No to po kłopocie: podjechałem, dałem koło do przeplecenia; dzięki za pomoc, bo jak siebie znam, to pewnie pojechałbym z takim.
Przede wszystkim zależało mi, żeby nie tracić roweru na dwa-trzy dni, ale przypomniałem sobie, ze jakieś rupiecie na balkonie leżą, więc koło zastępcze mam.