Autor Wątek: Co dziś zrobiłeś/aś rowerowego?  (Przeczytany 1200707 razy)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4414
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Jeżeli nie jesteś gotów na dostrzeganie innego człowieka, nie wchodź w związki i przede wszystkim nie decyduj się na posiadanie dzieci. Wilk jest wilkiem i tego nie ukrywa a tutaj jesteś nie wilkiem ale pasożytem i tak jak pasożyt ukrywasz swoje prawdziwe Ja.
Ale to do mnie te słowa? Czy takie ogólne wypróżnienie.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3840
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Kolejny zimowy dzień wykorzystany.




Edit:
Tu dobrze widać wczorajsze i dzisiejsze warunki
« Ostatnia zmiana: 5 Sty 2025, 19:38 PABLO »

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4414
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Ja tylko odgrzewam stary kotlet, z 1 stycznia 2025. Obiektyw do reklamacji niestety. Nikon sucks.


Camera obscura robi lepsze foty.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna liftlodz

  • Wiadomości: 1303
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 24.12.2020
Kole chaty

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3106
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Nie mówię, że przy takiej ślizgawicy, ale zakładam, że umiesz jeździć na dwóch rowerach? :)

Ja nie potrafię - i jedyne tutoriale jakie widziałem, to podczepianie koła drugiego roweru na bagażnik holującego, ale to wymaga uchwytów holowniczych.

Kiedyś też nie czułem strachu. Pewnego razu wygrzmociłem się na oblodzonej jezdni. Błyskawicznie sturlałem się na pobocze zabierając z sobą rower. Chwilę później obok mnie przetoczył się jakiś dostawczak na zablokowanych kołach. Gdybym nie uciekł z drogi, to by mnie rozjechał. Nie miał żadnych szans, żeby się zatrzymać. Po takich doświadczeniach człowiek nabywa respektu przed lodem na jezdni.

Ja tak miewam po kilka razy w sezonie... Ale błędnie interpretujesz swoje obawy przez sunącym po lodzie autem - zimą działa jak spychacz, więc jesteś bezpieczny, gdyż suniesz po lodzie pchany przez zderzak, koła. Gorzej gdy złapie trakcję  ::)




Online Wilk

  • Wiadomości: 20133
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
No dobra, ale wjazd na oblodzony Okraj to jednak mniejszy kaliber ryzyka niż zimowe wejście na K2, gdzie do czasu zdobycia przez Szerpów współczynnik śmiertelności wypraw zimowych był około 30%. Zimowe wejście na Gerlach ma wartości poniżej 1% śmiertelności, a co dopiero jazda na Okraj.

A gdzie ja twierdzę, że ten sam?
Jak ktoś twierdzi, że takie zachowanie jak jazda zimą po trochę oblodzonej drodze jest mocno ryzykowne to pokazuję że przy takich aktywnościach jak himalaizm czy służba w armiach takich krajów, które regularnie uczestniczą w konfliktach zbrojnych to jest betka i minimalny poziom ryzyka. I pomimo tego wielkiego poziomu ryzyka - wielu ludzi w to wchodzi, bo tak intensywne przeżycia jakie dają te aktywności są dla nich sensem życia. I jakby mieli siedzieć w biurze i klepać w klawiaturę od 8 do 16, żeby zarobić na utrzymanie rodziny to by ów sens utracili, poszli w alkohol i inne tego typu aktywności.

I tak samo jeżdżąc na rowerze - jeden zimą w ogóle nie wsiądzie na rower lub będzie mielić na trenażerze, a drugiego ciągną przeżycia czy widoki jakie daje prawdziwa zimowa jazda. Dlatego nie można nakładać na kogoś własnych okularów, bo każdy jest inny i czegoś innego od życia oczekuje. Ciepły obiadek i rodzinka nie jest wcale marzeniem każdego, nie brakuje ludzi co chcą żyć pełnią piersią, godząc się z tym, że to co robią może ich kosztować wcześniejszy koniec. Ale doczekanie dobrej emerytury nie jest ich celem, bo co nam po pieniądzach jak mamy 70-80 lat i życie zmarnujemy na ciułanie kasy.

