Dotarłem dziś do swojego 140 000 km. Zajęło mi to 12 lat, 5 miesięcy i 20 dni. Cóż, jadę dalej...
Księgowy, byle naprzód!
Dlugo chyba potrwa wracanie do pełni sił, bo dziś na przykład boli mnie kręgosłup... nie wiem co się ze mną porobiło. Nasmarowałem się woltarenem i odbyłem 10 minutowy trening na rowerze stacjonarnym.
Techniczna strona rowerowania jest strasznie nudna!
[...]a ja trzymam przysłowiowy młotek[...]