Fajne wpisy, macie sporo racji, ale u mnie jest odrobinę inaczej. :-)
Jeżdżę do pracy na szóstą, wstaję przed piątą. Wracam zazwyczaj późno i w zasadzie nie ma czasu na jazdy w tygodniu. Zostaje piątek po pracy, bo kończy się wcześniej, sobota i niedziela.
Mógłbym jeździć do Polski na łykendy, gdyby było do 150 km w jedną stronę, ale jest dalej.
Nic to, zostają wyjazdy sobotnie i niedzielne, czasami szybkie zakupy w tygodniu (sklepy do 22) i dojazdy do pociągu w Niemczech i Polsce, wtedy się uzbiera z 60 km. Dobre i to. ;-)
Mam jeszcze inny wariant w zapasie, mogę wracać z pracy wyjazdowej w piątki rowerem. Tylko muszę sobie dorobić do roweru skrzynkę narzędziową i szafkę na ubranie robocze.