Wielkanoc 2012

[Daniel]

Ponieważ na majówkę wyjechać raczej nie będę mógł, zdecydowałem się spędzić aktywnie święta.
Pierwszego dnia pojechałem sobie do Warszawy, drugi i trzeci to Podlasie, czwarty to przeskok na Suwalszczyznę. A ostatni to teleportacja do Gdańska.
Galeria
Bardzo krótka relacja:
Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 4
Teleportacja (spontaniczne, sakwiarskie poprawienie życiówki)
Na zachętę:

[Borafu]

Osz kurna... nieźle 

[Freud]

Gratulacje Daniel!

[cinek]

Następny zwariował
Mocna wycieczka!

[paweł.70]

W życiu już chyba tyle nie przejadę. Gratuluję

[marek.dembowski]

Moje gratulacje Daniel. Nieźle pojechałeś No i najdłuższy dystans zrobiłeś w ostatnim dniu wyjazdu, fiu, fiu... mocny jesteś i w dobrej formie

[Marta]

niezly wyczyn:)
Najbardziej powdobalo mi sie okreslenie "150km to krotki etap"
no ale jak sie "trzaska" 400km to moze i tak:)

[Daniel]

Nie "trzaska" - to była życiówka, i to poprawiona po 28 miesiącach
A mając do dyspozycji cały dzień po płaskim, to 150 km nie jest jakimś kosmicznym dystansem. W tym momencie mamy przecież mniej więcej 14 godzin dnia, wychodzi 10 km/h

[hindiana]

To Tobie trzasnął widelec w Szwecji czy mi się pomyliły osoby?
Super, jestem pod wrażeniem. Niezła życiówka

[Marta]

Ach jak ja bym chciała zeby u mnie było tak płasko;) no i jeszcze żeby mi siedzisko wytrzymało

[Zbyszek]

no i jeszcze żeby mi siedzisko wytrzymało

Ćwiczenie czyni mistrza. Widzę, że w tym roku masz już 1000km to siedzisko powinno być już przyzwyczajone

Daniel - piękne dystanse i nie ma co "zasłaniać" się płaskim terenem 

[Marta]

Zbyszek - dziekuję za słowa wsparcia;) mam nadzieję że kolejne tysiące będę zaliczać szybciej;)

Ja się za to usprawiedliwiam górkami 

[Daniel]

Tak, mnie trzasnął. Tylko w Norwegii, nie w Szwecji. Od tego zaczęła się prawdziwa przebudowa roweru

[Waxmund]

nono, ładnie pocisnąłeś. czy ja dobrze wyczytałem, że dokręciłeś 60km żeby 400km wbić?
jedź koniecznie do Radlina na maraton!

[Daniel]

Myślałem, że szału dostanę dokręcając. Włóczyłem się po tym mieście z nosem wlepionym w licznik... A nie miałem żadnej mapy, żeby coś rozsądnego zaplanować.
O Radlinie myślałem (szczególnie, że teraz wiem, że dałbym radę), ale wypada nieco w nieszczęśliwym terminie, mogę być wtedy bardzo zajęty. Zobaczymy.