http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=xcwahckryezvloviZamiast na wyprawkę, wygnało nas na Świętokrzyskie. Powód opisałem już w innym wątku, co do trasy, to naprawdę pięknie było. Jesień może już zeszła z liści na ziemię, jednak bezchmurne niebo i słońce napawały takim optymizmem, że aż trudno to opisać. Zaczęliśmy z Kielc, Agnieszka zna je słabo a ja jako tako kojarzę, zwiedziliśmy kilka miejsc zrobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy do Bocheńca.
Drogi wiodły nas boczne i miejscami nieźle dmuchało w plecy. Pagórków ku naszemu zaskoczeniu było również niewiele.
W Bocheńcu, pojawiamy sie okolu 16.30 Janeczka nas przyjmuje jak swoich i zabawia rozmową. Pokoik jest cieplutki a do dyspozycji mamy, uwaga, 10 łóżek w dwóch pod-pokojach.
Warunki jak to w akademiku, jednak "w spaniunaprawdę to chodzi o to aby się wyspać" jak mawiał ktoś kiedyś mądry z telewizji . Pogoda mimo, że piękna wymroziła nas nieco i gdy w pomieszczeniu wreszcie ogarnia nas cieplo do głębi, zapadamy w sen błogo otoczeni ciepełkiem.
Dzień drugi zaczynamy już o 6.45. Wymarsz następuje o ósmej z minutami. Janeczka z niechęcią przyjmuje jakiekolwiek prezenty dziękczynne, najchętniej to nic by nie wzięła a pieniędzy już napewno nie. Udaje się nam ją jednak przekonać, że ma wziąć czekoladki bo "więcej nie przyjedziemy ". Żegnamy się i ruszamy na Świętokrzyski Szlak.
Gdyby tylko moje nogi nie chciały aż tak marznąć w butach...
W Bolminie jemy śniadanie.
Sklep zaopatrzony w zasadzie tylko w chleb wódkę piwo i "popitkę", udaje się jednak coś kupić na poranny posiłek. Na grubo zaszronionym stole wieczerzamy więc a po dwudziestu minutach, ruszamy dalej ponieważ zimno przeszywa.
Trasa na Łosień, troszkę błądzimy, pytamy ludzi jednak w końcu udaje się. Dalej kierujemy się na Tumlin. Drogę znam tak pi razy oko więc korzystam z tego co pamiętam i tego co można wyczytać ze słońca. Tak, tak wielka kula ognista bardzo ułatwia orientacje w terenie.
Nogi mi marzną więc zakładam torebki do butów, pomaga lecz nie w 100%. Cienkie halówki to nie obuwie na rower przy -1 na dworze i -5 na zjazdach:)
Na trasie z Tumlina do Suchedniowa, obieramy trasę przez Belno. Bardzo polecam ten odcinek, jednak ostrzegam, ilość interwałowych górek na odcinku około 1km bywa czasem powyżej 5.
Na zmianę Aga się gotuje a ja umieram z zimna;)Musze się dogrzewać i takie ciepłe postoje mamy na tej trasie jeszcze kilka razy.
I tak parujemy i marzniemy aż docieramy do Suchedniowa, gdzie krajowa droga numer 7 okazuje się być pusta. Przez kilka lat zbudowali trasę ekspresową, która przejęła cały ruch na tym odcinku. Od Suchedniowa jedzie się bajkowo. Szerokie pobocze, piękny asfalt i prawie zerowy ruch...
Skarżysko witamy bardzo szybko a 1,5h do pociągu przesiadujemy w barku tuż obok dworca. Sympatyczna i mila atmosfera i przepyszny Kebab z Frytkami to coś co pozwala nam odpocząć po prawie 80km tego dnia.
Galerię przedstawię w ciągu kilkunastu minut;) Pozdrawiam i zapraszam na Sylwestra w Te rejony (
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=5034.0 )