Aj... Nieuważny ze mnie czytacz.
Wszedłem w podany przez Ciebie link i rzuca mi się w oczy tekst (a jakże, faceta):
PRAWDZIWY TURYSTA Z MYDŁA NIE KORZYSTA!
W cytacie tym głęboki sens jest. Rozumiem, co autor miał na myśli.
Ale, ale...
Co robić gdy nocujemy pod namiotem "na dziko"? Często nie ma nawet w pobliżu strumyka lub jeziorka
Zły wybór miejsca noclegowego. Od tego bym zaczął.
Ale spróbuję pomóc
Mój osobisty patent, w miejsce tych chusteczek chociażby, to... mały spryskiwacz do kwiatów. To mój osobisty patent powielany już tu i ówdzie. 200ml wody wystarczy na kilka kąpieli.
W ostateczności myjemy "miejsca", które stanowią o naszym dyskomforcie. Np. okolice stawów (zginaczy i prostowników) plus stopy.
Minimaliści powiedzą, że to kłopotliwy nadbagaż...
Cóż... Ja wożę ze sobą krzesełko, gitarę a teraz zamierzam przytroczyć jeszcze mały samowar.
Jednym słowem każdy dba o swój komfort
P.S.
Ja nie używam ciuchów "rowerowych", ot - zwykły ubiór, jeno majty bezszwowe - typu bokserki ale zwykłe, króluje bawelna, żadne goretexy, odprowadzacze, błony...
Moim priorytetem jest mieć
zawsze dwa czyste komplety bielizny (używam trzech), zawsze więc, danego dnia wycieczki piorę jeden!
P.S.`
Mimo, że nie używam (za droga) polecam bieliznę z wełny merynosa. Kogo na nia stać, fantastyczna sprawa. Bardzo długo bez prania pozwala zachować komfort ciału.