Ostatnio - popularne "jednodniówki" na Mazowszu również istnieją;) odkopuje wątek "nie pisano tu od 200dni" yeah
Dzień zaczął się dziś makabrycznie. Po wstaniu z łóżka ze zgrozą stwierdziłem, że NIE MA INTERNETU!!! SZOK! Nie mam telewizora, samochodu, elektrycznej golarki, ale żeby mi, KSIĘGOWEMU internet odcinać i to dokładnie w ŚRODĘ? nie było wyjścia, trzeba było dać sobie radę bez sieci...
Umówiłem się z kolegą-na-fullu na rower, nie pamiętałem, gdzie.
Miałem pojechać odebrać pakiet startowy na Bieg WOŚP i nie spisałem sobie adresu.
Miałem rano sprawdzić pogodę na meteo i nie sprawdziłem
No i weź tu człowieku, sprawy pozałatwiaj jak ci sieć nie działa.
A to wszystko wina Tuska i tej Odwołanej Zimy!
Udało się jednak zjeść śniadanie - do tego internet nie potrzebny. Oboje z Agnieszką opuściliśmy to smutne miejsce. Przez te problemy telekomunikacyjne wyjechaliśmy za wcześnie. Ja na modlińskiej byłem już chyba 8:30. Oczywiście, nie było cudownie. Pogoda postanowiła, że dziś będzie padało! I wiecie co? Padało! Padało od Fortu piątek, do Mostu Północnego.
Później deszcz ustał i wyszło słońce. Było pięknie. gdy jechałem od metra Młociny w stronę Marymontu, słońce przeświecało przez ciężkie śniegowo-deszczowe sine chmury, dając mega efekt! Do Miejsca spotkania - dojechałem za wcześnie. Szybka wymiana zdań przez SMS i ustalamy nowe spotaknie w innym miejscu:
"ziom miałeś być za kwadrans. podjedz pod Simply Kraket
jest na drugim końcu Włościańskiej"
Gdzie jest ten "simply Kraket" u licha - myślę sobie. Szukam na schematycznej mapie w podziemiach metra, ulicy Włościańskiej i po chwili znajduje ją. Gotowy mogę jechać!Ruszam i po niecałym 1,5 km znajduje "Simply Market". Zaglądam do sms i śmieje się do siebie. Nie ma to jak źle przeczytana literówka. Swoją drogą "Kraket" też fajna nazwa dla sklepu nie?
Po chwili dociera kolega-na-fullu. Przydomek zdobył w czasie jesiennej wyprawki do Komarna. W gronie ludzi, którzy pierwszy raz na oczy się widzieli, nie zapamiętałem jak ma na imię, a był na fullu i tak jakoś przylgnęło do niego "kolega-na-fullu". Na imię ma Michał i dziś nie był wcale na fullu. Miał 29er`a i to białego;) Biedulek, nie doczyści besti po tej jeździe.
Do momentu otwarcia punktu odbioru pakietów startowych Michał oprowadza mnie po okolicy. W sumie oprowadza, to za dużo powiedziane, ja byłem tam kiedyś już oprowadzony. Forty Bema znam, choć byłem tam chyba kilka lat temu. Kilkanaście razy mijałem je jadąc na uczelnie i nigdy nie zajechałem. miejsce bardzo fajne, sympatyczne trasy do jazdy XC i trenowania podjazdów. Zaskakująco mało ludzi też się tam spotyka o tej porze. pewnie zasługę dużą miała pogoda, która nas co jakiś czas zraszała deszczykiem.
Z fortów Bema - ruszamy pokrętnymi trasami do al. Jana Pawła, gdzie odbieram pakiet. Plan jednak legł w gruzach, bo mimo iż mam zaświadczenie od żony, o tym, że mogę odebrać jej pakiet, to nie mam podpisanego zaświadczenia zdrowotnego a bez tego mi pakietu nie wydadzą dla niej. po incydentach zawałów na mecie biegów, organizatorzy za wszelką cenę starają się zabezpieczyć, aby nikt ich do odpowiedzialności nie pociągnął. W sumie im się nie dziwie, jednak odebranie pakietu odbyło się tylko połowiczne.
