Autor Wątek: Beskid Śląski i Żywiecki - Czechy i Słowacja - Pierwsza dwusetka ;)  (Przeczytany 834 razy)

Offline Mężczyzna Muszka

  • dawniej Martin_Tychy
  • Wiadomości: 360
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 05.01.2011
Wczoraj udało mi się przejechać z Tomkiem (Hannibalem) nasze rekordowe dystanse. W moim wypadku poprawiłem rekord tylko z 150 na 220 km, ale on zrobił o wiele większy postęp tzn. z około 80 km na 220 km.

A teraz krótko o wyjeździe:
W zeszłą sobotę po krótkiej trasie po okolicy Tomek zaproponował, żeby w kolejny weekend wybrać się gdzieś dalej, ponieważ pogoda zapowiadała się idealnie. Pomysł szybko padł na "odwiedziny" Słowacji. Potem doszły jeszcze Czechy i wstępny zarys trasy.

http://www.bikemap.net/route/1526428

Z dnia na dzień prognozy pogody zmieniały się na naszą niekorzyść, ale w końcu nadeszła sobota. Pobudka o 4:30, prysznic, szybkie, niestety ubogie śniadanie i o 5:00 wyjazd. Już na starcie złapaliśmy 20 minut opóźnienia.



Wyjechaliśmy równo ze wschodem słońca. Po niespełna 40 minutach i 18,4 km jazdy byliśmy w Pszczynie. Kilkuminutowa przerwa i pojechaliśmy dalej w kierunku Strumienia. Słońce za plecami świeciło coraz wyżej, zaczęła pojawiać się ładna panorama Beskidu Śląskiego utopionego jeszcze w mgle.


Widok na beskidy

W Strumieniu byliśmy o 7:00 i mieliśmy za sobą 34,5 km. Zjedliśmy drugie śniadanie i pojechaliśmy zaliczyć okoliczną gminę Chybie. Skąd przez Zebrzydowice i Hażlach dojechaliśmy do Cieszyna. Pierwsze mocniejsze górki i już kryzys. Chyba odezwało się słabe śniadanie.


Cieszyński rynek

W biedronce kupiłem, ponoć jakieś pożywne naleśniki a następnie powędrowaliśmy na rynek w Cieszynie, gdzie zrobiliśmy kolejny postój. Skąd pojechaliśmy na most graniczny na Olzie. Po krótkiej sesji zdjęciowej pierwszy raz wjechaliśmy jednoślademi na teren innego państwa i udaliśmy się w nieznane. Poznawać inny świat. ;)


Granica w Cieszynie

Przez Czechy jechaliśmy głównie drogą nr 11. Może niezbyt ambitnie, ale moja walka z kolejnymi kryzysami, górki i wiatr wiejący w twarz z niewielkimi przerwami od wyjazdu z domu zrobił swoje i pojechaliśmy po najmniejszej linii oporu.

Przez Triniec i Jabłunkowo dotarliśmy do Słowackiej granicy. Nie mam dokładnych wyliczeń, ale zdawało mi się, że pomiędzy Jabłunkowem i okolicami granicy, przez kilka kilometrów niemal bez przerwy się wspinaliśmy. Wjechanie na te wzniesienie było dla mnie nie lada wyzwaniem, ponieważ sił było już coraz mniej, a im byliśmy wyżej tym wiatr wiał coraz mocniej, oczywiście w twarz. Niestety dogoniły nas chmury i zaczął padać deszcz. Natomiast Tomek zupełnie przeciwnie niż ja, czuł się jak ryba w wodzie i pewnie gdyby był sam, już dawno pędziłby gdzieś po terenach Słowackich.

Zapomniałbym dodać, że w okolicach Trinca zaliczyłem upadek. Na zjeździe udało mi się rozpędzić trochę bardziej niż Tomkowi. Próbowałem go wyprzedzić, ale ruch był w tym momencie duży i musiałem zwolnić, ale zrobiłem to za późno, mając około 40 km/h (w chwili upadku zapewne już kilka mniej) na liczniku zahaczyłem o koła Tomka i przeleciałem przez kierownicę. Wylądowałem na łokciu, którym zasłoniłem twarz. Miałem farta, ponieważ TIR który zabierał się za moje wyprzedzanie ominął mnie dość szerokim łukiem. Na szczęście jedynie trochę się potłukłem oraz zdarłem kolana i łokcie. Szkody też były niewielki tzn. trochę zniszczyłem leomondkę (ale nadaje się do dalszego użytkowania),  w koszulce zrobiły mi się dwie dziury, a poza tym skończyło się na kilku drobnych otarciach i wykrzywieniach.


Granica Czesko-Słowacka

Okolice słowackiej granicy przywitały nas przyjemnymi zjazdami, jechało się tak fajnie, że minęliśmy nieoznakowane skrzyżowanie z drogą prowadzącą do Zwardonia o jakieś 5 km. Po trochę ponad godzinie jazdy w końcu dotarliśmy do Polskiej granicy. Jako, że jedyną drogą, którą da się przekroczyć granicę jest droga ekspresowa zdecydowaliśmy się nią jechać. Ruch był tak niewielki, że mimo alternatywnej drogi dalej jechaliśmy w najlepsze. Niestety droga prowadzi przez tunel, gdy szykowaliśmy się do wjazdu, usłyszeliśmy głos „wielkiego brata” informujący, że po tunelu obowiązuje zakaz poruszania się rowerami. Niestety musieliśmy zawrócić i pojechać przez okoliczne wzniesienia. Początkowo planowaliśmy  trochę inną trasę, ale w końcu zdecydowaliśmy się jechać aż do Bielska starą drogą 69. Na odcinkach, wzdłuż których była już oddana droga ekspresowa ruch był znikomy.


O dziwo to już Polska ;)

W okolicach Żywca złapał nas, krótki 15 minutowy deszcz. Droga znacznie się wypłaszczyła i w końcu minęły wszystkie moje kryzysy. I już bez większych przygód głównymi drogami chwilę po 19 dotarliśmy do domu.


Wycieczka ta była dla mnie wyjątkowa z kilku względów:
- była to moja pierwsze dwusetka (na pewno nie ostatnia)
- pierwszy raz byłem rowerem za granicą
- no i właściwie pierwszy raz jeździłem rowerem po górach (może nie najwyższych ale jednal)


Cały dystans : 226.4 km
Średnia: 24 km/h
Czas jazdy: 9:26 h
Droga przez Czechy: 36.0 km
Droga przez Słowację: 28.5 km

Zaliczone gminy: 9

Przemyślenia: Przyjemnie jeździ się po górach, ale gdy następny raz będziemy chcieli bić rekord na pewno wybierzemy bardziej płaskie rejony i będziemy robić mniej przerw, bo tym razem było ich za wiele.

Więcej zdjęć - https://picasaweb.google.com/114083864776411252068/BeskidSlaskiIZywieckiCzechyISOwacjaPierwszaDwusetka?authkey=Gv1sRgCOvN37bikdOFFQ

Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3325
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Gratuluje Panowie wyniku.

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
gratuluję wyniku chłopaki!
dobrze że upadek skończył się delikatnie..
uważajcie.

Offline Mężczyzna chmurat

  • Wiadomości: 317
  • Miasto: Czechowice-Dziedzice
  • Na forum od: 26.10.2011
Bardzo udany wyjazd :) Skoro przez długi weekend nigdzie dalej nie dam rady pojechać to może pojadę waszym śladem :)
Daleko jeszcze?

Offline Mężczyzna Muszka

  • dawniej Martin_Tychy
  • Wiadomości: 360
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 05.01.2011
No wypadek z mojej głupoty, ale może bynajmniej czegoś się nauczę  :icon_twisted:

Gdybyś chciał jechać mniej więcej tą samą trasą, to w Czechach ruch na tej głównej drodze był nikły, ale gdybyś chciał to wzdłuż cały czas prowadziły inne bardziej lokalne drogi. A na Słowacji, gdybym nie wiedział, że jadę jakąś drogą krajową (nr 12) pomyślałbym, że to nawet nie jest droga wojewódzka.

Offline Mężczyzna Muszka

  • dawniej Martin_Tychy
  • Wiadomości: 360
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 05.01.2011
Tylko o gminy trochę trudniej, gdy się ma granicę stosunkowo blisko ;)

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum