Dziękuję za wszystkie Życzliwe komentarze.
Ktoś, kto jak ja jedzie na rowerze przez Amerykę Południową nie będzie dyskutował o przydatności narzędzi internetowych. Po prostu mi się nie chce.
FB istnieje i będzie istniał, czy ktoś go lubi, czy nie. Nie przepadam za nim i nie mam tysięcy znajomych. A daje on możliwość szybkiego podzielenia się z Wami stanem wyprawy.
Ale nie lubię właśnie takich sytuacji, kiedy w wątku o mojej włóczędze na rowerze ktoś prowokuje dla sobie tylko znanych powodów bicie piany na tematy oczywiste.
Trzeba tu przyjechać i zobaczyć jak wygląda internet i szybkość łączy.
Ponadto napisałem, że FB jest tymczasowy i tak jak z poprzednich wypraw pełna relacja będzie na mojej stronie, a Ci którzy maja strony wiedzą ile to pracy, żeby porządnie zrobić.
Ponadto służy on również moim znajomym i rodzinie nie siedzącym na różnych forach.
Pozdrowienia z kontynentu wyluzowanych.