Autor Wątek: Armenia, Gruzja i Bałkany 2011 - fotorelacja  (Przeczytany 10285 razy)

Offline Giovanni

  • Wiadomości: 2685
  • Miasto: Gdynia
  • Na forum od: 06.06.2008
    • bikestats
gps
Możesz dokładniej opisać przeprawe autobusami z Gruzji do Istambułu? Czy były problemy aby zasadzić rower do autokaru?
pozdr


"Za dobrych czasów liczyłem wakacje według ilości ognisk, liczyłem wakacje według ilości nocy przespanych pod namiotem."
https://www.strava.com/athletes/27761512

Offline Mężczyzna tomzoo

  • Wiadomości: 1747
  • Miasto: Poznań / Niepruszewo
  • Na forum od: 19.08.2009
    • Moje zdjęcia
ale swoją drogą Gruzja się staje czarnym koniem forum, aż nie mogę się doczekać jeszcze jednej relacji, ale prawie, że dopiero samolot oderwał koła od pasa startowego

Koła samolotu wracającego do Poznania już zapiszczały, natomiast rowerowarodzinka ogląda jeszcze Syrenkę w Warszawie ;)
Rekord turystyki przyczepkowej został pobity. Gruzińską ziemię przemierzyła ekipa 3 rodzin przyczepkowych ;)
Odeśpię i coś wysmaruję w osobnym wątku.

Jeżdżę szlakami, gdy mi z nimi po drodze...
Zdjęcia z moich wyjazdów i nie tylko    Trochę słowa pisanego

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
Giovanni

Może rzeczywiście to się komuś przydać. Zacznę od konkretów.

Patrząc od strony portu dworzec autobusowy w Batumi mieści się za torami, obok dworca kolejowego - należy skręcić w ulicę obok kościoła katolickiego:
http://g.co/maps/rnfsu

Oto firmy i koszty przejazdu:
1. Batumi (GRU)-Trabzon (TR)   Golden   87,50 zł    35 zł osoba
52,50 zł rower   (opłata za rower - mam wszelkie powody przypuszczać, że albo było to oszustwo, albo jakaś opłata transgraniczna, 90% pewności, że to pierwsze)
2. Trabzon-Samsun (TR)   Golden   42,00 zł    (brak opłaty za rower)   
3. Samsun (TR)-Istambuł (TR)   Dagistanli   100,80 zł    (brak opłaty za rower)    Dagistanli - poważna firma i bardzo profesjonalna obsługa
4. Istambuł (TR)-Sofia (BG)   Metro   84,00 zł    (brak opłaty za rower)   Metro - poważna firma i bardzo profesjonalna obsługa

Wiza Turecka - wykupiona na przejściu granicznym za 20 USD. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, do Gruzji nie potrzebujemy wiz, do Armenii można ją otrzymać za opłatą w Polsce (nie znam kosztów) lub wykupić na lotnisku/przejściu granicznym; w moim przypadku lotnisko w Erywaniu, koszt: 25 PLN (=3000 AMD), pogranicznik pytał o różne rzeczy - odpowiadałem zgodnie z prawdą, że cel turystyka rowerowa, spanie w namiocie itp., miałem wrażenie, że te odpowiedzi budziły jego zdumienie.

Z wjazdem problemów nie było żadnych. Przelot liniami AirBaltic za cenę 572 PLN w jedną stronę (w tym przewóz roweru 120 PLN (=30 EUR) i jedna szt. bagażu 80 PLN (=20 EUR)). Koszt dojazdu busem z Warszawy do Rygi - 1500 PLN podzielone na 5 osób, a więc po 300 PLN na głowę (doszło do spięcia z przewoźnikiem w Rydze, gdyż zażądał dopłaty 300 PLN za przyczepkę, ale uznaliśmy to za złamanie pierwotnych ustaleń i nie dopłaciliśmy).

Problemów na granicy Armeńsko-Gruzińskiej nie miałem żadnych.

Emocje się pojawiły, gdy przyszło się wyekspediować przez Turcję. Dojeżdżając do Batumi wcześniej już miałem informacje, że autokary kursują, ale różnie z nimi może być, bo albo zatłoczone, albo kursy zredukowane ze względu na to, że był to już pierwszy września i koniec sezonu. Rozważałem inne opcje - prom z Batumi gdzieś do Europy albo przejazd do Trabzonu rowerem i stamtąd autokar albo prom. Przejazd całej Turcji już był dla mnie nierealny z powodu czasu i zdecydowałem, że wolę zaliczyć jeszcze trochę Bałkanów (a ściślej pojechać wzdłuż Dunaju), a Turcję zostawić na osobny kiedyśtam wyjazd.

Wjeżdżając do Batumi (wysiadka z pociągu jest w Makhinjauri [=Makindżauri], 6 km od Batumi, do samego Batumi pociągi chyba obecnie nie dojeżdżają) powinienem był od razu pojechać na dworzec autobusowy, ale postanowiłem najpierw pojechać do centrum, sprawdzić promy, kupić jakieś suweniry, zjeść coś i dopiero potem zdecydować się, jaką drogą wyjechać z Gruzji. Błąd był w tym, że na spokojnie mógłbym uzyskać wszystkie niezbędne informacje, a tak, później na ostatnią chwilę musiałem biegać, jak kot z pęcherzem.
Pozwiedzawszy trochę Batumi i zasięgnąwszy informacji w biurze podróży, stwierdziłem, że prom odpada - podana cena rejsu do Odessy była wysoka (coś 350 USD), a co gorsza nie mieli jeszcze planu rejsów na wrzesień i mogło by się okazać, że jestem uziemiony w Batumi na +- tydzień.

Gdy wreszcie dotarłem na dworzec i zacząłem wypytywać o kursy autobusów do Trabzonu (pierwsza duża miejscowość po Tureckiej stronie) pojawił się koło mnie człowiek, który przedstawił się jako 'dyspozytor'. Powiedział, że autobus do Trabzonu odjeżdża za 20 min. Gdy zapytałem o ceny, biletów powiedział, że osoba 20 lari, rower 50. Co! za rower więcej niż za osobę! Cena zaraz spadła do 30 lari. Uznałem, że nie ma czasu na dalsze targi. Podprowadził mnie do autokaru, gdzie szybko rozmontowałem kółka i włożyłem rower z sakwami do luku. Potem poszliśmy do kasy biletowej i tam zapłaciłem mu 30 lari do ręki i kupiłem bilet dla siebie. Z wywieszonym językiem poganiałem po dworcu, żeby kupić coś do jedzenia na drogę i wymienić niepotrzebne już lari na tureckie liry.

Autokar pełny gruzińskich gastarbeiterów ruszył do granicy. Tam zostałem przegoniony przez całą długość terminala, żeby zakupić wizę turecką. Kosztowała 20 USD i wydawało mi się, że pogranicznik się pomylił, bo z Internetu pamiętałem, że kiedyś kosztowała 10 USD. Cóż, nie było czasu się dochodzić, bo autokar czekał już tylko na mnie.

Turcja od razu sprawiała wrażenie znacznie bogatszej i rozwiniętej niż Gruzja. Za oknami lał już deszcz, potężna burza trwała przez całą noc. Tuż za granicą scena jak z filmów kryminalnych - autokar zostaje otoczony przez 3 pickupy i odprowadzony w jakąś boczną szosę. Tam z pickupów wyskakują mężczyźni i błyskawicznie z luków autokaru wyładowują na swoje auta skrzynki z warzywami. Co było pod spodem: gańdzia, broń, materiały radioaktywne? Żeby było dramatyczniej, umówmy się, że wszystko na raz.

