Autor Wątek: Zimowy Bałtyk  (Przeczytany 1011 razy)

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 16:21 »
W lutym, dokładniej między 11 a 16, wybrałem się na przejazd polskim wybrzeżem Bałtyku, na trasie Międzyzdroje - Hel. Poniżej parę słów o wypadzie.

Pierwsze dwa dni jechałem z  podjazdami, który o mały włos przegapiłby wyjazd - troszkę ;) przyspał na pociąg, którym mieliśmy jechać wspólnie, na szczęście zdążył jeszcze złapać następny.

Już na początku w Międzyzdrojach okazało się, że mam popsuty pedał: obracając go zacieśniam łożysko, które po chwili blokuje się na amen, powodując, że pedał się nie kręci. Próby siłowe zwalczenia problemu skończyły się odkręceniem pedała na środku drogi ;) . Z tego powodu przez pierwsze dwa dni pedałowałem wyłącznie prawą nogą, lewej używając tylko do obracania korby. Niewygodnie, ale dało się przyzwyczaić, tym bardziej, że z początku tempo było zdecydowanie turystyczne, a dystanse nieduże.

Jadąc powoli, w miarę możliwości jak najbliżej morza, nie unikając leśnych ścieżek i często schodząc na plażę, do Kołobrzegu dojechaliśmy w dwa dni. Przejechaliśmy m.in. przez poligon między Pogorzelicą a Mrzeżynem i zaliczyliśmy ścieżkę rowerową z Dźwirzyna do Kołobrzegu, która wbrew obawom wyrażanym publicznie na forum ;) była bardzo dobrze odśnieżona. W Kołobrzegu rozstaliśmy się, podjazdy pojechał na pociąg, a ja uderzyłem w gościnę do Macieja Mężyńskiego, który poratował mnie pedałem.

Kolejnego dnia od razu wbiłem na nadmorską ścieżkę, tłukąc się aż do Mielna na przemian zaśnieżonymi leśnymi drogami i nieodśnieżonymi asfaltami, kawałek musiałem przepychać przez zasypane pole. W Mielnie wyjechałem na przetarty asfalt prowadzący do Łazów, na którym dość szybko potężna ilość błota pośniegowego lądującego na butach doprowadziła je do stanu kompletnego przemoczenia.

Za Łazami podziękowałem asfaltowi, kierując się w krzaki prowadzące na Dąbkowice. Z początku dało się jeszcze jechać po lesie, potem zostało już tylko przebijanie się przez wydmę. Próbowałem jeszcze pchania po brzegu zamarzniętego jeziora, niestety przy brzegu poziom wody znacząco opadł - pod cienką, znajdującą się jakieś 30 cm nad ziemią warstewką lodu znajdowało się zamarznięte błoto, idąc co krok zapadałem się razem z rowerem, niczym jakiś lodołamacz. Wylazłem więc z powrotem na wydmę i zdesantowałem się na plażę, tzn. po pionowej skarpie zrzuciłem rower, a sam zjechałem na tyłku ;)

Ku mojej radości plaża była częściowo zamarznięta i słabo zasypana, dało się jechać na rowerze. Wprawdzie powoli i uważnie, bo łatwo było wjechać w sypki piach, w liczne dołki skryte pod śniegiem i na bryły lodu zaścielające plażę, ale i tak było fantastycznie, jechać przez śnieg po zamarzniętym piachu wzdłuż oblodzonego brzegu morza - od roku chodziło mi to po głowie :) . Aż do do ujścia jeziora Bukowo jechałem po plaży. Potem ze względu na brak czasu nadgoniłem asfaltem do Darłówka, gdzie z powrotem zjechałem na plażę i w większości jadąc (klika kawałków trzeba było przepchać) dotarłem już o zmierzchu pod Jarosławiec, po drodze oglądając zachód słońca z tego samego miejsca, co rok wcześniej.

Ponieważ buty miałem przemoczone na wylot, a na tą noc zapowiadano około -8 C, zrezygnowałem z noclegu w terenie i już po ciemku wsiadłem na asfalt. Gdy po drodze wyprzedziłem miejscowego batmana na składaku, usłyszałem za sobą zduszone przekleństwo i wyraźne przyspieszenie kadencji - nie dogonił, ale widać, że duch sportu w narodzie nie ginie ;) . Spałem w Duninowie w przyparafialnym PTSM. Jak się okazało, ksiądz proboszcz prowadzący schronisko ma za sobą epizod kolarski - jak mówił, w 1981 wybrał się z kilkoma osobami do Rzymu. Sam jest - jak teraz odnalazłem, dość barwną postacią.

Z Duninowa dojechałem do Ustki, gdzie próbowałem plaży  - bez powodzenia, potem trochę telepałem się po ścieżkach leśnych. Jednak zbyt niskie tempo jazdy nakłoniło mnie do podgonienia asfaltem do Smołdzina, gdzie po wyjściu na wzgórze Rowokół odkryłem, że wieżę widokową poza sezonem lepiej zamknąć, zagrodzić siatką wejście i postawić monitoring, niż udostępniać ludziom  ::) . Rozczarowany pojechałem w stronę Czołpina, odbijając na czerwony szlak prowadzący Słowińskim Parkiem Narodowym do Łeby. Początkowo dało się powoli jechać w głębokim śniegu przez las, pchanie rozpocząłem po dotarciu pod Wydmę Czołpińską, przez którą solidnie się spociłem :) a skończyłem na plaży. Bardziej zasypana niż pod Darłowem, ale i tak jakieś 2/3 dystansu do Łeby było przejezdne. Cały odcinek niesamowity, fantastyczny i w ogóle zdecydowanie naj pod każdym względem.

Przed Łebą zjechałem na asfalt. Chwilę pobawiłem się z przednim hamulcem, który zbiesił się od mrozu i śniegu, nie chciał odbijać i ocierał o koło. Poluzowałem mocno linkę, żeby klocki nie tarły o obręcz, zostawiając sobie możliwość awaryjnego hamowania, po którym musiałbym ręcznie ustawiać szczęki w odpowiedniej odległości od obręczy :) Trochę pobłądziłem po okolicy, znajdując po zmroku leśną drogę prowadzącą do latarni Stilo, koło godziny pojechałem po śladach samochodów, niestety na podjazdach - choć niewielkich - traciłem przyczepność i musiałem podpychać. Dojechawszy w pobliże latarni odbiłem w las, rozbiłem się i rozpaliłem ognisko, przy którym próbowałem suszyć przemoczone buty i skarpetki. Jedną parę nawet przypaliłem :) ale akcja nie miała szans powodzenia, gdyż zaczął padać śnieg, który topiąc się utrzymywał status quo.

Z rana stwierdziłem, że spadło całkiem sporo białego. Po dotarciu do drogi którą wczoraj przyjechałem, okazało się, że kilka centymetrów śniegu więcej i temperatura około zera skutecznie uniemożliwiają dalszą jazdę, zaczęło się więc pchanie po nieprzetartych duktach leśnych. Po jakimś czasie znalazłem wiatkę, w której zjadłem śniadanie i natopiłem śniegu do termosu.
 
Nie wiem kto kogo oszukał - czy mapa mnie, czy las prowadzącego szlak, czy wreszcie ja samego siebie, ale po dopchaniu się do asfaltu - też zresztą zaśnieżonego -  odkryłem, że przez poprzednią godzinę poruszałem się na zachód i zamiast szybko dotrzeć pod latarnię morską Stilo dotarłem do miejscowości Ulinia, nadkładając jakieś trzy kilometry po mocno zasypanym asfalcie i godzinę pchania przez zawiane pole...
 
Pierwsze odcinki asfaltu, najsłabiej odśnieżone, wymuszały bardzo wolną jazdę, bywało, że po płaskim musiałem jechać na najmniejszej koronce z przodu. Ale w miarę zbliżania się do Choczewa śniegu było coraz mniej, zaś na wojewódzkiej dało się wygodnie jechać po wyjeżdżonych przez samochody czarnych pasach asfaltu. Tym niemniej, mokre jeszcze po nocy buty dość szybko zaczęły łapać wodę od bezustannie sypiącego się na nie śniegu wraz z błotem pośniegowym i resztę dnia jechałem w mokrych.
 
Przez resztę trasy momentami sypało śniegiem i miałem trochę bocznego wiatru od morza, który na szczęście ucichł, gdy odbiłem za Krokową na północ. Pozostały odcinek ze względu na szybko zbliżający się zmrok zrobiłem w pośpiechu, tracąc zapewne kilka ładnych widoków i już po ciemku dotarłem na Hel, oczywiście asfaltem, ścieżka rowerowa nie była przejezdna. Przez godzinę powłóczyłem się po wymarłej miejscowości i wsiadłem do ostatniego pociągu do Gdyni, w której po krótkim błądzeniu zameldowałem się na noclegu u pająka.
 
Ostatniego dnia już tylko trochę pchania po Klifie Orłowskim i dojazd brzegiem morza do Gdańska. Podróż powrotna, lekko opóźnioną przez niedoszłą samobójczynię, chcącą wyskoczyć z pociągu gdzieś za Iławą, spędziłem w towarzystwie przesympatycznego ziomka jadącego do Białegostoku, który po przespaniu połowy trasy do Warszawy wlał w siebie dwa Tigery i przespał po nich jakieś 40 min  :o a przez resztę zupełnie nie krępując się moją obecnością umawiał się na palenie zioła :)

Żałuję jednego, mianowicie ze względu na moje ogólne zmęczenie trasą i wymarznięte od mokrych butów stopy nie zaliczyłem kąpieli w Bałtyku, przez co jeszcze jakiś niedosyt mi pozostał, kiedyś jeszcze trzeba będzie :)
 
Na koniec zainteresowanych zapraszam na zdjęcia moje, a w wątku wyprawki nie moje ;)
« Ostatnia zmiana: 9 Maj 2012, 20:07 Iwo »

Offline Mężczyzna tranquilo

  • Wiadomości: 1692
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 21.01.2011
    • Na rowerowej ścieżce
Odp: Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 17:24 »
Do tej pory sądziłem, że nie ma co się pchać rowerem nad Bałtyk zimą.