Kukuczka to akurat miał rodzinę i dzieci. Obiecał żonie, że jak zdobędzie wszystko to skończy ze swoim sportem. Niestety słowa nie dotrzymał. Zachował się egoistycznie. Rozumiem jak ktoś nie ma rodziny, ale gdy ma się dzieci powinno się o nią zadbać.

Jak było naprawdę to nie wiemy, ale najbardziej znana jest wersja, że ta obietnica dotyczyła wyprawy na której zginął, a nie tego że skończy wcześniej. To właśnie ta wyprawa na Lhotse na miała być ostatnią tak wymagającą i to żonie obiecał, niestety już z niej nie wrócił, więc nie wiemy czy by dotrzymał słowa
https://przegladsportowy.onet.pl/alpinizm/jezus-maria-to-koniec-jerzy-kukuczka-spadal-trzy-kilometry-do-kotla/8y795ym

Poza tym nie można do takich sytuacji przykładać własnych ocen. Wchodząc w małżeństwo z pewnym typem ludzi, właśnie takich o jakich mowa - musimy się z tym liczyć, że nie będzie to modelowa rodzina. Ty piszesz, że on się zachował egoistycznie, a czy nie jest egoistycznym oczekiwanie, że człowiek zrezygnuje całkowicie z pasji na rzecz owej rodziny? Ile jest kobiet, które mocno prą na dziecko, nie chcąc widzieć minusów, licząc, że jak się dziecko urodzi to facet się cudownie zmieni? Tu nie ma prostych ocen, wszystko zależy od układu w danej rodzinie, na ile żona się na to godzi, na ile o tym wiedziała decydując się na ślub, związek i dzieci. Związki z ludźmi podejmującymi mocno ryzykowne aktywności są bardzo specyficzne i wymagają akceptacji dla pasji, wymagają znalezienia złotego środka pomiędzy pasją, a rodziną. I ciężko do nich przykładać miary i oceny typowego życia rodzinnego.

Bo co jest lepsze, kochający swoją rodzinę ojciec z ryzykowną pasją (jak Kukuczka), czy ludzie wchodzący nieodpowiedzialnie w rodzinę, robiący dzieci, a później rozbijający ją z niemal zawsze egoistycznych pobudek? A takich przykładów są przecież miliony. I dlaczego pierwszy przypadek ma być czymś gorszym od tego drugiego, który jest społecznie w pełni akceptowany?
« Ostatnia zmiana: 5 Sty 2025, 23:30 Wilk »

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 577
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
W temacie jazdy po śniegu/lodzie
9 lat temu powstał ten oto śmieszny filmik

Jechałem na Marathon Wintherach z kolcami.
71 kilometrów w cały dzień. Krótki co prawda, ale kurde, nawet dla mnie za wolno.
Żadna frajda. Nie mam techniki jak te aprobata.
2 miesiące pozniej moja żona jechała po śniegu do roboty. Jak wyjezdzala bylo mało, ale sypało mocno.
W parku wjechała najpewniej w jakąś dziurę, której nie zauważyła. Nie miała Wintherów, ale nic by jej nie dały. Efekt - 6 miesięcy nie mogła chodzić i do dzisiaj ma dziury. Także szacun, dla Wilka, że jeździ zimą długimi nocami, ale jazdy po lodzie, a już w górach nie rozumiem. To, że on ma technikę, nie znaczy, że inni mają. Mogę zasuwać na mrozie, ale jak nie ma lodu. Jak jest śnieg to wolę zasuwać sobie na chomiku we włoskich Alpach w 4 strefie robiąc konkretne interwałki zamiast jechać owe 70km cały dzień.
https://www.strava.com/activities/13262129499
« Ostatnia zmiana: 6 Sty 2025, 05:16 Cokeman »

Online Wilk

  • Wiadomości: 20133
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
To, że on ma technikę, nie znaczy, że inni mają. Mogę zasuwać na mrozie, ale jak nie ma lodu. Jak jest śnieg to wolę zasuwać sobie na chomiku we włoskich Alpach w 4 strefie robiąc konkretne interwałki zamiast jechać owe 70km cały dzień.

Ale czy ja komukolwiek swój sposób jeżdżenia narzucam??? Piszę, że ktoś jest cienki bo tak nie potrafi? Nigdy w życiu!

Wręcz przeciwnie, w ogóle nie ma o tym mowy, pisałem wyraźnie, że takich aktywności nigdy nie powinno się podejmować bez wewnętrznego przekonania do tego. Jak czujemy się z tym niekomfortowo - to jasny znak, że nie powinniśmy ich próbować. Bo żeby to miało smak nie możemy się czegoś bać i jechać z duszą na ramieniu. To ma dawać frajdę, a nie paraliżować nas strachem.

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 577
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
Dlatego lód nie, bo nie chcę skonczyć jak moja żona.
Ale jazda całą dłuugą noc i słuchanie po północy audycji Beksińskiego z muzyką rodem z horrorów taaak!

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3106
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Dlatego lód nie, bo nie chcę skonczyć jak moja żona.
Ale jazda całą dłuugą noc i słuchanie po północy audycji Beksińskiego z muzyką rodem z horrorów taaak!

Cóż, nie wiesz co trasa przyniesie, albo gdzie soli na jezdni zabraknie...
Co do zimowej jazdy już drugi rok żałuję, że olałem taką fajną ofertę na Gienie Caribou, która jakiś czas wisiała na allegro w ładnym stanie.. teraz bym se ciorał przez zaspy, zamiast liczyć, że gdzieś pług przejechał  :-[

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6146
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Ja nie potrafię - i jedyne tutoriale jakie widziałem, to podczepianie koła drugiego roweru na bagażnik holującego, ale to wymaga uchwytów holowniczych.

Nie mam zdjęć, bo zawsze robię to sam, ale dla mnie do i z serwisu to rutyna. Jadę na jednym, drugi prowadzę za mostek (prawą ręką), sygnalizuję nogami. Trzeba tylko pamiętać, żeby przed startem ustawić (w rowerze, na którym jedziesz) odpowiednie przełożenie z tyłu; na tyle twarde, żeby od bidy dało się ruszyć, a przy większych prędkościach wrzucam blat. Ale to już oczywiście zależy od konfiguracji sprzętu. No i nigdy nie robiłem tego jadąc na baranku, pewnie byłoby trudniej. Ważne jest tez omijanie dziur, zwłaszcza prowadzonym rowerem, bo jak podskoczy za bardzo, to możesz nie utrzymać jego równowagi  i rower wpadnie Ci pod koło. Przy zatrzymaniach najlepiej nadal siedzieć w siodełku, podpierając się ręką o drugi rower.

Ps. Zawsze jak ktoś mnie pyta, to mówię, że jadę z kolegą, ale on jest niewidzialny i nie umie jeździć rowerem ;)
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Kobieta Weronika

  • Wiadomości: 357
  • Miasto: Wychódźc
  • Na forum od: 26.01.2020
    • Dawne podróże - pamiętnik z początku XXI wieku
Przydaje się też opuszczenie siodełka.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4414
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Ja mając wspaniałą  ;D komunikację publiczną przestałem bawić się w jazdę z dwoma rowerami, bo jednak na odcinku kilku km w mieście jest tyle skrzyżowań, świateł, krawężników i ludzi, że ryzyko większe niż ewentualny zysk kilku złotych na bilecie i kilkunastu minut jazdy. A skoro od pewnego czasu możemy wozić rowery tramwajami i autobusami, to nawet rower np. bez koła czy w jakiś inny sposób unieruchomiony mogę kulturalnie przewieźć bez ryzykowania, że mi ktoś wytnie numer i się z tym rowerem wywalę wprost pod koła innego samochodu. Przystanek tramwajowy i autobusowy mam przed domem, bilety są on-line, więc nie ma sensu kombinować.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1331
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Jak było naprawdę to nie wiemy, ale najbardziej znana jest wersja, że ta obietnica dotyczyła wyprawy na której zginął, a nie tego że skończy wcześniej. To właśnie ta wyprawa na Lhotse na miała być ostatnią tak wymagającą i to żonie obiecał, niestety już z niej nie wrócił, więc nie wiemy czy by dotrzymał słowa
https://przegladsportowy.onet.pl/alpinizm/jezus-maria-to-koniec-jerzy-kukuczka-spadal-trzy-kilometry-do-kotla/8y795ym

Czytałem książkę o Kukuczce i generalnie to tych obietnic było więcej. Jestem niemal pewien, że gdyby zdobył Lhotse, jego żona usłyszałaby następne obietnice. Jerzy był „uzależniony” - w pozytywnym sensie - od gór i wspinaczki. O jego osiągnięciach czytałem z zapartym tchem. Był świetnym himalaistą i nic mu sławy nie odbierze.

Poza tym nie można do takich sytuacji przykładać własnych ocen. Wchodząc w małżeństwo z pewnym typem ludzi, właśnie takich o jakich mowa - musimy się z tym liczyć, że nie będzie to modelowa rodzina. Ty piszesz, że on się zachował egoistycznie, a czy nie jest egoistycznym oczekiwanie, że człowiek zrezygnuje całkowicie z pasji na rzecz owej rodziny? Ile jest kobiet, które mocno prą na dziecko, nie chcąc widzieć minusów, licząc, że jak się dziecko urodzi to facet się cudownie zmieni? Tu nie ma prostych ocen, wszystko zależy od układu w danej rodzinie, na ile żona się na to godzi, na ile o tym wiedziała decydując się na ślub, związek i dzieci. Związki z ludźmi podejmującymi mocno ryzykowne aktywności są bardzo specyficzne i wymagają akceptacji dla pasji, wymagają znalezienia złotego środka pomiędzy pasją, a rodziną. I ciężko do nich przykładać miary i oceny typowego życia rodzinnego.

Każdy ma prawo do swojej oceny sytuacji. Z większością powyższego akapitu zgodzę się z Tobą. Wybranka Kukuczki wiedziała z kim chce się połączyć węzłem małżeńskim. Oczywiście mogła mieć nadzieję, że mąż się zmieni. Jednak wybrała taki „model” i  zasadniczo powinna to zaakceptować. Z drugiej strony wspólny związek to zawsze pewien kompromis. Obecnie coraz więcej par rozwodzi się właśnie z uwagi na brak chęci do pójścia na kompromis. Taką postawę można określić jako egoistyczną. Jeżeli w związku nie pojawiły się dzieci, dwóje ludzi się po prostu rozejdzie i każdy zacznie swoją nową drogę. Zarówno mąż jak i żona to osoby dorosłe, w pewien sposób ukształtowane, poradzą sobie w dalszym życiu.

Problem pojawia się kiedy rodzice doczekają się potomstwa. I tu mam odmienny pogląd od Twojego. O ile, żona wiedziała z kim ma do czynienia, to dzieci nie wybierają sobie rodziców. Piszesz trochę tak jakby w związku to kobieta decydowała, że w rodzinie pojawi się dziecko. Takie myślenie sprowadza mężczyznę wyłącznie do roli „zapylacza”. Tak to działa u zwierząt. My jesteśmy ludźmi. Na dziecko decydują się oboje rodzice – matka i ojciec. Tata pełni ważną rolę w rozwoju i wychowaniu dzieci, na równi z mamą. Czytałem ostatnio książkę pod tytułem „Jak wychować szczęśliwe dziecko”. Generalnie okres od urodzenia do 10 roku życia to najważniejszy czas, kiedy kształtuje się osobowość dziecka i poczucie własnej wartości. W książce, autor wyjaśnia, jak z pozoru drobne problemy rodzinne mogą zaważyć na życiu dorosłego człowieka.

Żeby było jasne. Nie chodzi o całkowitą rezygnację ze swoich pasji. Ale akurat Kukuczki to więcej nie było w domu niż był.

Bo co jest lepsze, kochający swoją rodzinę ojciec z ryzykowną pasją (jak Kukuczka), czy ludzie wchodzący nieodpowiedzialnie w rodzinę, robiący dzieci, a później rozbijający ją z niemal zawsze egoistycznych pobudek? A takich przykładów są przecież miliony. I dlaczego pierwszy przypadek ma być czymś gorszym od tego drugiego, który jest społecznie w pełni akceptowany?

Dla mnie żadna z tych opcji nie jest dobra. Niestety obecnie coraz więcej dzieci wychowuje się sama, przed telefonem czy telewizorem. Rodzice mają swoje zajęcia… ciekawsze i takie, którymi mogą się potem pochwalić w internecie. No bo kto teraz zainteresuje się, że jacyś "dziwni" rodzice poświęcają czas na rzetelne wychowanie dzieci i wprowadzenie ich do dorosłego życia. Że tłumaczą im mechanizmy funkcjonowania w społeczeństwie, uczą jak trzeba się zachowywać, co wypada a czego nie wypada robić. Potem jest tylko zdziwienie, że duża część młodzieży zachowuje się w ten czy inny, nieakceptowalny sposób. Ile komentarzy pojawia się o „bombelkach”, którym wszystko wolno.

Tu jeden przykład z bliskiego otoczenia. Pewien ojciec, dużą część życia poświęcał na prace i tak zwane „dorobienie się”. Gdy urodziła mu się córka, nie zmienił swojego nastawienia i dopiero, gdy była niemal pełnoletnia (miała 17 lat), tata postanowił zaangażować się w relację ze swoim dzieckiem. I co mu wtedy powiedziała córka? Że nigdy go nie było. Nauczyła się żyć bez ojca i teraz w zasadzie to go nie potrzebuje.

Generalnie powtórzę - pasja i hobby jak najbardziej wchodzą w grę, ale gdy ma się małe dzieci na pierwszym planie powinny być obowiązki rodzinne. Zatem wszystkim Wam życzę jak najwięcej czasu spędzonego z rodziną!

A na koniec jeszcze jeden cytat pana Jiddu Krishnamurti, z książki, której tytuł wcześniej przytoczyłem:

Gdybyśmy naprawdę kochali nasze dzieci, na świecie nie byłoby wojen
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Online Wilk

  • Wiadomości: 20133
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Piszesz trochę tak jakby w związku to kobieta decydowała, że w rodzinie pojawi się dziecko. Takie myślenie sprowadza mężczyznę wyłącznie do roli „zapylacza”. Tak to działa u zwierząt. My jesteśmy ludźmi. Na dziecko decydują się oboje rodzice – matka i ojciec.

Piszesz o sytuacji idealnej, takiej jak powinna być - czyli dziecko jest efektem świadomej decyzji obojga rodziców. Ale niestety na tym świecie są setki tysięcy przypadków, gdzie nie ma o tym mowy. Złapanie męża na ciążę to jest numer stary jak świat i od setek lat jest przez kobiety stosowany by usidlić faceta, który nie chciał wchodzić w rodzinę i dalej ma się doskonale. Albo obie strony idą nieodpowiedzialnie na żywioł, albo kobieta w pełni świadomie wrabia mężczyznę w ciążę.

Tata pełni ważną rolę w rozwoju i wychowaniu dzieci, na równi z mamą. Czytałem ostatnio książkę pod tytułem „Jak wychować szczęśliwe dziecko”. Generalnie okres od urodzenia do 10 roku życia to najważniejszy czas, kiedy kształtuje się osobowość dziecka i poczucie własnej wartości. W książce, autor wyjaśnia, jak z pozoru drobne problemy rodzinne mogą zaważyć na życiu dorosłego człowieka.

Żeby było jasne. Nie chodzi o całkowitą rezygnację ze swoich pasji. Ale akurat Kukuczki to więcej nie było w domu niż był.

To już jest rozmowa na nieco inny temat. Tu się zgadzam, jeśli są dzieci - to one niewątpliwie na takiej postawie ojca mocno cierpią i tu już występuje egoizm. Żeby być fair to tacy ludzie nie powinni się decydować na dzieci, bo to one, które niczym nie zawiniły i które nie miały żadnego wyboru poniosą koszty pasji rodzica.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum