Pora na mnie
Opiszę wam mój obecnie najdłuższy dystans
To było 16 lipca tego roku. Wyjechaliśmy po 12:00.Pojechaliśmy najpierw przez Rokitno, następnie przez Solcę. Tam osiągnąłem z górki 52 na godzinę, czyli mój obecny rekord prędkości
Po zajebiaszczym zjeździe stanęliśmy w Siadczy, aby zrealizować tam jeden z punktów wycieczki : zobaczyć, skąd wypływa rzeka Żebrówka. No i zobaczyliśmy :
Następnie pojechaliśmy przez Szyce i Sierbowice do Siamoszyc, aby zobaczyć, skąd wypływa rzeka Krztynia. Przedtem zatrzymaliśmy się przy krajówce na zobaczone przy drodze w bukach maślaki(przed tym dniem sporo padało
). Zanim dojechaliśmy do Siamoszyc, zatrzymaliśmy się w lesie na pączka, jagodziankę i herbatkę
Następnie skręciliśmy na stawy w Przyłubsku, żeby sobie popatrzeć
W końcu dojechaliśmy do Siamoszyc. Niestety, źródło było dalej, niż sądziliśmy i ukryte było w chaszczach, więc zaczęliśmy powoli powrót do domu.
Nie wracaliśmy tą samą drogą (
oszej na pewno to popiera
). Skręciliśmy na wieś, której nazwy zapomniałem, aby zobaczyć, co to za wieś. Wróciliśmy się z powrotem i poprzez drogę wokół kąpieliska (była ona wysypana żużlem) do naszej ,,powrótki''
Wiodła ona przez Kroczyce(tu przystanek na bułkę z domowym twarogiem
), Dzibice(tam przystanek w sklepiku na lody,gdzie zaopatrzyłem się też w chrupki
). Skręciliśmy w Dzibicach na Dobrogoszczyce, aby zobaczyć, skąd wypływa rzeka Białka. Ale tych źródeł było mnóstwo, więc kontynuowaliśmy powrót do domu.
Pojechaliśmy na Sokolniki. Tam była najstraszniejsza górka, jaką w życiu widziałem. Nachylenie około 40% i długość 3-4 km
A droga kiepska. Później była lepsza. Dalszy powrót przez Wilgoszczę(tam przystanek na chałkę z masłem,chrupki i herbatę
). Dalej był śmiesznie ukształtowany teren. Kołysanka, tu pod góreczkę, tu z góreczki itd.
Następnie jechaliśmy przez Irządze, Grabiec, Bonowice i do domu. Przy drodze,w którą skręcaliśmy, zakończyliśmy koło
Pokonaliśmy wtedy 83.2 km. Pogoda na początku nie była ładna, ale później się wypogodziło
Drogi kiepskie, czyli charakterystyczny widok dla śląskiego
Kondycja nie była u mnie najlepsza, ale dałem radę
Przystanków robiliśmy sporo, bo do chudych nie należymy
Teren bardzo górzysty. Się zmachałem
Widoki przepiękne. Z wielkiej górki pod Sokolnikami widzieliśmy, jaki obszar przejechaliśmy. Nie mogłem uwierzyć, że ja tymi nogami przepedałowałem aż tyle gór