no to moze ja tez cos opowiem.
To ze trafilem tu na forum i ze cos tu pisze to wlasnie zasluga "artroskopii".
jestem na dlugim zwolnieniu i wpatruje sie w monitor.
Wiec moge podzielic sie swoimi przemysleniami.
Problem z kolanem mialem od kilku lat
nie przeszkadzalo mi to w pracy ani w codziennym zyciu ale wszytskie dzialalnosci sportowe skutecznie eliminowalo.
Problem byl najprawdopodobniej efektem przeciazenia na tle sportowym (sport to zdrowie
)
Rower byl jedynym sportem ktory moje kolano tolerowalo ale do powiedzmy 30km dziennie, czasem mi sie udalo zrobic 50-80 bez przykrych nastepstw ale rzadziej.
przez caly ten czas nikt nie potrafil postawic diagnozy co to w zasadzie jest.
Przerobilem mnostwo roznych terapii i wydalem mnostwo kasy na roznych specjalistow.
W 2009 roku trafilem na lekarza ktory skierowal mnie na rezonans i wymyslil co mi dolega (inni nie widzieli tego na rezonansie)
powiedzial ze bez artroskopi sie nie obedzie chyba ze chce miec jak mam.
zdecydowalem sie po wielu rozmowach i kontr-konsultacjach aby sprawdzic czy to ma rece i nogi.
problem polegal na tym ze jakis fragment tkanki miekkiej w kolanie wcinal sie pomiedzy kosci stawu.
Lekarz obiecal mi ze po dwoch tygodniach bede biegal.
Wzialem urlop i siup.
okazalo sie ze oprocz tego wcinania jest jeszcze cos a mianowicie przerost jakiegos faldu blony maziowej.
Po operacji wyszedlem ze szpitala na drugi dzien
no i sie zaczelo, po dwoch tygodniach jak dobrze pamietam to lezalem nadal i mialem juz odciski na pietach bo nie moglem sie przekrecic.
Po miesiacu chodzilem jako tako po plaskim.
Po dwoch miesiacach zaczalem chodzic po schodach.
Trzy punkcje, w tym jedna pod USG bo trzba bylo zalatwic jakiegos krwiaka.
po trzech miesiacach ciagle do pelnej sprawnosci troche mi brakuje.
Przeszedlem 40 dniowa fachowa rehabilitacje.
Ogolnie mysle ze na kolano mi pomoglo ale to sprawdze w sezonie.
przy okazji przeciazylem tez achillesa w zdrowej nodze ( nigdy najmniejszych problemow tam nie mialem)
Na razie krece na stacjonarnym rowerku.
Mysle ze do normalnej sprawnosci potrzeba jeszcze ze dwa miesiace.
Zapowiedziane mialem ze to bedzie bardzo prosta operacja.
Po co to pisze, nie zeby kogos zniechecac bo jak trzeba to trzeba (mysle ze moja operacja sie udala i efekt bedzie niedlugo widoczny) i mam nadzieje ze w tym roku uda mi sie zamiast palcem po mapie wyruszyc w realu jak to dawniej bywalo.
Pisze to po to zeby pokazac ze wynik takiej operacji nie jest jednoznaczyny i w 100% przewidywalny mimo ze konsultacje i operacje robili najlepsi lekarze z prywatnych klinik sportowych.
Znam osoby ktore faktycznie po kilku tygodniach po byly na chodzie ale to po operacji lekotki a o tym raczej tu nie rozmawiamy.
Wiec z tym przeciazaniem trzeba uwazac.
Ostatnio kolega ktory jest zawodowym sportowcem pokazal mi cos co sie nazywa Animal Flex wielkie pudlo z proszkami dziwnych ksztaltow.
Sa tam suplementy wzmacniajace i odbudowujace stawy oraz poprawiajace smarowanie.
Oni to jedza w okresach treningowych kiedy jest duza szansa cos zepsuc.
Kupilem i jjem z lekka doza nieufnosci.
Patrze w lustro czy efektem ubocznym nie jest...zanik szyi.
Nie wiem jeszcze czy pomaga ale dziele sie bo moze akurat ktos uzana ze to dobry pomysl.