Wydaje mi się (znowu, bo przecież nie "wiem"), że tu działa instynkt zwierzaka. Pokolenia doświadczeń gatunku mówią mu, że zagrożeniem jest albo ten, kto się skrada, a więc może ukrywać złe zamiary, albo ten jednoznacznie niebezpieczny jak pies, głośna grupa ludzi czy jakaś nieznana maszyna. Natomiast nie będzie budził przerażenia w zwierzęciu np. biegacz lub spokojnie (nie gwałtownie, nie energicznie) jadący rowerzysta, z którego ręki temu zwierzakowi ani jego przodkom nic złego nigdy się nie stało.
Lester: Informacje Brejzy z 20.09 na jego fejsie dot. wzrostu pozyskiwania/eksportu poszczególnych sortów drewna.
... Bo ja słyszałem o impregnacji spodni permetryną, stosował ktoś?
...To oczywiście wyłącznie moje doświadczenia z przemieszczania się w różny sposób po lesie, w tym podczas biegania, kiedy biegnąc spokojnym, przewidywalnym tempem i po przewidywalnej trasie jaką była jakaś jasno określona droga, nie raz przebiegałem nawet kilka metrów od stojących saren, danieli czy zajęcy. One "wiedziały" że jestem człowiekiem, ale biegaczem, a biegacze są niegroźni, więc mnie tolerują, zwykle do momentu zatrzymania. Wtedy już - znowu - działa instynkt, zmieniam status z "niegroźnego" na "niewiadomego" i uciekają....
Jako źródła - nie pamiętałem kto kierował zapytanie. W pamięci miałem liczby na focie opatrzonej pieczęcią właściwej instytucji - jest to twardy dowód (odpowiedź na interpelację). Za karę trzepać musiałem fejs tego pana. Jakiej opcji (czyje zapytanie), nie ma znaczenia - stan faktyczny jest przecież jeden. Wynik, tj. treść odpowiedzi, oczernia lub nie. Nie możesz przecież twierdzić, pytając o Ostrołękę, tryliard innych, intencję miał oczernić. Intencją jest rozpoznanie, podanie do wiadomości. Domniemywał, naturlemą, jest coś na rzeczy; trafił. W orlenowskich gazetach, pisowskich radiach, tvwizjach świadczą fałszywie. Zwykłym ludziom, organizacjom, informacji skąpią - sądownie trzeba egzekwować. A drewna nie ma.Dla Polaków, Polski.
Robię sobie właśnie nockę nad brzegiem morza i lis mi pod namiot przylazł ciekawski i nie dało się go odgonić ... Ale pierwszy raz widzę aby dzikie zwierzę tak nie bało się człowieka. W końcu sobie poszedł na wydmy.