Na pierwszym przystanku, kryjąc się pod wiatą, przyjrzałem się autokarowi. Na przedniej szybie Trabzon był napisany w środku, za nim jeszcze inne miejscowości. Coś mnie tknęło, przegrzebałem plecak i po analizie mapy Turcji okazało się, że autokar jedzie znacznie dalej, aż do Samsun, które jest w połowie długości Turcji. Od razu zgłaszam się do busduktora i próbuję mu klarować, że chcę przedłużyć podróż do ostatniego miasta. Dopiero po jakimś czasie jarzy, o co chodzi. Ale kategorycznie odmawia. Teraz ja nie jarzę dlaczego. W międzyczasie w autobusie wybucha sprzeczka - podniesione głosy, słyszę angielski. Podchodzę do dziewczyn w szortach. To Litwinki w towarzystwie młodego Turka. Wyjaśniają mi, że mają się przesiąść do innego autokaru z rozkazu busduktora. Nie wiedzą dlaczego. Towarzyszący im chłopak też nie wie, ale przypuszcza, że jakiś błąd w systemie sprawił, że zdublowała się obsada siedzeń i na następnej stacji, kto inny zgłosi na ich miejsca. Podobne problemy mają inni pasażerowie. Powoli robi się knajpiana atmosfera, co chwila wybuchają spory, a ci, których problemy nie dotyczą i tak dołączają się do pyskówek: alllahgrhalla brhgaallla aghhrallalghrl, coś w tym guście. Czekam aż zacznie się mordobicie z udziałem kindżałów i kałaszy. W tym harmidrze próbuję negocjować swoje. Młody Turek pomaga mi z tłumaczeniem. Problem w tym, że to pierwszy dzień po ramadanie i wszyscy w Turcji odwiedzają rodziny - od Trabzonu ktoś inny już kupił bilet na moje miejsce. Cholera. Na zewnątrz miota się burza, w środku karczemne pyskówki, nie wiem, co wybrać. Jeszcze kilka razy negocjowałem z busduktorem, bo jednak obstawiłem opcję z kontynuacją jazdy. W końcu mogłem utknąć w Trabzonie na parę dni zanim się ten poramadanowy ruch nie uspokoi.

Sytuacja wyklarowała się znakomicie. Chyba przez tę burzę. W Trabzonie wielu pasażerów się nie zgłosiło - autokar ruszył dalej z trzema wolnymi siedzeniami (miałem gdzie położyć plecak).

W Samsun znalazłem się ok. 2:00. Dworzec był czynny całą dobę, stanowiska poszczególnych linii także (mam spory podziw, jak Turcy pracują). Teraz chciałem bilet do Stambułu. U trzech pierwszych przewoźników wszystko zajęte, u czwartego jest miejsce, ale dopiero za 19 godzin. Cóż, nie mam wyboru i biorę. Obsługa punktu Dagistanli jest w porządku, pozwalają mi przechować w swoim biurze rower i pilnują go, gdy ja w toalecie kąpię się w umywalce, a potem nie mają nic przeciwko temu, żebym spał na 4 złączonych krzesełkach. To nie specjalne traktowanie, inni pasażerowie mogą liczyć na podobne względy (kolejny podziw). O poranku pojechałem pokręcić się po Samsun. Gdy wróciłem na dworzec i czekałem na swój autokar, przysiadło się do mnie kilku kierowców i mimo nieznajomości języków próbowaliśmy się dogadywać. Miałem świetny ubaw, gdy zaczęli zgadywać, co to za flagę mam przy rowerze: Niemiec? Nie. Holandia? Nie. Kanada? Nie. Ale czwarty mnie zabił: Japonia?? Tak jak wtedy jeszcze teraz się w głos chachram na wspomnienie :-DDD .

Dalsza podróż przebiegła już bez problemów. Dworzec w Stambule jest potężny i dobrze zorganizowany. Po pobieżnym zwiedzeniu okolic Hagia Sofia wróciłem na dworzec i zabrałem się liniami Metro do stolicy Bułgarii. Obsługa była bardzo oschła, ale co mieli robić robili, więc nie mam żadnych zastrzeżeń.
#:-) gps

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Cytuj
Kosztowała 20 USD i wydawało mi się, że pogranicznik się pomylił, bo z Internetu pamiętałem, że kiedyś kosztowała 10 USD.

Nie pomylił się,teraz kosztuje 20 USD albo 15 euro (można jeszcze kupować w tureckich lirach albo w walucie kraju, z którego się wjeżdża). Kiedyś może była tańsza, ale słyszałem, że na krócej - 30 dni, teraz można na jednej przekraczać granicę wielokrotnie i przebywać w Turcji 90 dni, przy czym wiza ma ważność na 180 dni.

Heh, no i widzę, że ciebie też Bayram dopadł: ja z kolei nie byłem się w stanie wydostać gdziekolwiek najpierw z Kahty, potem z Adiyaman - bilety wykupione na tydzień w przód. W końcu złapałem okazję (niestety nie darmową )- cysternę do Kahramanmaras, skąd nie udało mi się kupić biletu do Stambułu, a tylko do Ankary. Z Ankary chciałem pociągiem do Stambułu, ale też nie było biletów, na szczęście z autobusem nie było już problemów (choć czekałem ze 3 godziny, a odjeżdżały co jakieś 20 min).

Morał taki, że jak się planuje przejazd autobusem przez Turcję, trzeba uważać, aby się w Bayram nie władować.

Offline Helena

  • Wiadomości: 235
  • Miasto: Katowice
  • Na forum od: 29.12.2009
Kombinuję, gdzie to mogło być, żeście mnie widzieli - stawiam na GD Wojenną.
Ne, ne, ne. Pudło :wink: . To było jakiś kilometr od Mcchety.

Musiało być tak, że byliście gdzieś na poboczu
Ano, ano! Trafiony zatopiony :wink: Byliśmy jakieś kilkaset metrów od drogi. Dzwoniłam też za Tobą, żebyś się zatrzymał, ale miałeś wyłączony telefon i odjechałeś w siną dal.

szkoda - takie spotkanie było by bardzo przyjemne.
Szkoda. Nadrobimy kolejnym razem! :wink:
W ogóle Paweł i Łukasz, bo nie wiem czy wiecie, bo poznaliście mnie pod innym imieniem ale tu jestem pod takim jak widać :wink:

Offline Kobieta darcia

  • Wiadomości: 2
  • Miasto: Koszalin/Bydgoszcz/cały świat
  • Na forum od: 25.12.2011
no to dzięki Tobie mam już koncepcję na wyprawę rowerową:)nad trasą zastanawiamy się od bardzo dawna...na początku miała być Ameryka Południowa, później Tybet i Indie- ale ze względu na pogodę (wyjazd jest latem-czyli byśmy się usmażyli!!) zrezygnowaliśmy z tych miejsc.
Mam pytanie odnośnie właśnie pogody- jak wyglądały temperatury??

Offline Mężczyzna Waldemar

  • Wiadomości: 1898
  • Miasto: Reszel
  • Na forum od: 20.01.2010
Do  gps  ;D Robisz piękne zdjęcia. ;D Gratuluję zacięcia w zwiedzaniu kraju i Europy. :D Jest jednak małe ale....Mam wrażenie że upolityczniłeś niepotrzebnie swoją galerię. To nie ten adres . :( Pozdrawiam i przepraszam za zwróconą uwagę. :lol:
« Ostatnia zmiana: 25 Gru 2011, 20:29 Waldemar »
   Nie ocze­kuj wzlotów, lecz tre­nuj upadki !

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
#:-) gps, mógłbys opowiedzieć troszkę o tym Cannonie? Jestem ciekaw zalet i wad, bo robi się nim fajne zdjęcia :D

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
do Waldemar (z 25 gru 2011, 16:50)

Dziękuję za życzliwość wobec moich zdjęć i entuzjazmu.

Ale jest małe ale:
Jest jednak małe ale....Mam wrażenie że upolityczniłeś niepotrzebnie swoją galerię. To nie ten adres . :(

1. Nie bardzo wiem, co tak bardzo uraziło Twoją polityczną wrażliwość. Proszę o eksplikację, najchętniej ze wskazaniem fotogramów/tekstów.
2. Co masz na myśli pisząc "nie ten adres"? O jaki 'adres' Ci chodzi?
3. Dlaczego uznałeś za właściwe skomentować słowami: "To nie to forum dla takich zdjęć!!!" zupełnie inny katalog w moim prywatnym koncie Picasa, do którego to katalogu nie linkowałem na tej grupie?
Uwaga pomocnicza:
- napisałeś: "niepotrzebnie swoją"; czy dostrzegasz zasadniczą sprzeczność w tych słowach?

#:-)
gps
#:-) gps

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
do yoshko

Weź poprawkę na to, że:
- jestem amatorem; z cyfraków wcześniej: Canon G3 i Canon G6; fotografuję dokumentację swoich rowerowych wypraw wakacyjnych oraz zdjęcia rodziny i takie tam pstrykanie dla przyjemności, wszystkiego po trochu: krajobraz, zdjęcia sytuacyjne, nocne, ludzie, przyroda.
- mam swoje jedynie słuszne widzimisię i to widać w moich opiniach
- Canon G11, ma już następcę - G12
- poniższe uwagi pisałem stosunkowo niedługo po zakupie aparatu w XII 2009, sporo zmieniło się na rynku foto od tego czasu, np. rewelacyjny Sony Alpha NEX-7, choć i ten nie jest bez wad (słaby obiektyw w zestawie, źle uchylny ekran)
- poniższe uwagi odzwierciedlają dość ściśle moje rowerowe potrzeby, stąd akcent na gabaryt, szybkość działania, możliwie wygodną obsługę (w tym jedną ręką)

Ogólnie ciągnie mnie do Canona, bo daje piękną barwę (chyba troszkę podkręconą, czerwony na pewno przesyca). Z innych aparatów podoba mi się barwa jedynie od Pentaxów. Ostatnio Panasonic i najostatniej Sony szarpią ostro w nowościach i udoskonaleniach, warto się wśród nich rozejrzeć.

