Na ostatni łykend zaplanowałem sobie dłuższą jednodniową wycieczkę w celu przetestowania sprzętu, która miała mnie poprowadzić dookoła lasu Tywi w Walii środkowej i rozciągać się między zbiornikami Brianne oraz Claerwen.
Mimo kiepskich prognoz na cały łykend w sobotę rano dociążyłem rower czym się tylko dało, aby zasymulować typowy zestaw potrzebny do kilkudniowej wycieczki, zapakowałem do bagażnika i ruszyłem autem pod tamę na zbiorniku Brianne, znajdującą się niedaleko miasteczka Llandovery.
Mimo parszywej pogody początek był kapitalny, asfalty szybko ustąpiły miejsca leśnym szutrom wspinającym się wzdłuż lasu i od czasu do czasu oferującym widoki na wzgórza krainy znanej pod starodawną nazwą Elenydd.
Obecnie bardziej popularne jest określenie Green Desert of Wales, które bardzo dobrze oddaje charakter pustych i mało przyjaznych człowiekowi wzgórz w głównej mierze pokrytych wrzosowiskami i mokradłami - zaiste wyjść stąd z suchymi stopami jest niemożliwe.
Planując przeprawę przez wrzosowiska po raz kolejny nie doceniłem złośliwego charakteru tamtejszych wzgórz. Pierwszy raz zdarzył się równo rok temu kiedy to moją przygodę z Elenydd rozpocząłem od kąpieli w niewinnie wyglądającej acz śmierdzącej kałuży, która pochłonęła moje przednie koło do połowy, a zaraz potem mnie samego... też do połowy.
Pierwsza przeprawa przez wrzosowiska kosztowała mnie grubo ponad 2 godziny pchania i targania roweru w zamian oferując piękne puste przestrzenie, a niebo jakby z litości oszczędzało mi brzydkiej pogody przez cały czas pobytu na wrzosowiskach.
Druga przeprawa okazała się jeszcze gorsza i starym zwyczajem początkowo dobrze zapowiadający się szlak najpierw rozpierzchł się na kilka stron po czym szybko czmychnął pod wodę.
Zachód słońca zastał mnie pośrodku pustkowia, więc byłem zmuszony skorzystać z mojego "balastu". Na szczęście miałem ze sobą wszystko co było potrzebne do zapewnienia sobie odpoczynku przed wyruszeniem w drogę powrotną dnia następnego.
Niestety na początku drugiego dnia padła mi bateria w telefonie, stąd zdjęć brak - chociaż w niedziele cały czas lał deszcz, więc nie byłoby ich wiele.
Było fajnie, bywało ciężko, następnym razem daruje sobie dymanie przez wrzosowiska
Reszta fotografii u mnie na picasie:
https://picasaweb.google.com/102893870579120936377/201204TywiForest?authuser=0&feat=directlinkProśba do adminów, można wszystkie moje Walijskie wątki połączyć w jeden wspólny?