Dzisiaj klasycznie 150 km, ale z drobną modyfikacją - 50 km w deszczu pod wiatr. ;-) Mam dość. :-)
Miałem kłopot z otwarciem drzwi, teraz siedzę i trzęsę się z zimna, bo już nie pedałuję. ;-)
Chciałem się pochwalić, ale yoshko mnie przebił! Ale może nie miał wiatru w twarz? To jest moja ostatnia nadzieja na bycie bohaterem. ;-)