Dnia czeciego z rana pojechali my szukać źródeł rzeki Pauczy. Było więc trochę chaszczingu, ale warto, bo rzeczka malowniczo rozlewa się w leśne jeziorka (bobry, nie chwaląc się, to sprawiły), a i same wywierzyska prezentują się ciekawie. Potem leśnymi drogami Puszczy Solskiej dojeżdżamy aż do Nowego Brusna. Jak kto się interesuje Roztoczem to wie, że był tam dawny ośrodek kamieniarski, produkujący krzyże przydrożne i cmentarne na cały region aż po Lwów (stąd tyle krzyży na poniższych fotach). Nieopodal jest osada o nazwie Polanka Horyniecka, a kawałek dalej, porośnięty kilkudziesięcioletnim lasem, znajduje się zabytkowy cmentarz i cerkwisko - pozostałość po wysiedlonej wsi Stare Brusno. Miejsce to magiczne, klimatyczne, niesamowite i skłaniające mnie tradycyjnie do zadumy o zacięciu historycznym.
Ktoś nawet popełnił w tym miejscu
filmik.
Po pewnym czasie zjeżdżam w dół z Polanki i kieruję się na Horyniec-Zdrój, gdzie jak wieść gminna niesie, karczmy stoją, posilić się można, a i napitek zacny kupić. Z Horyńca (opity jak bagienny komar, któremu się trafił rowerzysta łatający dętkę) wybywam zielonym szlakiem w kierunku Nowin Horynieckich. Po drodze fajny tunel pod torami oraz leśna kaplica ze świętymi źródełkami, z których skwapliwie korzystam, napełniając butlę. Kawałek dalej wbijam się niechcący prosto w wojskową bazę radarową NATO i już po chwili pędzi do mnie gazik pełen żołnierzy, zaciekawionych zawartością mojego aparatu.
I wreszcie Werchrata - miejsce intrygujące, tuż przy granicy z Ukrainą. Zajechałem tu nocą parę lat temu, więc teraz jest okazja pozwiedzania okolic w dzień. Przy grzmotach jakiejś narwanej burzy jadę (po zrzuceniu klamotów) do granicy w Prusiach, potem na Siedliska i - w lejącym już deszczu - na Łozy. Powiadam wam, jazda po wzgórzach w towarzystwie piorunów jest doprawdy irytująca i może doprowadzić do nerwowych tików - dlatego ok 19:00 ewakuuję się pod daszek spożywczaka w Werchracie, gdzie wtapiam się w lokalsów, używając odpowiednich rekwizytów (np. Leżajsk). Dzięki temu nie wychwytują mnie bystre oczy Straży Granicznej, która krąży po wsi (zawiadomiona pewnie, że jakiś koleś na rowerze jeździ sobie wzdłuż granicy).
Leśne jeziorko przy źródłach Pauczy
Nowe Brusno - w tych okolicach wykuwano tzw. "krzyże bruśnieńskie", które znaleźć można na całym Roztoczu (także Lwów)
W kierunku Polanki Horynieckiej
Krzyż pańszczyźniany w Polance Horynieckiej
Opuszczony i zarośnięty lasem cmentarz w nieistniejącej już wsi Stare Brusno (całkowicie wysiedlonej po II wojnie).
Krzyż misyjny na cerkwisku.
Najpierw wniosłem rower na nasyp kolejowy, ale nie mogąc znaleźć zejścia po drugiej stronie, wróciłem się i poniżej znalazłem taki fajny tunel (Nowiny Horynieckie)
Cmentarz wojskowy z 1915 r. (Nowiny Horynieckie)
Buczyny w okolicy Świątyni Słońca - pogańskiego miejsca kultu, do którego niestety nie dotarłem.
Coś wielkiego i drapieżnego (kania?) zerwało mi się sprzed nosa, no ale zanim wyciągnąłem telefon, przeczytałem SMSy, włączyłem aparat...
)
Kolejny krzyż przed Werchratą (oderwana figurka)
I znowu krzyż bruśnieński - tym razem w Werchracie
Dawna cerkiew, obecnie kościół w Werchracie
Wieża dzwonna - Prusie
Krzyż za Prusiami - tuż przy granicy z Ukrainą
Podkarpacki szynobus z Lublina do Rzeszowa - tuż za torami przebiega granica państwa (z wnętrza takiego właśnie szynobusa pochodzi zdjęcie z 1-go dnia)