Ale do rzeczy.
ZALETY CANON'a G11:
* jego poręczność - bez większego problemu mieści mi się w kieszeni (koszula, kurtka, nawet ze stopką do statywu)
* uchylny i niezwykle wygodny ekran b. dobrej jakości (pozwala ocenić ostrość i stopień szumu)
* dobry zakres obiektywu 28-140 mm: szeroki kąt zniekształca co prawda (np. zdjęcia budynków będą wyglądać tak, jakby te ze skrajnej prawej i lewej strony 'kładły się' lekko na zewnątrz), a zoom jest tylko 5-krotny (przydałby się większy), ale nie znam aparatu typu kompakt, który nie zniekształca na szerokim kącie, a zoom 5 x jest w większości przypadków wystarczający
* stosunkowo szybka dostępność funkcji z guzików, bez długiego grzebania w menu, pokrętło ISO i kompensacji bardzo wygodnie ulokowane od góry
* stopka pod zewnętrzną lampę (choć brakuje mi radiowego wyzwolenia lampy na odległość)
* przy zdjęciach z wizjera optycznego producent obiecuje 1000 zdjęć! na jednym ładowaniu akumulatora (ponad 300 przy zdjęciach z włączonym ekranem); moje doświadczenia pokazują, że to dane bardzo bliskie prawdy
* możliwość ręcznych i pół-ręcznych nastaw
* akceptowalna jakość zdjęć na niskich ISO (z jednym zastrzeżeniem!)
* bardzo solidne wykonanie (jest zimny, więc chyba jakiś metal, ale dodałbym więcej gumy dla pewniejszego bardziej 'miłego' chwytu, jak np. w Panasonicu G1)
* obiektyw automatycznie zabezpieczony po zamknięciu plastikowymi listkami (niepotrzebny dekielek), co znakomicie ułatwia pracę jedną ręką
* twardo pracujące pokrętła (może ciut zbyt twardo) - niemożliwe jest ich przypadkowe przekręcenie przy wkładaniu/wyjmowaniu aparatu do kieszeni/pokrowca
* histogram na żywo
* bardzo dobre jakościowo makro (od 1 cm na szerokim kącie, ok. 35 cm na pełnym zoomie, tu bym wolał krótszy dystans, np. 10 cm)
* zdumiewająco dobrze działa rozpoznawanie twarzy (ułatwia ostrzenie lub współpracuje z samowyzwalaczem), ale z tej funkcji prawie nie korzystam
* można ustawić sprawdzanie ostrości - po wykonaniu zdjęcia pojawia się obok całej klatki powiększenie centrum kadru na tyle duże i klarowne, że wiadomo, czy zdjęcie jest dostatecznie ostre
* niezła stabilizacja antywstrząsowa, na 3-4 próby udaje mi się zrobić nieporuszone zdjęcie nawet przy 1/20 sek. przy ISO 80
* lepsze zdjęcia niż np. Canon SX40; inne samodzielne porównania jakości zdjęć można zrobić tutaj:
http://www.imaging-resource.com/IMCOMP/COMPS01.HTM
* da się obsługiwać jedną ręką (przy pewnej wprawie nawet ze zmianą programu i ISO, przy bardzo dużej wprawie też z otwarciem ekranika :-D)
* niedrogie akcesoria do kupienia na Allegro po poprzednim modelu Canon G10 (szczególnie: akumulator (ten sam: NB-7L), nasadka na obiektyw pod filtry)
* jeden guzik pod który można podpisać niektóre ustawienia (niestety niekoniecznie te, co by się chciało)
* w menu można stworzyć listę potrzebniejszych ustaw, żeby szybko do nich dotrzeć w osobnej zakładce, która otwiera jako pierwsza

WADY G11:
* cena - zapłaciłem w XII 2009: 1950 zł (w tym karta SanDisk Extreme III 8GB), czyli po odjęciu wartości karty sam aparat ok. 1820 zł (plus kurier 25 zł); obecnie cena jest lepsza: 1500 zł, a za G12: 1700 zł
* bardzo irytujący efekt 'kaszki' rodzaj szumu lub artefaktów (wynik kompresji?) widoczny nawet przy ISO 80 w obszarach półcienia (niezależnie od barwy, tu link do moich zdjęć, wycinki ze 100% powiększenia:
http://img697.imageshack.us/img697/7427/kasza.jpg
nie jest to wada egzemplarza, bo na innym, który próbowałem było to samo i jest także widoczne na zdjęciach w recenzji:
http://www.optyczne.pl/115.6-Test_aparatu-Canon_PowerShot_G11_Podsumowanie.html
* za małe przyciski spustu migawki i włącznika ON/OFF (trudno 'wdziubdziać' w rękawiczkach), pozostałe guziki z tyłu czasem przypadkowo się naciskają (to koszt małego gabarytu obudowy)
* za mały uchwyt na palce po stronie obiektywu i guma trochę za śliska (boję się, że mi się kiedyś wyślizgnie ze spoconej dłoni)
* brak drugiego LCD od góry z podstawowymi danymi o ustawach aparatu (tak jak w G6); teraz muszę odchylać ekran, żeby upewnić się jaka jest migawka, liczba przysłony, itp.)
* brak kółeczka pod palcem wskazującym do zmiany ustawienia migawki, przysłony, itp. (w G12 już jest)
* wizjer optyczny co prawda bardzo oszczędny co do baterii, ale też w sensie rozmiaru - za mały i bez jakichkolwiek informacji (poza diodami: zielona - ostrość, czerwona - flesz, pomarańczowa - coś nie tak)
* brak interwalometra (=zdjęć poklatkowych, było w G6)
* brak obsługi z pilota - WIELKI żal dla osoby jeżdżącej bez towarzystwa, bardzo to ułatwiało by zrobienie zdjęcia sobie lub innym ze statywu, także zdjęć makro (był w komplecie z G6), sprawę ratuje trochę samowyzwalacz z rozpoznawaniem twarzy lub ustawiany w zakresie 1-30 sek z możliwością zrobienia w serii do 10 zdjęć (z opóźnieniem ok. 2 sek.)
* bardzo mizerne zdjęcia seryjne (ok. 1 na 1 sek.)
* filmy w max. rozdzielczości 640 x 480 (tyle dobrego, że bez ograniczenia czasowego); G12 ma już filmy w HD
* beznadziejne usytuowanie gwintu pod stopkę do statywu - blokuje dostęp do akumulatora i karty (są pod jedną klapką) i trzeba za każdym razem stopkę odkręcać, gwrrrrrr >:-[, no i gwint nie jest w linii obiektywu, co trochę wpływa na panoramy ze statywu, szczególnie przy zdjęciach bliskich obiektów
* szkoda, że nie da się ustawiać stopnia odszumiania i brak jest kompresji SuperFine (jest tylko Normal i Fine)
* wolałem flesz, samowyzwalacz i pomiar ekspozycji z 3-krokowych przycisków, w G11 trzeba trochę za tym 'grzebać' używając kapryśnego kółeczka
* ekranik jest automatycznie przyciągany do korpusu aparatu bądź odchylany na zewnątrz przez sprężynę przez co nie da się ustawić pod dowolnym kątem (obrót dookoła osi już tej wady nie ma); wolałem 'tępo' chodzący ekranik, czyli możliwość dowolnego kąta odchylenia, ręczne dopychanie i zamykanie poprzez delikatny zatrzask w G6


Przed zakupem dokonałem dość gruntownych porównań pod kątem wygody użycia i - w ograniczonym stopniu - jakości do Nikona D5000, Canona 500D, Panasonica G1, Olympusa E-P1 oraz 620, Sony A350.

Podsumowanie:
Co przeważyło, że kupiłem Canona G11 a nie np. Nikona D5000? Spora wygoda użytkowania oraz
* jedynie słusznie uchylny ekran
* satysfakcjonująca poprawa jakości w porównaniu do G6 (szczególnie ISO, tę 'kaszkę' jakoś może ścierpię), pewnie że to nie Nikon, ale cóż...
* mały, poręczny i dość lekki (ale pewną wagę czuć, to nie plastik)

Kierowałem się potrzebą uśrednienia - niska waga i mały gabaryt kontra jakość obrazu. Na wyprawy rowerowe i moje rosnące wymagania ta jakość trochę za mała, ale za to olbrzymia wygoda z noszeniem. W Nikonie poraziło mnie jak beznadziejnie długo łapie ostrość w trybie LiveView - 2,5 sek.! A przecież z wizjera nie da się złapać niektórych ujęć (np. tuż przy ziemi, z okna pociągu na jego 'ogon', itp.), albo trwało by to bardzo długo.

Marzy mi się aparat łączący:
- szybkość LiveView z Sony
- jakość E-P1 (pod względem ostrości, klarowności) oraz Nikona D5000 (małe szumy na wysokim ISO)
- ekranik i gabaryt Canona G11 lub Panasonica G1
- żywotność akumulatora z Sony A350
- dobry wizjer optyczny (dla oszczędności akumulatora)
- do tego stopka pod lampę błyskową i wbudowana odskakująca lampa (jak w Nikonie lub Panasonicu)
- i mnóstwo ciekawej elektroniki (pilot!, interwalometr, szybkie zdjęcia seryjne, podgląd głębi ostrości i stopnia rozmycia przy długich czasach [jak w Panasonicu] itp itd).

DYSKWALIFIKACJA:
= Olympus E-P1 - brak wizjera optycznego i wbudowanej lampy (choć zdjęcia robi bardzo, ale to bardzo dobre)
= Panasonic G1 - brak filmów oraz idiotyczna polityka firmy blokującej użycie tanich zamienników akumulatora (oryginał kosztuje 350 zł!)
= Nikon D5000 - gabaryt i waga (w sumie z optyką ok. 1 kg) oraz mizerne LiveView, nieostre zdjęcia i niewłaściwie uchylny ekran
= Canon 500D - brak uchylnego ekranu
= Sony A350 - słaba ostrość, słabe wysokie ISO, brak filmów i niewłaściwie uchylny ekran
#:-) gps

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
...już gdzieś to czytałem ;)

Co sądzisz o Fuji x10?

Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Wspaniała wyprawa, piękne zdjęcia które jeszcze lepiej oglądało się z muzyką Gasparyan'a!

Offline #:-) gps

  • Wiadomości: 84
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 07.09.2006
do yoshko

Oj, sorx, szkoda, że nie powiedziałeś 'coś nowego o + i -' ; w sumie mogłem zalinkować do moich starych recenzji tego sprzętu; ale też mogę powiedzieć, że niewiele miałbym nowego do dodania. No może poza tymi nowymi konkurentami.
Pojawienie się Fujifilm X10 oraz Fujifilm FinePix X100 oczywiście odnotowałem i z pewnością to bardzo ciekawe opcje, ale nie miałem nigdy w rękach (jak większości aparatów) i mogę jedynie powtarzać cudze opisy (np. http://www.dpreview.com/products/fujifilm/compacts/fujifilm_x10 ).
Jednak mam swoje sine qua non i do takich należy uchylny ekran. Udziwnienie F X10 to włącznik w obiektywie, co skutecznie uniemożliwia załączenie aparatu jedną ręką. Czyli ergonomicznie całkowicie odpada. Ale jakościowo (zdjęcia i konstrukcja) to niezły sprzęt, podoba mi się też jasny obiektyw. Choć nie wiem, czy to go nie dyskwalifikuje: http://www.dpreview.com/news/2011/12/07/fujifilmplansfirmware.
#:-) gps

Offline Mężczyzna lukasz78

  • Wiadomości: 179
  • Miasto: Варшава-Беляны
  • Na forum od: 09.11.2011
    • Moje rowerowanie
Właśnie sobie oblukałem zdjęcia, świetna wycieczka i klimaty, a armeński kocur wymiata :)

A skoro już wywiązała się tu dyskusja o polityce, to i ja się przyłączę - Kosowo zawsze serbskie i nie może być inaczej.
http://lukasz78.bikestats.pl - moje rowerowanie

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6095
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
A to jest może a propos tematyki tego wątku, ewentualnie dyskusji spoza tematu, która się wywiązała, czy po prostu bawisz się w prowokatora?

Uprzedzając Twój następny krok: wszelkie wpisy typu "Legia pany" będą usuwane. A zwolenników wolnego Kosowa oraz wszystkich innych prosiłbym o spuszczenie zasłony milczenia na powyższy post...
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum