W tym roku nie mam aż tyle czasu wolnego na podróże rowerowe co rok temu (
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=3854). Wtedy mogłem sobie przez 3 tygodnie pojeździć po całej Europie - tym razem do dyspozycji będzie tylko tydzień. Postanowiłem więc, że wykorzystam go najlepiej jak mogę.
http://www.bikemap.net/route/1466384?133224136071640Trasa wyniesie pewnie ok. 750km. Planuję wyruszyć z Sosnowca do granicy czeskiej niedaleko Ostravy, potem przez Morawy aż do Skalicy, tam przejazd na Słowację, do Bratysławy i z powrotem już stroną słowacką. Granicę z Polską przejeżdżam w Zwardoniu. I tam też w końcu zahaczę o jakieś góry
W Sosnowcu mieszka mój ojciec, nie będę miał więc problemu ze zorganizowaniem sobie noclegu i zaopatrzenia na początku trasy. Planuję spakować się bardzo lekko i polegać na przydrożnych knajpkach i polach namiotowych. Na tydzień to nawet nie ma co zabierać ciuchów na zmianę
Rower: Trochę odchudzony Kross Trans Sander z 2010 roku. W następny weekend wymieniam mu tylną oponę na Schwalbe Marathon Plus. Może dzięki temu przez tydzień nie złapię żadnej gumy... (haha). Z innych fajnych rzeczy ma lemondkę i przerzutkę planetarną.
Będę trzymał się dróg krajowych. Średnia dzienna 110km nie powinna być dla mnie problemem.
Fajnie wygląda porównanie tej trasy, Sosnowiec-Bratysława-Sosnowiec, z zeszłoroczną St Nazaire-Wiedeń.
1. So-Br-So jest 3x krótsza, ale różnica pomiędzy najniższym, a najwyższym punktem trasy wynosi niewiele mniej: 550m dla So-Br-So, a 800m dla StN-Wi.
2. StN-Wi trwała 3x dłużej, ale tylko jednego dnia musiałem wyciągnąć z portfela inne pieniądze niż euro. Na So-Br-So oprócz euro trzeba używać PLN i CZK.
3. Podobnie ma się sprawa z językami: rok temu tylko francuski i niemiecki, tym razem polski, czeski i słowacki. Przydałby mi się jakiś szybki kurs językowy
Na razie to tylko taki ogólny szkic. Ta trasa wymaga znacznie mniej przygotowań niż zeszłoroczna, w związku z czym łatwiej jest mi też ją zmienić, lub przesunąć w czasie, gdyby coś mi wypadło. Ale już teraz mi się banan na gębie robi jak na nią patrzę