Ponieważ sąsiad nawiózł pole obok naszego domu i jakoś tak atmosfera zrobiła się przyciężkawa, wybrałem się na dłuższą nieco, niż zazwyczaj, popołudniową przejażdżkę. Naiwnie sądziłem, że tylko on (ten sąsiad) zabrał się za nawożenie, niestety, nie tylko on
Przez prawie cały czas inhalowałem się związkami azotu i fosforu - ale za to w większości naturalnymi.
Przejechałem "wstecz" kawałek tegorocznego śladu MPP w moich okolicach - od Chojna, przez Obory, do Golubia Dobrzynia.
I takich pięknych obrazków, drodzy tegoroczni ultramaratończycy, większość z Was nie zobaczy, bo będziecie tędy jechać wieczorem - trochę mi jest Was żal
Chociaż, chyba bardziej mi żal, że sam nie pojadę MPP w tym roku