A ja, po bezsennej nocy z powodu głowy napchanej myślami, na rower wsiadłem dzisiaj o 4.30. Było jeszcze dość ciemno. 20 minut później byłem w lesie, spotkałem kilka młodych saren, spłoszyłem dwa duże ptaki drapieżne (jeden myszołów, drugi niezidentyfikowany) oraz widziałem nie wiem co - bardzo duży ptak o ubarwieniu kosa siedzący na pniu drzewa jak dzięcioł. Widziałem go może z pół sekundy w kiepskim świetle, więc może to jakieś przywidzenie.
W każdym razie, wczesny poranek jest świetną porą na wizytę w lesie. Czasami robię takie wypady także w dobrej kondycji psychicznej. Wstając o ósmej wiele bym stracił.