asfaltową nawierzchnię; i to podwójne utrapienie - tumany kurzu po przejechaniu każdego auta i na zjeździe nie da się rozwinąć prędkości. Poza tym uważam, że jest nieźle od strony natężenia ruchu.

atlochowski
A to mnie Andrzeju zaskoczyłeś! Wiem od Sylwii, że jeździliście razem. Kombinuję, gdzie to mogło być, żeście mnie widzieli - stawiam na GD Wojenną. Zdumiewam się, że Was nie wypatrzyłem - zazwyczaj inny rowerzysta na drodze natychmiast przyciąga mój wzrok, jakby był znaczony i emitował gamma. Przyznam, że czasem miewam wrażenie, że ktoś mnie woła po imieniu, ale zaraz przywołuję się do porządku, bo żaden ze mnie d'Arc. Musiało być tak, że byliście gdzieś na poboczu, albo wyżej i jechaliście w przeciwnym kierunku; bardzom ciekaw, bo szkoda - takie spotkanie było by bardzo przyjemne.

lempi
Łukasz, też się cieszę, że u Was trasa przebiegła bezpiecznie. Atnm, wysłałem do Was foty na maila, ale nie wiem, czy doszły. Podtrzymuję zaproszenie w moje rejony i na wspólną jazdę w G.Św.



« Ostatnia zmiana: 15 Paź 2011, 14:37 #:-) gps »
#:-) gps

Offline Ciosna

  • Poszukiwacz
  • Wiadomości: 235
  • Miasto: Sam nie wiem gdzie
  • Na forum od: 04.11.2009
    • http://adlaczegonierowerem.blogspot.com/
Nie wiem, czy to wiesz, czy nie, ale Wasza wyprawa i zdjęcia były dla mnie jednym z bodźców, żeby samemu tam trafić i obmacać własnymi kołami. Może nie pamiętasz, ale prosiłem Cię dawno temu o wskazówki i zadałeś sobie trud, aby mi ich udzielić. Jeszcze raz dzięki - to nie było na marne.

#:-) gps pamiętam. Ciesze się, że mogłem pomóc :) .
Dobrze, że Gruzińska Droga Wojenna zachowała swój charakter. Miałem podejrzenie, że przez otwartą granicę, pojazdy odbiorą to multum wrażeń oferowanych przez otoczenie. Co do przełęczy, to rzeczywiście ten kurz daje popalić. Może kiedyś położą na nim asfalt  :wink: .

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum