Autor Wątek: [wyprawa]Gruzja 2008  (Przeczytany 5603 razy)

tomasz_parys

  • Gość
[wyprawa]Gruzja 2008
« 19 Sie 2008, 17:22 »
tez zabiore udzial w tej dyskusji jako ze organizowalem ten caly wyjazd.

co do ztwierdzenia:

Generalnie uważam, że dobór odpowiedniej ekipy jest najtrudniejszym elementem wyprawy, a często bardzo lekceważonym przez organizatorów/uczestników.

Napewno nie jest to latwa sprawa, tymbardziej, że był okres, że codziennie do mnie ktos pisał w sprawie wyjazdu, bardzo czesto ludzie pisza, że sa zainteresowani a pozniej po pewnym czasie rezygnują i do tego bardzo czesto sie zdarza ze mieszkaja na drugim koncu polski. A ja jako organizator nie moge co weekend gdzies jezdzic zeby sie z kazdym spotykac bo poprostu mnie na to nie stac.

Podczas doboru ludzi w tym roku, z Piotrkiem (ktory mial jechac, ale zlamal reke) byłem w gorach, z Tomiem i Pawel tez sie wczesniej spotykalem zeby nie bylo. Tomek mieszka w miare blisko bo na slasku a Pawel w krosnie calkiem daleko, ale jakos sie udalo.

Nie byla to moja pierwsza wyprawa na pierwszych 2 bez problemu zesmy sie dogadywali kazdy jezdzil swoim tempem ale czekalismy na siebie w strategicznych miejsach np na skrzyzowaniach czy na wjezdzie do miasta, a w miastach jezdzilismy razem, nie bylo praktycznie zadnych problemow nawet podczas wyjazdu do norwegii, ktory trwal 50 dni. Czasami jakies male sprzeczki, ale nic powaznego.


Oczywiscie zeby nie bylo ze na kogosc najezdzam czy cos napisze jakie sa moje odczucie i moje zdanie
W tym roku, Pawel i Tomek jezdzili szybciej ode mnie  niebylby to problem gdyby na mnie czekali w odpowiedni miejsach i nie robili samowolki (wg mnie to Pawel byl tego przyczyna, bo chcial przejac dowodzenie nad wyprawa przynajmniej ja to tak odczulem). Podam przyklad, zeby nie bylo. Drugi dzien wyprawy, pogzuli przodem jest wieczor nie bylo ustalone ze spimy nad jeziorem, do wyboru byly praktycznie 3 drogi, przy pierwszej nie czekali, przy drugiej nie czekali wiec skoro tak to mysle sobie pewnie pojechali 3 i juz chcialem jechac, ale przechodzil tam jakis facet, ktory mowi ze pojechali w prawo droga numer dwa, gdyby nie ten facet wiadomo jakby sie skonczylo.  Pojechalem droga nr 2 tam wioska tez ich nie ma wiec jade, z tym ze w wiosce masa uliczek ale jechalem taka najglowniejsza, i patrze na samym koncu Tomek gdzies w poszukiwaniu sklepu do wioski, gdybym przyjechal dwie minuty pozniej to pojechalbym prosto i napewno bym na nich nie trafil. Tu byla mala wioska. Jakis czas pozniej identyczna sytuacja wjazd do Gori tez nie poczekali, bo po co? Wjechalem do miasta wyjechalem i na nich nie trafilem.
Kolejny przyklad, trasa byla ustalona wczesniej z racji tego ze w gruzji droga byly gorsze niz myslalem robilismy nieco mniej km niz bylo w planach. I wiadomo wszedzie tak czy inaczej sie nie pojedzie. Pawlowi, ktos tam powiedzial ze warto pojechac do jakiegos konastyru, trzeba bylo zboczyc z trasy jakies 20-30 w dwie strony niby nie duzo, ale mimo wszystko. Wieczorem dostaje smsa ze pojechali sobie do tego monastyru i ze tam spia a ja juz bylem dalej. Nie byloby problemu gdyby na mnie poczekali i gdybysmy to razem ustalili, ale napewno nie przez smsa, bo nie mowie ze trzeba sie sztyno trzymac planu bo czasami jakies zmiany sa konieczne, ale trzeba to zrobic wspolnie a nie taka samowolka.

Gdy przez dwa dni jezdzilem z Tomkiem nie bylo zadnych problemow, jezdzilismy razem czekalismy na siebie i dogadywalismy sie swietnie. Wiec wg mnie Pawel staral sie zbytnio przejac inicjatywe i za bardzo chcial wszystkim kierowac. Wiadomo ze jechalismy wspolnie, ale wiadomo ktos caloscia musi w jakichs sposob kierowac, bo jak kazdy robi co chce to pozniej nic dobrego z tego nie wychodzi, w tym przypadku jakby nie bylo to oni jechali ze mna a nie ja z nimi a ja sobie nie pozwole robic bajzlu. Wiec dlatego skonczylo sie to jak sie skonczylo.

Stwierdzilem ze nie mam zamiaru sie denerwowac ani z nikim wadzic i jesli Pawel chce sobie kierowac to niech sobie kieruja, a mi samemu sie jezdzilo naprawde bardzo dobrze. A ze dobrali sie razem to sobie jezdzili a ja osobno i nie mam do nikogo o nic pretensji poprostu nie dogadywalismy sie a po co psuc sobie wyjazd.

Wydaje mi sie tez ze nie ma jakos strasznie duzego znaczenia to czy sie zna czy sie nie zna tylko to czy sie gdzies razem bylo czy nie. I czy wszyscy maja porownywalne doswiadczenie. Rok temu bylem z znajomym znam go przynajmniej z 7 lat, ale nigdy wczesniej nie bylem z nim na takim mozna powiedziec nieco ekstremalnym wyjezdzie. I napewno drugi raz bym go ze soba nie zabral. Ja jako ze mialem juz doswiadczenie nie mialem zadnych oporow przed spaniem w dziwnych miejscach a on mial i to byl troche problem. Po za tym jesli ktos wczesniej nie jezdzil na tego typu wyjazdy to ma jakies opory i rozne problemy bo nigdy wczesniej sie z czyms takim nie spotkal no i to oczywiste. Wazne zeby podczas takiego wyjazdu nie miec zadnych oporow i nie stwarzac niepotrzebnych problemow.

Na majowke wyjazd na stopa, w pewnym stopniu porownywalne z rowerowym bo tez ekstremalne. Spanie w dziwnych miejscach przy stacjach benzynowych czy w srodku miasta. Pojechalem z Gosia, nie znalem jej wczesniej i nigdzie z nia nigdzie nie bylem, pojechalismy razem i dogadywalismy sie super, bo nie stwarzala niepotrzebnych problemow i jechala z nastawieniem ze bedzie spala w dziwnych miejsach i miala pewne wyobrazenie o takim wyjazdem. Wiadomo zachwycone tym napewno nie byla, ale to sa uroki takich wyjazdow.

No i tez wazne zeby ustalic to kto rzadzi, w tym roku niby bylo to oczywiste ale jakos nie do konca bo Pawel tez chcial robic po swojemu. Wiec robil:)

A co do mojego roweru to jest pewne szansa na odzyskanie, bo zostal w ambasadzie RP w armenii i bardzo mozliwe ze mi go przysla, bo nie chcieli zabrac go do rzadowego samolotu bo jak stwierdzili ma zebatke i moze zrobic dziure w samolocie i jest to niebezpieczne. Moze w Armenii maja rowery bez zebatek:) Obecnie stoi w garazu aambasady jest zapakowany i postaraja sie go wyslac jako cargo.

A Pawel i Tomek wyslali swoje rowery jako cargo, ale wczoraj na gg pisalem z pawlem i mowil ze ich rowerow jeszcze nie ma.

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
[wyprawa]Gruzja 2008
« 19 Sie 2008, 20:19 »
"Ustalić kto rządzi"? To chyba jakaś pomyłka. Nie przypominam sobie, żeby na którejkolwiek z moich (licznych!) wypraw ktokolwiek "rządził" (choć raz na Kaukazie mieliśmy kierownika i całe szczęście, bo Rosjanie oczekują, że ktoś jest "starszym grupy" i z takim zawsze chcą w sprawach oficjalnych gadać, ale i on absolutnie nie "rządził"), a dogadywaliśmy się zawsze albo świetnie, albo przynajmniej znośnie. Wystarczy, że każdy jest rozsądnym człowiekiem i wtedy nawet jeśli się nie zgadzamy, to przynajmniej nie robimy sobie na złość i w najgorszym, wypadku przez jakiś czas działamy osobno, a "rządzenie" przez kogokolwiek zawsze się źle skończy...
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

marucha

  • Gość
[wyprawa]Gruzja 2008
« 19 Sie 2008, 20:34 »
Doświadczyłem takiej internetowej znajomości w podróży.Co prawda nie rowerowa ale zawsze podróż i to w dodatku do w/w kraju.Zgadzam sie z osobami które twierdzą że w tym przypadku należy poznać sie wcześniej ze współtowarzyszami podróży różni ludzie różne zwyczaje.
Zwłaszcza jeśli nowy kolega/koleżanka pierwszy raz jedzie na wschodnie ziemie tam panuje zupełnie inny klimat inne możliwości a to czasami prowadzi do frustracji a w pózniejszym czasie do niepotrzebnych zgrzytów.
Solidaryzujmy sie z Gruzją !!!

Offline Kobieta Natalia

  • Wiadomości: 1073
  • Miasto: Amsterdam
  • Na forum od: 27.01.2008
    • http://www.na-azymut.pl
[wyprawa]Gruzja 2008
« 4 Sty 2009, 19:44 »
Trochę odgrzeje ten temat. A co! :) Tak sobie czytałam i stwierdziłam, że może nadam więcej optymizmu kwestii szukania towarzystwa do podróży w necie...
Kilka lat temu z przyjaciółką zamarzyłyśmy sobie żeby jechać do Francji na rowerach, a ponieważ wśród znajomych nie było nawet widoku na jakichkolwiek chętnych, zaczęłyśmy szukać kogoś w necie....
W ten sposób, zupełnie przypadkiem znalazłyśmy 2 Tomków, przed wyjazdem widzieliśmy się może 3 razy, ale nasza intuicja nie zawiodła, miałyśmy przeczucie że będzie ok i było :) Nawet więcej - powstała świetna, zżyta ekipa z którą dziś już wiem, że mogę jechać wszędzie :) Podczas naszych podróży (Francja + Rugia 49 dni, Norwegia 45 dni) nigdy nie mieliśmy jakiś kłótni, co najwyżej kilkuminutowe różnice zdań, które równie szybko się kończyły jak się zaczynały... :) Nie mamy żadnego "szefa", ale jakoś już się to rozłożyło, że każdy odpowiedzialny jest za inną kwestię, za to w czym jest dobry. I tak dla przykładu Tomek, który jest u nas poliglotą, zazwyczaj wypytuje o drogę, czy o nocleg..."zazwyczaj" bo wiadomo, też czasami trzeba go odciążyć:)...wszystko kiedyś może zmęczyć...zwłaszcza jeśli wyczuwa się presję grupy :) Można powiedzieć ,ze udało nam się, bo wszyscy widzimy podobne cele w podróżowaniu, mamy taki sam styl jazdy jeśli chodzi o prędkość i odległości, nigdy nie mieliśmy też problemów z czekaniem na kogoś z grupy.... zawsze staramy sie jeździć razem i nie rozdzielać sie, w końcu grupa to grupa :) I chyba wszyscy w ten sposób do tego podchodzimy. Myśle że każdy z nas stara się myśleć najpierw o grupie, później o sobie....
Na dobrą sprawe dzięki Internetowi zyskałam nie tylko towarzyszy podroży, ale i przyjaciół z którymi pomimo tego, że mieszkamy w innych miastach, bardzo często się widuje lub rozmawiam :) Także jest to jak najbardziej możliwe. Ale to trzeba wyczuć... :)
<<Fais de ta vie un rêve et de ce rêve une réalité>> Antoine de Saint-Exupéry

Offline MaciekPaciek91

  • Wiadomości: 36
  • Miasto: Bolesławiec
  • Na forum od: 02.03.2008
[wyprawa]Gruzja 2008
« 5 Sty 2009, 00:35 »
Ad. Tomasz_Parys: Po co jechać różnym tempem, skoro i tak "szybsi" czekają na "wolniejszych" i sumaryczny czas jakiegoś zaplanowanego dystansu jest tak samo długi jak byłoby w przypadku gdyby wszyscy jechali w tempie tych "wolniejszych"? może aby zwiększyć AVS... My z Pawłem nie widzieliśmy się przed wyjazdem... Dopiero kiedy przyjechał dzień przed wyprawą poznaliśmy się i od razu mi ulżyło, bo choć gadaliśmy przez neta czy tel. to jednak nie było do końca pewności na kogo się trafi... Jednak okazał się super kumplem :mrgreen:  i wszystko było ok. :P
Każdy człowiek, którego spotykam, jest ode mnie w pewien sposób lepszy. Tak postrzegam ludzi./ Ralph Waldo Emerson

Offline Mężczyzna Remigiusz

  • Wiadomości: 2112
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 14.06.2007
    • http://www.rowerowarodzinka.pl
[wyprawa]Gruzja 2008
« 5 Sty 2009, 16:05 »
Cytat: "Natalia"
Myśle że każdy z nas stara się myśleć najpierw o grupie, później o sobie....

To jest podstawowy warunek dobrej współpracy podczas wyprawy. W małej grupie jest to jak najbardziej wykonalne, jednak różnie z tym bywa. A wiem to na podstawie własnych doświadczeń, bo z różnymi osobami już jeździłem. Z niektórymi już nie jeżdżę, niestety.
Cytat: "MaciekPaciek91"
Po co jechać różnym tempem, skoro i tak "szybsi" czekają na "wolniejszych" i sumaryczny czas jakiegoś zaplanowanego dystansu jest tak samo długi jak byłoby w przypadku gdyby wszyscy jechali w tempie tych "wolniejszych"?

Generalnie powinno się jechać razem, chyba że mamy do czynienia z długim podjazdem. Wtedy jednak lepiej jechać swoim tempem, ale wszyscy powinni się spotkać w umówionym miejscu (na ogól na górze).

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6097
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
[wyprawa]Gruzja 2008
« 17 Sty 2009, 22:09 »
Natalia, tylko pogratulować i pozazdrościć takich doświadczeń! Ja naprawdę mam szczęście do towarzyszy (najnowsze dowody miałem na ostatnich wyprawach w Alpy, a potem nadbałtyckiej), ale tak, żeby wszystkim pasowało to samo tempo, to już cud jakiś! Gratulacje! :)
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

pawelb

  • Gość
[wyprawa]Gruzja 2008
« 25 Mar 2009, 10:42 »
jako uczestnik też pozwole sobie zabrać głos

nigdy nie negowałem, że Tomek był organizatorem tego wyjazdu. Ja osobiście uważam tylko, że fakty które przedstwaił są skrajne w jednym kierunku, a przecierz nie chodzi tu o to żebym podawał przykłady całkoicie odwrotnie ( moim zdaniem jest ich trochę) Każdy uczestnik wyjazdu sam doskonale to odczuł. Faktycznie nie znalazłem z Tomkiem P takiego wspólnego języka jak z Tomkiem W, z któtym uważam bardzo dobrze sie dogadywaliśmy i razem nam się dobrze jechało.  Jestem po prostu zdania, że skoro jedzie grupa to właśnie grupa a nie generał i paru szeregowych. Co by sie tu za wiele nie rozpisywać - charaktery mamy pewno inne i światopogląd z tego co zdąrzyłem sie w trkacie paru wspolnych dni zorientować także. I wcale nie jestem zdania że nie warto jechać z kims poznanym np z netu. Niejednokrotnie poznalem takie osoby i uwazam nasze wyjazdy za naprawde udane a znajomosci trwaja do dzisiaj. Reasumując, żeby osoby postronne doszły do jako takih obiektwynych wniosków moim przynajmniej zdaniem powinny poznac wrazania kazdego z uczestnikow.
pozdrawiam pawel

Offline Jakub Gdula

  • Wiadomości: 56
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.06.2008
    • http://www.jgdula.friko.pl
[wyprawa]Gruzja 2008
« 25 Mar 2009, 20:11 »
Ciekawy temat. I bardzo ważny, bo od odpowiedniego doboru towarzystwa bardzo dużo zależy...

Opowiem pokrótce jak to było u mnie: jeździłem na wyprawy w sumie z trzema facetami. Wszystkich poznałem przez internet. Z żadnym z nich przed wyprawą nie trenowałem. Ba, jednego z nich pierwszy raz na oczy zobaczyłem już w północnych Włoszech.

Jedyne problemy były z pierwszym towarzyszem, ale i one nie był aż tak dramatyczne, czego  najlepszym dowodem fakt, że po pierwszej wyprawie wybrałem się z nim jeszcze raz.

A następi dwaj to już czysta sielanka i pełne porozumienie. Na tyle, że z ostatnim z nich, Wojtkiem, byłem już na 4 wyjazdach i pewnie na tym się nie skończy :)
Wyprawy rowerowe po Europie
www.jgdula.friko.pl

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11154
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
[wyprawa]Gruzja 2008
« 25 Mar 2009, 21:03 »
ja na pierwszej wyprawie bylem z dwoma 'gosciami' z internetu..... ja zalatwilem kilka noclegow (darmowych oczywiscie :D) trase itp, ale nie 'szefowalem' grupy..... jeden z tych gosci i tak chcial mnie (serio) bic.....  :shock:
z drugim z 'gosci' bylem tez na kolejnej swojej wyprawie + z kumplem ktorego znam jakies 18 lat i bylo idealnie...  :wink:
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Tagi: gruzja kaukaz 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum