Autor Wątek: Kraków - Sandomierz - Kraków 318 km  (Przeczytany 2816 razy)

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Kraków - Sandomierz - Kraków 318 km
« 18 Mar 2012, 14:26 »
Kraków - Sandomierz - Kraków 318km (18.03.12)

UWAGA!!! Fotografom-purystom zalecam wyłączenie wyświetlania obrazów. Zdjęcia wykonane telefonem komórkowym SE k800i.

Na początek sezonu, w ramach rozgrzewki i przygotowań do 400 km / dzień, postanowiłem przejechać nieco dłuższy dystans na łatwej trasie. Ze względu na małe przewyższenia wybrałem trasę jak w tytule. Trasa prowadziła drogą krajową 79. Mój najdłuższy dystans dzienny to 250 km, z początku zeszłego roku. Przejechałem go na rowerze trekkingowym i przy dużo słabszej kondycji. Wszystko więc wskazywało, że przejechanie 300 km powinno być możliwe.

Wycieczkę rozpocząłem dopiero o 6:15 ze względu na prognozę. Według niej minimalna temperatura w nocy miała wynosić 2 st. na plusie. 5 stopni miało pojawić się na termometrze dopiero o godzinie 6. Gdy wstałem o piątej termometr wskazywał 5 stopni co trochę mnie zirytowało, bo mogłem ruszać wcześniej.

" width="540" height="405" class="bbc_img resized" style="cursor: pointer

Cały bagaż zapakowałem do torby pod ramę, butelkę 1,5l Cisowianki umieściłem w koszyku na bidon i zapiąłem paskiem. Torba powodowała, że nie mogłem początkowo wygodnie pedałować (do czasu gdy się sama upchała) a dostęp do wody miałem jedynie na postojach, co znacznie mnie spowalniało. Ze względu na brak oczek w ramie nie zdążyłem zamontować bagażnika, który znacznie poprawiłby komfort jazdy i umożliwił zabranie dodatkowego sprzętu.

Przez pierwsze 50 km jechałem bez przerw, z lekkim wiatrem w twarz (takie przynajmniej miałem odczucie). Mimo tego licznik pokazywał średnią 29 km/h. Na pierwszym postoju zrobiło się na tyle ciepło, że zdjąłem górną część bielizny narciarskiej ale zostawiłem na nogach kalesony dobiegania (zresztą mimo 20 st. w ciągu dnia jechałem w nich już cały czas).

Po pierwszych 50 km wiatr był już korzystny i jechałem jeszcze szybciej, rzadko kiedy prędkość spadała poniżej 30 km/h. 100 km przejechałem w niecałe 3,5 h wliczając postoje, średnia według licznika 30 km/h. Dalej im bardziej zbliżałem się do celu - Sandomierza - tym korzystniejsze miałem warunki. Ostatnie 20 km jechałem bez problemu utrzymując 35 km/h.

Teraz jeszcze trochę danych na podstawie pomiarów z licznika:

Dystans Kraków - Sandomierz: 159 km
Średnia z licznika: 30,4 km/h
Średnia z uwzględnieniem postojów 29 km/h









Po dojechaniu na miejsce zrobiłem około 45 minut odpoczynku. Porobiłem zdjęcia do archiwum, zjadłem kanapki na rynku i przeszedłem się pod zamek.

W kierunku domu ruszyłem około 13:30, zaraz po wyjechaniu z Sandomierza postanowiłem zatrzymać się na zakupy w celu uzupełnienia wody. Przy okazji zjadłem też loda żeby trochę się schłodzić.

Niestety tak jak można było przypuszczać - nie ma nic za darmo. Wiatr, który pomagał mi wcześniej, teraz wiał w twarz na tyle mocno, że utrzymanie prędkości 25 km/h nie było proste. Wpływ wiatru przekładał się na około -10 km/h w porównaniu do prędkości z jaką jechałem w stronę przeciwną.


jakiś kościół

W pewnym gdy byłem wyprzedany przez ciężarówkę pod koła mojego roweru posypały się jabłka. Szkoda żeby się marnowały ;) W związku z tym jedno z nich, trochę otarte i obite, zjadłem na miejscu, kolejne zapakowałem do torby. Więcej niestety by się nie pomieściło.


Kościół pw. św. Floriana w Koprzywnicy

Resztę trasy lepiej byłoby pominąć milczeniem. Po przejechaniu 200 km zaczął się kryzys. Ledwo się toczyłem, osiągając prędkość w okolicach 23 km/h. Postanowiłem podratować się kebabem co też zrobiłem w Połańcu. Dalej nie czułem się wiele lepiej, a przede mną było jeszcze 115 km.

Po przejechaniu 250 km zatrzymałem się przy sklepie żeby kolejny raz uzupełnić kończący się zapas wody. Po zakupach i zjedzeniu kanapki (strasznie się kruszyła, chleb z ziarnami z Lidla strasznie się popsuł) ruszyłem. Okazało się, że znowu jedzie się znośnie ;)

Ostatnie 60-70 km przejechałem już po ciemku. Zbliżając się do domu prędkość coraz bardziej rosła. Do domu dojechałem o godzinie 21:06.

Prędkość średnia na całej trasie padła na pysk, licznik wskazał żenujące 26,2 km/h na 318 km ;)
Częściowo na niską prędkość średnią miały częste postoje na picie (po zatrzymaniu się licznik jeszcze chwile liczy gdy prędkość wynosi 0).

Po przejechaniu wycieczki czuję pewien niedosyt - gdyby było więcej czasu i było cieplej pewnie próbowałbym dobijać do 400 km. Z drugiej strony zaliczam się już do elitarnego grona średniaków, którzy przejechali ponad 300 km w dzień :icon_smile2:

Do tego już zastanawiam się gdzie i kiedy poprawić marny rekord żeby nie było wstydu :lol:
« Ostatnia zmiana: 22 Mar 2012, 12:21 worek_foliowy »
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2248
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Ładnie. Też na ten rok planuję Sandomierz. W zeszłym roku zrobiłem Kraków-Przemyśl, teraz właśnie na Sandomierz zamierzam uderzyć. Z tym, że tak kombinuję, żeby podjechać z Sandomierza do Kielc lub Rzeszowa i stamtąd powrót pociągiem.
No i ja wole mały plecaczek bo ta torba to średnie wygodna. W każdym razie gratulacje.
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Torba jest całkiem wygodna na miasto lub na wycieczki zimą, w tym przypadku najbardziej brakowało mi możliwości dostępu do drugiego koszyka. Gdybym jej nie miał, w jednym z koszyków trzymałbym butelkę 1,5l a w drugim 0,7l. Możliwe byłoby picie w trakcie jazdy, oraz kupowanie wody i przelewanie. Wczoraj niestety musiałem za każdym razem stawać, odpinać pasek, potem po napojeniu znowu zapinać. Minutę po tym jak ruszyłem znowu miałem ochotę stanąć :icon_neutral:

Najwygodniej byłoby założyć bagażnik, na nim przypiąć worek na większe rzeczy, a  jedzenie i telefon trzymać w torebce na kierownicy. Jeżdżenie z plecakiem jakoś mnie nie przekonuje. Da się go nie zapocić?

« Ostatnia zmiana: 18 Mar 2012, 16:44 worek_foliowy »
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2248
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Zależy co chcesz do niego zabierać i jak rozplanowana jest trasa. Ja wyjeżdżałem przed 4 rano więc musiałem ubrać jakieś ciepłe ciuchy, które później musiałem dawać do plecaka. Poza tym telefon, jakaś lekka kurteczka przeciwdeszczowa, 3-4 batony,  kilka kanapek, odżywka węglowodanowa i w zasadzie tyle. Było dosyć chłodno więc musiałem mieć coś ciepłego. Gdyby jechać o jakiejś rozsądne porze, np 6-7 rano to ubierasz krótkie ciuchy, do tego rękawki i nogawki, kasa, telefon do woreczka foliowego i do kieszeni w koszulce. Jak się zrobi ciepło rękawki i nogawki składasz i chowasz do kieszeni. Czyli ani plecak ani torba niepotrzebna. Litrowy bidon styknie na 50-60 km jazdy, nie ma sensu wozić więcej bo sklepów dość po drodze. Generalnie uważam, że większość rzeczy, które wydają się nam niezbędne okazują się na trasie zupełnie niepotrzebne.
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline Mężczyzna Pidzej

  • Wiadomości: 85
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 24.08.2011
Wydaje mi się że kilogram - dwa - trzy bagażu więcej na dalekich trasach to żadna różnica, wobec tego jakich niewygód można sobie przez ten "niepotrzebny" bagaż oszczędzić. To nie wyścig. Przykład - suche ciepłe ubranie po deszczu lub więcej picia. Sklepy niby są wszędzie pod warunkiem że akurat nie jest niedzielne popołudnie i jedynym otwartym przybytkiem jest jakiś bar w którym koniec końców kupujemy dwie 0,5l fanty za 9zł (przykład z życia wzięty ;) ).

Ładny wynik jak na początek sezonu, dla mnie raczej nieosiągalny ;)

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7327
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Cytuj
Litrowy bidon styknie na 50-60 km jazdy, nie ma sensu wozić więcej bo sklepów dość po drodze. Generalnie uważam, że większość rzeczy, które wydają się nam niezbędne okazują się na trasie zupełnie niepotrzebne.
O ile nie masz trybu pacmana, ile bym żarcia nie wziął i tak jest za mało.
Ostatnio poszły 4 bułki, puszka pasztetu, paczka kabanosów, 3 banany i chińska zupka na raptem 6h godz jazdy. W zimne dni wrzucam te 0,5kg palnika z kartuszem, ciepła chińska zupka to jest to ;)
Waga to nic, ale opory jakie generuje sakwa wisząca z boku są zauważalne, coś za coś.

My home is where my bike is.

Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3304
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Gratuluje wyjazdu. Dzisiaj też wybrałem się na rower i chce potwierdzic problemy z wiatrem.(siłowałem się z nim przez ok 40km).Pozdrawiam

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2248
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Oczywiście każdy jeździ jak lubi. Można z bagażem ważącym 5 kg, można jechać też z 50 kg. Ja osobiście uważam, że na taką jednodniową trasę nasze potrzeby są naprawdę znikome. Mogę wozić więcej tylko po co :)
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Odnosząc się do obu wypowiedzi furmana i Pidzeja.

Skoro mowa o bagażu napiszę co ze sobą brałem:

jedzenie:
- 4 kanapki (2 z żółtym serem, 2 z masłem orzechowym) - zjadłem 2,5
- 4 czekolady - zjadłem 2,5

sprzęt:
- klucze imbusowe
- pompka
- 3 dętki
- buteleczka 20 ml oleju
- klucz do szprych (nie wypakowałem i się ze mną zabrał)

Do tego jeszcze portfel, telefon, chusteczki.

Tego wszystkiego nie dałbym rady zabrać bez torby. Niby wziąłem pełno dętek ale nie chciałbym żeby mi pękła 160 km od domu... Oczywiście zamiast nich mogłem zabrać łatki ale moje, które dostałem do kompletu kluczy ze słowackiego Tesco są już stare i nie wiem czy by działały (nawet jeszcze nigdy nie używałem).

Rękawki to dobry patent choć na nie jest jeszcze trochę za chłodno. Brak miejsca na ciepłe ubrania odczułem o tyle, że nie mogłem ruszyć o czwartej rano jak chciałem, bo nie było gdzie schować kurtki softshellowej ani nawet windsoppera, a bez tego za bardzo bym się wychładzał.

Jeśli chodzi o dostępność picia to zawsze można podjechać do jakiegoś domu i poprosić o kranówę.

Ładny wynik jak na początek sezonu, dla mnie raczej nieosiągalny ;)

Na szosie nieosiągalne staje się osiągalne ;)

O ile nie masz trybu pacmana, ile bym żarcia nie wziął i tak jest za mało.
Ostatnio poszły 4 bułki, puszka pasztetu, paczka kabanosów, 3 banany i chińska zupka na raptem 6h godz jazdy. W zimne dni wrzucam te 0,5kg palnika z kartuszem, ciepła chińska zupka to jest to ;)
Waga to nic, ale opory jakie generuje sakwa wisząca z boku są zauważalne, coś za coś.

W drodze do Sandomierza jadłem tyko czekoladę. Jeśli się szybko jedzie to na 200 km dwie czekolady starczą, ale trzeba jechać rzeczywicie na tyle szybko żeby z nudów nie zgłodnieć.
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2248
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Wczoraj i dzisiaj to właśnie była pogoda na rękawki. Rano chłodno, od 11 już się rozbierałem. Rękawki i nogawki to moje podstawowe wyposażenie. Po złożeniu mieszczą się do kieszeni w koszulce.
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Wczoraj i dzisiaj to właśnie była pogoda na rękawki. Rano chłodno, od 11 już się rozbierałem. Rękawki i nogawki to moje podstawowe wyposażenie. Po złożeniu mieszczą się do kieszeni w koszulce.

Rano rano (6-7) i wieczorem (19-21) koszulka nie zapewniała wystarczającej ochrony przed wiatrem. Na resztę dnia rzeczywiście rękawki byłyby w sam raz.
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna JUREK

  • Wiadomości: 1192
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 21.11.2011
Gratuluję, ja też zaplanowałem podobny dystans. Z Poznania przez Środę Wlkp. Pyzdry, Ląd do Koła i z powrotem przez Konin, Słupcę dotarłem tylko do Wrześni. Wiatr mnie pokonał :( dalej skorzystałem z PKP. Przejechałem 249km, może dałbym rade dojechać rowerkiem ale na rozpoczęcie sezonu wystarczy.

Offline Mężczyzna Waxmund

  • Moderator Globalny
  • Ironman
  • Wiadomości: 11142
  • Miasto: Baszowice k/Kielc
  • Na forum od: 07.06.2007
    • www.waxmund.pl
fajnie że Ci się udało, a jeśli średnią >26km/h uważasz za żenującą to hm... ::) jak w marcu 300 robisz z taką średnią, to na pewno i 400 nie będzie problemem.... ;)
Czasami na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi... naprawdę... aż ciężko ich czasem wyprzedzić...

www.waxmund.pl

Offline Mężczyzna Gallicjanin

  • Wiadomości: 351
  • Miasto: Tarnów
  • Na forum od: 10.01.2012
...
« Ostatnia zmiana: 5 Mar 2014, 13:03 Gallicjanin »

Offline Mężczyzna Endriunh

  • Wiadomości: 370
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 16.02.2012
Gratulacje ! ;)

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum