Mnie jednak odwlok. Niby tylko 60km, ale znowu w deszczu, i jeszcze sie uparlem zeby srednia 23kmh zrobic, a wialo. No i pol dnia siedzialem otumaniony, wywiany, jakis taki nie do zycia. Nie mam szczescia do weekendowych wypraw, wczoraj caly dzien slonce, po powrocie to samo.
A potem jeszcze wieczorkiem 30km z malym w przyczepce, z czego moze 1/3 przeryczał.
Siedze sobie przed internetem, popijam domowy wermut na ukojenie nerwow i czekam az zemdleje spać.