Dalsza trasa wiedzie, pomniejszymi dróżkami Warszawy, gdzie Michal opowiada mi trochę o jej historii, jedziemy wewnątrz dawnego getta, dyskutujemy nad marnościami świata i czy warto było robić powstanie Warszawskie i tego typu sprawy frapują nas przez przejazd śródmiejski. Przez Stare miasto przetrząsamy się dumnie po bruku wjeżdżając od strony Sądu Najwyższego. po drodze spotykamy kolegę Michała, który porusza się radiowozem i po krótkiej pogawędce ruszamy dalej.
Na starówce cisza i spokój - ludzie sobie maszerują, z parasolkami, co bardziej odważni - tak jak my - mokną. pogoda bowiem nadal na zmianę przeplata słońce i deszcz. Zmienna jest jak na Islandii. W ciągu 20 minut potrafi wyjrzeć błękit nieba a za chwile przychodzą sine chmury i kropi. Tego dnia mi to jakoś jednak nie przeszkadza. Jadę, gadamy, totalnie nie zwracam uwagi na to, że coś tam kropi. Może jest to też za sprawą, tego że mi najzwyczajniej ciepło i nie marznę.
Ze Starego miasta puszczamy się w dół ulicą Bednarską. Na śliskim od deszczu bruku, trzeba uważać, jednak nie mam co równać się z wielkimi kołami Michała, jadąc na hamulcu nie przekraczam 20km/h, podczas gdy on - gna w dół jak oszalały.
Mostem Świętokrzyskim przedostajemy się na Wschodni brzeg Wisły gdzie jedziemy szutrowym szlakiem na północ. Po drodze nie może zabraknąć wizyty na placu zabaw, gdzie - dla odmiany znów w promieniach słońca, poprawiamy tężyznę fizyczna na huśtawkach i bujanym koniku.
Szlakiem szutrowym wzdłuż Wisły poruszamy sie aż do EC Żerań, gdzie Michał zaciąga mnie w osiedla bezdomnych i na sam brzeg elektrociepłowni. Po spenetrowaniu, nieużywanego już mostu dla rurociągu i okolic tej części elektrowni, stwierdzamy, że przejść się nie da i wracamy dookoła. Po okrążeniu całego kompleksu elektrociepłownianego - zajeżdżamy jeszcze na koniec w miejsce dawnego składowania odpadów płynnych z Elektrociepłowni. Tu opowiem wam troszkę więcej o popiołach.
Jeszcze niedawno na tym mostku przewieszone były rury prowadzące osad popiołów płynnych z EC Żerań. Obecnie w planach jest poprowadzenie tędy szlaku pieszego i zbudowanie przejazdu dla rowerów na tej kratownicyPrzed demontażem.Dawne wnętrze kładkiPopiół - To produkt powstający w wyniku spalania węgla kamiennego w jednostkach energetycznych. Zmielony do postaci drobnego pyłu węgiel kamienny, wdmuchiwany jest do paleniska kotła i spalany w temperaturze ok. 1400 stopni Celcjusza. W trakcie procesu spalania częściowemu lub całkowitemu topnieniu ulegają mineralne, nie dające się spalić, części skał zawarte w węglu kamiennym. Przeważająca część stopionych cząsteczek mineralnych zostaje wyprowadzona strumieniem gazów spali-nowych i zatrzymana w filtrze w postaci popiołu lotnego. Popiół lotny z węgla kamiennego jest miałkim pyłem, który wskutek obróbki termicznej składa się w przeważającej mierze z kulistych, szklistych cząsteczek. Popiół lotny zbierany jest w zasobnikach, a następnie ładowany i transportowany w postaci suchej autocysternami. Produkcja popiołu lotnego z węgla kamiennego podlega stałej kontroli jakościowej i optymalizacji składu fizykochemicznego a w szczególności strat prażenia (zawartości części palnych).
Możliwości zastosowania popiołu lotnego z węgla kamiennego zależą także w dużym stopniu od jego fizycznych właściwości. Szczególnie istotna jest duża powierzchnia właściwa, przez co materiał ten charakteryzuje się dobrą aktywnością "pucolanową" (niekiedy są one nazywane sztuczną pucolaną). Reasumując, o dobrej jakości popiołów decydują przede wszystkim: mała zawartość węgla, wysoka zawartość fazy szklistej, niska zawartość alkaliów oraz wysoka powierzchnia właściwa.
Intryguje was pewnie to ciekawe słowo "puculana".
Widok na dawny osadnik popiołów w tle EC żerańPucolana to ceramiczny materiał budowlany, stosowany jako wypełniacz w zaprawach hudraulicznych. Pucolana jest pyłem lub bardzo drobnym popiołem. Jej głównym składnikiem jest czysta krzemionka w postaci bardzo drobnych zaokrąglonych ziaren. Jej ważną cechą jest zdolność do wiązania wapna także pod wodą. Obecnie jest stosowana jako dodatek do zapraw betonowych zwiększający ich wodoodporność. Popiół lotny jako pucolana umożliwia redukcję udziału cementu. Dzięki swoim właściwościom oraz konkurencyjnej cenie może być używany jako dodatek do betonu i cementu, dodatek w procesie produkcji galanterii betonowej (wibroprasowanej kostki brukowej itp.), cegły, pustaków, jako materiał nasypowy i wypełniający oraz materiał do polepszania gruntów budowlanych.
Jak pokazują nasze chodniki i cała masa wyrobów betono-podobnych, rynek odzysku popiołów do wyrobu kostek bauma jest ogromny, toteż składowanie tak cennego skłądnika w osadnikach przestało byc opłacalne, bo po co wylewać coś za płot, skoro to cenny budulec?
Jak działało składowisko - jakie efekty wywołuje...
Jeszcze jakiś czas temu wyglądało to tak, że rurociągami tłoczono tu popioły w zawiesinie z wodą i wlewano je w formie tzw "pulpy" do osadnika, gdzie woda odparowywała a popioły osiadały na dnie. Osadnik został jednak wypełniony i obecnie widać, że jego wierzchnią cześć wypełnia się osadami z wykopów i budów.
Pewnie z czasem zostanie przykryty warstwą piasku i ziemi i zrekultywowany. Co będzie z kilkoma metrami osadów popiołów? Trudno powiedzieć. Z chemicznego punktu widzenia, nie są one silnym zagrożeniem dla środowiska. To w dużym stopniu krzemionka i śladowe ilości innych minerałów. Pod budownictwo te osady nie nadają się, ponieważ ich niejednorodność i właściwości hydrofobowe, nie są dobre pod posadawiane budynków. Ktoś będzie musiał, więc - przy próbie kupienia tego gruntu pod osiedle - wydrapać popioły do "żywego". Tu pewnie pojawi się kolejny problem, bo pod popiołami znajduje się taras Wisły, który w tym rejonie pełen jest osadów mułów, torfów i zastoiskowych iłów, a więc osadów równie "słabych" co popioły.
Podczas budowania mostu północnego w tym rejonie, pylony musiały być posadawiane na 20-30 metrowych "palach" które przenoszą obciążenia fundamentów mostu, na piaski znajdujące się głęboko pod ziemią.
Planów na zagospodarowanie tego miejsca jest wiele, ale niestety, nie bez powodu do tej pory żaden deweloper nie zbudował tam nic poza halami i składami makulatury w pobliżu. Budownictwo na tym terenie będzie skomplikowane i drogie, czy i co pojawi się tam w najbliższych latach pokaże przyszłośc. Obecnie krzaczki dają radę, i miejsce pochłania przyroda!
DYSTANS: 71km:D