Po wykonaniu jazd testowych na moich rowerach, stwierdziłem że: góral, może i jest najmocniejszy do wypraw w terenie. Ale nie na szosę. Jaguar, staruch z ramą numer pięć, najwygodniejszy z wiatrem w plecy. Dalekobieżny. Ale Monark, wytrzymała szosa z błotnikami i objuczony, najmniej wypija ze mnie sił. Może zasługą są, świetne łożyska w tym szwedzie? Nie jestem zbyt posażnym rowerzystą. Ale w pewnym momencie, zaczęłem zbierać i składać sobie sprzęt. Anawet przebudowywać. I tak, z pelikana zrobiłem ciągnik (trzybiegowy) do przyczepki turystycznej, na jednym kole. Koło amortyzowane teleskopem, z mojej starej Jawy. Ładowność, do 100 kg. Muszę jeszcze uszyć torby boczne tak, aby można było je łatwo zdjąć z przyczepki. Zaletą takiej przyczepy jest, wspaniała praca amortyzatora (wahacz z innego roweru). Ślad przyczepki, pokrywa się ze śladem roweru. Czyli, jadą jednym śladem. Zdjęcie wyślę na adres osoby zainteresowanej. Nie potrafię zmniejszyć fotografii, do celów forum. Tabun innych (od 24" do 16") rowerów, trzymam dla moich zuchów, którzy czasem odwiedzaja dziadka. Na wabia.