Wzruszająca pogoda ducha. Temat już znany na forum, ale chyba bez audycji radiowej. Edit : bardzo dużo jeździłem będąc w szkole średniej, to były lata 1969-1973, potem długa przerwa,a prawdziwa cykloza zaczęła raczkować w 2005 roku i rozwija się, rozwija...
och, ja miałam ogromną przyjemność spotkać w tym roku na granicy czesko-austriackiej przesympatyczne małżenstwo z Australii w wieku ok.60-70
Bretania - Władywostok. Na linii wschód-zachód dalej się nie da. To robi wrażenie. Ciekawe, czemu nie wiezie ze sobą opon zwijanych? Nie sprawdzają się w warunkach dróg szutrowo-kamienistych?
Spotkałem w Olsztynie parę lat temu bardzo sympatycznego bretończyka o imieniu Zef. Dokładnie Zef Jégard. Miałem to szczęście bycia jego tłumaczem w Olsztynie. Pierwszego maja wyjechał na rowerku z Yffiniac w Bretani a do Olsztyna zawitał 12 maja. Powiecie - nic takiego !
Na pewno w tym roku?
przewrócił się niedawno na rowerze i choć nic poważnego się nie stało, to lekarz zabronił mu jeżdżenia, strasząc, że kolejna taka wywrotka może zakończyć się przesiadką na wózek inwalidzki.