ja długo jeździłem w noskach Kupiłem SPD (no już dobre 12 lat temu) założyłem i za cholerę przyzwyczaić się nie mogłem Pomimo sprężyn na najmiększym ustawieniu permanentnie ciągnąłem nogę do tyłu i .... gleba PO pewnym czasie złapałem takiego SPDowego "doła" że czułem strach przed zrobieniem czegokolwiek na rowerze - od zjechania po schodach o skakaniu itp nie wspominając W akcie desperacji chciałem już nawet wykręcić to i wrócić w nozdrza, ale nadeszło wybawienie - kolega podpowiedział dobry, prosty i bezpieczny sposób wypinania Nauczyłem się i dziś nie zamieniłbym SPD na nic innego!A oto sposób:- znajdujemy kawałek trawki (byle bez psich g....n)- stajemy w rozkroku nad ramą- wpinamy np prawą nogę, lewą odpychamy się tak aby zasymulować wywrotkę na prawy bok, i kiedy jest już w naszym odczuciu na prawdę blisko gleby staramy się wypiąc nogę i nie wywrócić- następnie to samo "na drugą nóżkę" ;-)Mnie pomogło 30 min na łące - jest miękko, nie ma prędkości, upadek nie boli i nie robi bariery psychicznej - strach nie paraliżuje w sytuacji stresowej w przyszłości Polecam Świeżakom, tak jak i mnie polecono!
Żona mojego brata będąc w dobrze widocznej już ciąży wybrała się na wycieczkę rowerową po Izabelinie, gdzie wtedy mieszkali - głównie po lesie i małych drogach. Jakiś gość jadący samochodem nie ustąpił jej pierwszeństwa - chociaż powinien - i wjechał w jej rower, oczywiście ją przewracając. Kasia trochę się poobijała i oczywiście bardzo przestraszyła, przez co - chociaż nic poważnego się jej (ani dziecku) na szczęście nie stało - wstanie z jezdni i dojście do chodnika zajęło jej trochę czasu. Kierowca niestety nie raczył wysiąść z samochodu i pomóc albo chociaż zapytać, czy nic się jej nie stało - po prostu się gapił i tylko poganiał ręką, żeby szybciej wtała i dała mu przejechać.Po usłyszeniu tej historii zaczęłam bać się nie samych gleb, ale właśnie tego, że po wypadku nikt mi pewnie nie pomoże. Koszmar.
Cytat: "Janusushi"Żona mojego brata będąc w dobrze widocznej już ciąży wybrała się na wycieczkę rowerową po Izabelinie, gdzie wtedy mieszkali - głównie po lesie i małych drogach. Jakiś gość jadący samochodem nie ustąpił jej pierwszeństwa - chociaż powinien - i wjechał w jej rower, oczywiście ją przewracając. Kasia trochę się poobijała i oczywiście bardzo przestraszyła, przez co - chociaż nic poważnego się jej (ani dziecku) na szczęście nie stało - wstanie z jezdni i dojście do chodnika zajęło jej trochę czasu. Kierowca niestety nie raczył wysiąść z samochodu i pomóc albo chociaż zapytać, czy nic się jej nie stało - po prostu się gapił i tylko poganiał ręką, żeby szybciej wtała i dała mu przejechać.Po usłyszeniu tej historii zaczęłam bać się nie samych gleb, ale właśnie tego, że po wypadku nikt mi pewnie nie pomoże. Koszmar.Oj, grrrrrrr! Taki kierowca to w ogóle nie szanuje człowieka. Trzeba było policję wołać.
Art. 93. § 1. Prowadzący pojazd, który, uczestnicząc w wypadku drogowym, nie udziela niezwłocznej pomocy ofierze wypadku, podlega karze aresztu albo grzywny.§ 2. (108) W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa w § 1 orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów.