Coś w ten deseń, ogólnie niezłe kombo, bo doszło jeszcze przełamywanie traumy po późnojesiennej kąpieli w wannie z deszczówką oraz podróż sentymentalna do miejsca, gdzie kiedyś pojechaliśmy testować przystawkę do namiotu i oglądać film, całkiem sympatyczną, australijską komedie "Alex i Eve".