Zmieniłem zdanie

Offline Mężczyzna Rado

  • Wiadomości: 1487
  • Miasto: Lublin
  • Na forum od: 25.05.2011
Odp: Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 17:45 »
Piękne fotki, tylko pozazdrościć wyprawy. A niektóre to faktycznie jakby robione przez emesa  ;)

Na podjazdach się męczę, na zjazdach odpoczywam, a na płaskim po prostu pedałuję :)

Offline Mężczyzna krzychs4

  • Wiadomości: 52
  • Miasto: Olsztyn
  • Na forum od: 15.01.2010
    • http://picasaweb.google.fr/home?rls=ig&hl=fr&tab=wq
Odp: Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 21:36 »
Dojechawszy w pobliże latarni odbiłem w las, rozbiłem się i rozpaliłem ognisko, przy którym próbowałem suszyć przemoczone buty i skarpetki.

Gratulacje wspaniała wyprawka.   ;D A nie było za zimno w nocy w namiocie? Jakie wrażenia? Miałeś jakąś specialną matę? Kaki śpiwór?
Pozdrawiam

Offline Kobieta Marta

  • Wiadomości: 2744
  • Miasto: Edynburg/Lodz
  • Na forum od: 18.09.2008
    • Historie z rowerem w tle
Odp: Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 21:52 »
Jak dla mnie niesamowita wycieczka!
Ja po godzinie, dwóch w nieujemnej tempraturze (np +5st) mam zmarznięte stopy, nie wiem jak ty dawałeś radę cały dzień i to jeszcze w przemoczonych butach  :o
No i spanie zimą w namiocie - hardcor:) , choć w sumie to chciałabym spróbować;)

PS. Zdjęcia super;)
The bicycle is just as good company as most husbands and when it gets old and shabby a woman can dispose of it and get a new one without shocking entire community.

Offline Kobieta magdad

  • Wiadomości: 1495
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.08.2006
    • http://www.bajkers.com
Odp: Zimowy Bałtyk
« 20 Lut 2012, 21:57 »
Iwo i po co te treningi z Zakrzówku, pytam się :P. Bałtyk w zimie jest piękny :). Kiedyś muszę go zaliczyć, ale koniecznie z kąpielą ;).

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Zimowy Bałtyk
« 21 Lut 2012, 01:07 »
Cytuj
A nie było za zimno w nocy w namiocie?

Tak mi ciepło było, że spałem 2 godziny dłużej niż w planie było  ::) Karimatę to zwykłą mam (czytaj: najtańszą jaką kiedyś na Allegro wyhaczyłem), śpiwór - jakiś syntetyk Deutera z komfortem koło 0, tak do -5 dobrze się śpi, ale temperatury tak może -2, -3 były.

Cytuj
Ja po godzinie, dwóch w nieujemnej tempraturze (np +5st) mam zmarznięte stopy

Kwestia przyzwyczajenia :)

Cytuj
po co te treningi z Zakrzówku, pytam się

No wiem, niestety zdziadziałem ::) . Gardzę sobą.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Odp: Zimowy Bałtyk
« 21 Lut 2012, 09:43 »
Chcesz powiedzieć że nie wykąpałeś się nawet w tym Bałtyku?

Offline Mężczyzna yoshko

  • Administrator
  • Kto smaruje ten jedzie.
  • Wiadomości: 15533
  • Miasto: Strzelce Opolskie - Biała Podlaska
  • Na forum od: 11.06.2009
    • Blog Yoshkowy
Odp: Zimowy Bałtyk
« 21 Lut 2012, 09:56 »
Może chociaż bryza zrosiła Ci twarz?!

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3448
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Zimowy Bałtyk
« 21 Lut 2012, 13:31 »
Cytuj
Chcesz powiedzieć że nie wykąpałeś się nawet w tym Bałtyku

Nie chcę tak mówić, ale to prawda. Cipa jestem  :-\ Nawet bryza twarzy mi nie zrosiła...

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Odp: Zimowy Bałtyk
« 22 Lut 2012, 00:15 »
Elegancko, jeszcze raz wyrażę żal, że mnie z Wami nie było.:(
Taka pogoda, takie widoki...:(
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna zarazek

  • Wiadomości: 144
  • Miasto: Okolice Wwy
  • Na forum od: 09.03.2007
    • http://zarazek.bikestats.pl
Odp: Zimowy Bałtyk
« 22 Lut 2012, 11:29 »
Faktycznie z Łazów do Dąbkowic nie ma jak jechać. Nawet latem musiałem niekiedy pchać rower (piasek w tamtych okolicach jakiś mientki jest i koła się zapadają ;) ).
Gratulacje - fajna wycieczka, choć mocno samozaparciowa. ;)

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum