Mam alergię na ludzi, którzy twierdzą, że po piwku można
To jednak nie jest takie oczywiste. Zależy w którym kraju mieszkasz. W większości krajów europejskich dolnym progiem dopuszczalnym jest 0,5 promilla. A tyle to trudno osiągnąć po wypiciu jednego (normalnego 0,5l ) piwa.
Dokładnie. Dlatego skoro nie jest to takie oczywiste, to nie powinno się pić po alkoholu.
Jestem w tej kwestii bezwzględny. "Pijesz. Nie jedź!".
Dla normalnyh rozmiarów mężczyzny jedno piwo też mieści się w granicach prawa. Ja po dwóch i 2 godzinach trawienia wciąż miałem dopuszczalną dawkę (sprawdzone policyjnym a nie jakimś badziewiem z allegro).
Nie da się zdefiniować "normalności" w kontekście alkoholu.
Dlatego nie ma znaczenia metabolizm. Ma tylko takie, znaczenie, że jest różny u różnych osób i stąd
po alkoholu nie powinno się prowadzić. Nawet bardzo rozsądne osoby mogą się przeliczyć.
Wystarczy zły dzień, męczący dzień, choroba itd. i jedno piwko może zamienić się w koszmar
Może mam dobry metabolizm bo po jednej naprawdę ostrej imprezie o 10 rano na drugi dzień też nie miałem śladu (nie żebym tak ekpsrymentował na drodze, po prostu z Wujkiem-policjantem prowadziliśmy własny amatorski program badawczy:P). Co do kupienia sibie alkomatu to większosć jest niewiele warta. Policyjny alkomat kosztuje kilka tys. złotych. Takie eksperymenty też zrobiliśmy. Alkomat za 100zł lubił się mylić i to bardzo. Nie polecam jako skutecznej metody sprawdzania. Jeżeli macie w pobliżu komendę z normalnymi policjantami to warto pójść poprosić o dmuchnięcie. A najlepiej sobie darować jakieś ostre akcje dzień przed jazdą i to nawet jedno piwko tego samego dnia też. Mnie to osobiście tylko irytuje jak mam sobie kupować małe piwo i je pić cały wieczór to wolę wcale Co do innych krajów europejskich te wyższe normy wynikają pewnie ze zdrowego rozsądku kierowców. W Niemczech można po piwku jechać, za jazdę po pijaku nie ma też takich konsekwencji jak u nas a jakoś nie mają plagi pijanych kierowców. U nas takie łagodne przepisy zaowocowałyby pewnie katastrofą bo zdrowy rozsądek Polaków cechą narodową nigdy nie był.
Dokładnie. To co w innych krajach nie znaczy, że u nas można.
Poza tym i tak jakiekolwiek rozważania na temat tego "ile można wypić" są totalnie bez sensu.
Jeśli ktoś twierdzi, że musi to niech się zastanowi czy nie jest alkoholikiem.
Jeśli ktoś nie ma czasu wypić piwa w innych czasie, niż wtedy kiedy prowadzi lub zamierza prowadzić, to opowiada bzdury.
Życie jest długie a czasu na piwo sporo
No chyba, że dla kogoś picie alkoholu i prowadzenie pojazdu to taki "klimacik" - takiemu od razu zabrałbym prawo jazdy.
Są też tacy co nie myślą: "będzie dooobrze - policji nie ma na drogach to mi się uda"
Jak ktoś zna siebie i myśli, że normy powinny być wyższe bo on może, to niech pomyśli
co będzie jak trafi na takiego co nie może więcej
Może trafi na niego
Na realia Polski jak dla mnie alkohol powinien być zakazany bezwzględnie.
Sprawa jest trochę głębsza, ponieważ nie wystarczy wytrzeźwieć i dmuchnąć w alkomat.
Trzeba też być wypoczętym. Bardzo zmęczony człowiek zachowuje się bardzo podobnie jak człowiek pijany.
Sam siedziałem w samochodzie z zasypiającym kierowcą. Na 4 osoby byłem jedyny nie śpiący
Gdybym nie obudził kierowcy krzykiem, to by się nie obudził. I tak dobrze, że skierował samochód na "nasz" pas ruchu. Ja siedziałem z tyłu więc nic innego poza krzykiem nie mogłem zrobić.
Nigdy więcej...
Jak ktoś mi powie, że wypił piweczko i może prowadzić, to nigdy nie wsiądę z takim do samochodu.
Sam też byłem przy tym jak na woodstocku gościu zajechany w cholerę wsiadał do samochodu.
Był pod wpływem. Przeprowadzili mu kontrolę i na szczęście nie pojechał dalej.
Zresztą warto przeczytać ciekawy artykuł:
http://www.swiatproblemow.pl/2009_07_3.htmlPrzykłady kilku krajów pokazują, że obniżenie limitu dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi daje pozytywne rezultaty - zmniejsza się grupa kierujących nietrzeźwych i maleje liczba wypadków drogowych spowodowanych alkoholem (Anderson, Baumberg "Alkohol w Europie", PARPAMEDIA 2007). Przykładem może być Szwecja, w której obniżenie dopuszczalnego BAC z 0,5 promila do 0,2 promila w 1990 r. poskutkowało zmniejszeniem liczby wypadków śmiertelnych z udziałem nietrzeźwych koerowców o ok. 8-10%. Podobne doświadczenia miała także Dania, gdzie obniżenie BAC z 0,8 promila do 0,5 promila w 1998 r. zmniejszyło liczbę wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących.
Po co pić jak się prowadzi? Na prawdę nie wiem.
W moich kryteriach to się mija totalnie z celem.