Autor Wątek: Ciekawostki rowerowe i okołorowerowe  (Przeczytany 341454 razy)

Offline Mężczyzna wiki

  • Nie spać! Jechać!
  • Wiadomości: 1725
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 28.01.2016
    • ekstremalna strona rowerowa
Niechęć do "ekorowerzystów" wynika chyba z tego, że niektórzy z nich na siłę chcą być traktowani tak samo jak rowerzyści. W końcu niezależnie czy doping jest chemiczny czy mechaniczny/elektryczny to jest to wspomaganie dające wymierne korzyści. Ta przewaga gwałtownie znika ze wzrostem dystansu jaki trzeba pokonać.

Jak widać na załączonym przykładzie przejazd pojazdem elektrycznym 3.500km to duże wyzwanie nie tyle fizyczne co logistyczne. Jednak codziennie trzeba ta baterię naładować. Sądząc po osiągnięciach gościa to jadąc rowerem zrobiłby to spokojnie 2-3 razy szybciej.
rowerem na księżyc (100 %);  [wsie woj. łódzkiego - 49%]

Offline Mężczyzna jgkmarcin

  • Wiadomości: 1111
  • Miasto: Jelenia Góra
  • Na forum od: 01.04.2015
Szoszoni na swoich karbonach też maja problem z odwzajemnieniem pozdrowień od trekkingowca. Może przez ich pochyloną sylwetkę ?


"..z tylu różnych dróg przez życie,
Każdy ma prawo wybrać źle..."

Offline Mężczyzna WujTom

  • Administrator
  • Wiadomości: 2187
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 17.10.2016
    • Wuj Tom w podróży
Osobiście uważam że rower elektryczny (nie mylić ze skuterami wyglądającymi jak rower) jest rowerem, a problem maja bardziej ludzie na klasycznych rowerach i może być kilka powodów nie zależnych jak choćby takie jak:

- nie mają środków na zakup i wtedy szukają powodów dlaczego elektryk jest zły
- czują się oszukani że ktoś bez wysiłku może im dorównać

Osobiście nie mam roweru elektrycznego ale kilkoma przejechałem w sumie około 400km.
Uważam że to bardzo dobre rozwiązanie, zarówno dla użytku codziennego jaki i wyjazdowego. Pomijam tu takie kwestie jak osoby mniej sprawne czy to ze względu na wiek inne powody.
Oczywiście jak wszystko ma ograniczenia. Tak jak szosówką nie pojedziemy po islandzkim interiorze tak elektryk może słabo się sprawdzić tam gdzie nie ma dostępu do gniazdka.

Ale zaraz dodam że znam dziewczynę która objechała Islandią na elektryku bez baterii (bo nie miała innego roweru) na wyjazd. Jak i w tym roku w Austrii spotkałem pana który jeździł na elektryku bez baterii i z tego co zrozumiałem montuje ją tylko wtedy jak musi jechać "do lasu" co by nie miał na myśli.

Na rowerze elektrycznym z baterią też można się zmęczyć wystarczy nie ustawiać wsparcia na maksa, a w niższych zakresach.
Co do ładowania to będąc w restauracji na objedzie można w tym czasie naładować około 60-70% baterii co daje prąd na dalsza jazdę.

Rowerów elektrycznych jest coraz więcej i będzie coraz więcej. A klasyczne zostaną w zdecydowanej mniejszości np w sporcie czy turystyce w miejsca ze słabą infrastrukturą.

Na ten moment dla przeciętnej osoby w PL elektryki są za drogie ale ceny spadną i więcej ludzi przesiądzie się z klasycznych rowerów.

Tak to widzę teraz, a czas pokaże jak bardzo się myliłem.
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem ...


Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2778
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
A co do elektryków to nie wiem czy zauważyliście że zobaczyć rowerzystę jadącego na elektryku z poprawną pozycją to prawie jak zobaczyć Yeti? Zwykle mają pozycję z kolanami ugiętymi mniej więcej jak dernista w kerinie.
Ja ich raczej rozpoznaję po stroju, który przy normalnym rowerze wkłada się kiedy na zewnątrz jest 10 stopni chłodniej.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10723
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
A co do elektryków to nie wiem czy zauważyliście że zobaczyć rowerzystę jadącego na elektryku z poprawną pozycją to prawie jak zobaczyć Yeti? Zwykle mają pozycję z kolanami ugiętymi mniej więcej jak dernista w kerinie.
Ja ich raczej rozpoznaję po stroju, który przy normalnym rowerze wkłada się kiedy na zewnątrz jest 10 stopni chłodniej.
;D
Mnie bardziej wchodzi pedałowanie piętami  ;)

Offline Mężczyzna OLDRIP

  • Wiadomości: 338
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 15.04.2021

Przypomniała mi się taka humorystyczna sytuacja, kiedy na leśnej ścieżce spotkałem młodą dziewczynę, która pchała rower. Jak sie okazało spadł jej łańcuch. Zatrzymałem się oferując pomoc i widziałem w jej minie, że była bardziej zestresowana jakimś obcym facetem w środku lasu, który się nią zainteresował, niż problemem z niedziałającym rowerem.
Finalnie napęd naprawiliśmy i rozjechaliśmy się w swoje strony. Ona myślę, ze z wdzięcznością... i ulgą :)

Po prostu nie jesteś na bieżąco z najnowszymi wynikami badań "naukowych"  ;)



Cytuj
Pewna blogerka napisała na platformie X: "Najgorsze, co niedźwiedź może mi zrobić, to mnie zabić. A gdybym została zaatakowana, ludzie by mi uwierzyli". Nawiązywała do kultury gwałtu i tego, że po ataku wierzy się agresorowi, a nie ofierze.

Wtedy kolejny bloger nagrał uliczną sondę w Londynie, w której większość kobiet na pytanie, czy wolałaby spotkać niedźwiedzia, czy mężczyznę, rzeczywiście odpowiadała, że tego pierwszego.

Większość kobiet śmiała się, słysząc to z pozoru absurdalne pytanie, ale odpowiadały rzeczowo. "Słyszałam, że niedźwiedzie nie zawsze atakują, więc pewnie wolałabym spotkać niedźwiedzia". Inne głosy: "Na 100 proc. wolę spotkać niedźwiedzia", "Niedźwiedzia, bo niektórzy mężczyźni są przerażający".


https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,30952614,lepiej-spotkac-w-lesie-mezczyzne-czy-niedzwiedzia-kobiety-wybraly.html

Więc na drugi raz, żeby jej nie straszyć, przebierz się za niedźwiedzia i dopiero wtedy pomagaj z łańcuchem  :P

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7934
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
@wilk - nie tak dawno złapałem kapcia w swoim Focusie. Typowy "snejk", niezbyt wysokie ciśnienie miałem w kołach. Rozłożyłem się z wymianą dętki. Zatrzymał się przy mnie starszy gość jadący na rowerze i zapytał, czy sobie poradzę, czy mam wszystko co trzeba.
Odparłem, że tak. Doceniłem, że się zainteresował. Sam też podobnie się zachowuję.
Elektryka nie potrzebuję na razie kupować. Satysfakcję rowerową czerpię ze świadomości, że pokonuję dystans siłą i energią własnych nóg. Jeśli kiedyś te nogi przestaną tak chętnie ze mną współpracować i niezbędne będzie wspomaganie, to wtedy raczej jednak samochód. Po prostu wygodniejszy.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 19891
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
@wilk - nie tak dawno złapałem kapcia w swoim Focusie. Typowy "snejk", niezbyt wysokie ciśnienie miałem w kołach. Rozłożyłem się z wymianą dętki. Zatrzymał się przy mnie starszy gość jadący na rowerze i zapytał, czy sobie poradzę, czy mam wszystko co trzeba.

Tylko Marku inna jest sytuacja, gdy jedziesz po dość pustej drodze, gdzie rowerzystów spotykasz od wielkiego dzwonu, a inna gdy jedziesz po ruchliwym szlaku rowerowym i mija Cię 100 ludzi. Właśnie ze względu na tę masowość wtedy zupełnie inaczej wyglądają te sprawy. Bo wiele osób by szlag trafił jak każdy z tej setki by tę pomoc oferował.

Poza tym ja nie kupuję takiej sytuacji, że ktoś ma pretensje o to, że ktoś inny sam z siebie nie zaoferował tej pomocy i zaczyna takich ludzi moralizować, snuć teorie o tym że burak po tym jak wsiądzie na rower dalej jest burakiem - bo to już jest dla mnie słabe. Bo to jest nakładanie innym własnej moralności, własnego kanonu zachowań, a jak ktoś tej moralności nie podziela - to jest burakiem. Ja się z tym zupełnie nie zgadzam, brak propozycji pomocy przy gumie na ruchliwym szlaku nie jest dla mnie żadnym buractwem, jest naturalnym zachowaniem, wynikającym z masowości tego szlaku. Jeśli ktoś ma potrzebę pytania każdego kto stoi czy nie potrzebuje pomocy - chwała mu, ale nie może swojego zachowania wstawiać innym jako obowiązującego kanonu zachowania.

Offline Lester

  • Wiadomości: 187
  • Miasto:
  • Na forum od: 11.01.2024
Zatrzymał się przy mnie starszy gość jadący na rowerze i zapytał, czy sobie poradzę, czy mam wszystko co trzeba. Odparłem, że tak. Doceniłem, że się zainteresował. Sam też podobnie się zachowuję.
Elektryka nie potrzebuję...
Bo wiele osób by szlag trafił jak każdy z tej setki by tę pomoc oferował.

Miejsce akcji: bardzo ruchliwa ścieżka rowerowa w centrum Warszawy. Jedzie nią Wilk na swojej wypasionej kolarzówce. W oddali widzi ostry zakręt. Zza zakrętu słyszy regularnie wypowiadane staropolskie wyp...dalaj. Im bliżej tego zakrętu, tym głośniej to słowo wybrzmiewa. Minąwszy tenże zakręt ujrzał rowerzystę rozłożonego na środku ścieżki rowerowej i łatającego gumę w tylnym kole swojego roweru. Ostro przyhamował, w ostatniej chwili wyminął leżący rower, zdążył jeszcze krzyknąć wypi...dalaj i się oddalił. Parę minut później tą samą ścieżką podążał Transatlantyk, również rowerem, bynajmniej elektrycznym i również słyszał rzeczone słowo. Dojechawszy do wiadomego zakrętu i ujrzawszy nieszczęsnego rowerzystę mocującego się ze "snejkiem" na środku ścieżki, również ostro przyhamował, zatrzymał się, po czym zapytał: może pomóc? Wyp...dalaj, usłyszał w zamian.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Również podzielam zdanie @Wilka, że standardy nie są uniwersalne. Osobiście do innych poczuwam się widząc awarie roweru w "dziczy" do innych na ruchliwej ścieżce w zurbanizowanym terenie.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mateusz

  • Wiadomości: 857
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 13.06.2010
Myślę, że warto sięgnąć do źródła a nie opierać się na publikacji zewnętrznych portali. Minęło mnie z 15 osób, nie tłumy. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy nazwać ich burakami, bo nie zapytali, czy potrzebuję pomocy. Burakami nazwałem ludzi z grupy facebookowej poświęconej szlakowi R10. Cieszę się Wilk, że jesteś tak wyczulowny na reklamę. Nie płacą mi za wychwalanie elektryków, a już szczególnie konkretnego modelu/modeli. Płacą mi za to, że zdecydowałem się wykorzystać elektryk w takiej podróży i podzielić się swoimi doświadczeniami. Serdeczności!

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19891
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Cieszę się Wilk, że jesteś tak wyczulowny na reklamę. Nie płacą mi za wychwalanie elektryków, a już szczególnie konkretnego modelu/modeli. Płacą mi za to, że zdecydowałem się wykorzystać elektryk w takiej podróży i podzielić się swoimi doświadczeniami. Serdeczności!

Tyle, że dla mnie każda wyprawa na zasadzie, gdzie ktoś Ci coś daje, ktoś za coś płaci powoduje, że do opinii, recenzji sprzętu z tej wyprawy nie mam wiele zaufania, zawsze w takiej sytuacji z tyłu głowy siedzi "wziął kasę, więc kadzi temu co mu płaci". W takiej sytuacji zawsze jest nawet niepisane poczucie pewnej wdzięczności wypaczające ocenę. Wiarygodne to są dla mnie tylko oceny z wypraw, gdzie za wszystko od A do Z płacimy z własnej kieszeni.

I nie mam takiego idealistycznego podejścia do elektryków jak Ty, w mnóstwie przypadków wśród ich użytkowników widzę zwycięstwo zwykłego lenistwa; wielu z nich gdyby nie miało możliwości skorzystania z elektryka to by jechało to samo na normalnym rowerze. Bo dążenie do wygody i chodzenia na skróty to jest cecha obecna u ludzi od czasów jaskiniowców. Jazdę na elektrykach rozumiem w przypadku ludzi starych, z jakąś wyraźną ułomnością, para, gdzie jedna ze stron jest sporo słabsza czy jazdy typowo użytkowe jak transport do pracy. Ale turystyka na takim sprzęcie to już dla mnie mocne chodzenie na skróty

Dlatego nie dogadamy się w tym temacie, każdy zostanie przy swoim zdaniu
« Ostatnia zmiana: 3 Paź 2024, 23:49 Wilk »

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1720
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Z szufladkowaniem "ekorowerztsyów" sprawa jest bardzo prosta. Kto częściej bywa w górach, może to łatwo zaobserwować. Elektryk enduro to sprzęt cholernie drogi, ergo co najmniej 9 na 10 spotkanych osób na szlaku wypożyczyło rower. Co najważniejsze, w większości i motywacją nie jest "zrobienie większej ilości podjazdów na Turbacz w tym samym czasie" ale dostanie się na szczyt, ŁATWIEJ NIŻ NA NOGACH. Takie osoby nie rozumieją, że poza dedykowanymi trasami zjazdowymi są na szlaku gośćmi, itp. To nie są najczęściej w ogóle rowerzyści i robią totalną siarę w górach. Z daleka można odróżnić pasjonata na własnym rowerze elektrycznym od takich ludzi. Niestety, przytłaczająca większość spotkanych na szlaku elektrykow to jest właśnie łatwizna w rekreacji.
I teraz szufladkowanie. Wybacz Mateusz, ale wychodząc z koncertu disco polo jest naiwnością liczyć, że zostaniesz zaszufladkowany jako meloman. Taka prawda. Nie wiem, co wydarzyło się na grupie R10, ale stonka solidnie zapracowała na złą opinię o "ekorowerzystach". Ludzie potem już nie patrzą, że sakwy, czy chłop spalony słońcem jak po trawersie Sahary i to nie weekendowa stonka. Takie życie.

EDIT: wszedłem sobie na tę (chyba) grupę od R10 na FB i muszę powiedzieć, że wyjątkowo fatalna. Nie wiem czego tam szukałeś  ;)
« Ostatnia zmiana: 4 Paź 2024, 07:46 MaciekK »

Offline Mateusz

  • Wiadomości: 857
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 13.06.2010
Wiarygodne to są dla mnie tylko oceny z wypraw, gdzie za wszystko od A do Z płacimy z własnej kieszeni.

W pełni rozumiem.

wielu z nich gdyby nie miało możliwości skorzystania z elektryka to by jechało to samo na normalnym rowerze. Bo dążenie do wygody i chodzenia na skróty

Mam nadzieję, że zasłużyłem sobie na to aby nie przypinać mi łatki chodzącego na skróty :)

Zdecydowałem się na elektryk, bo chciałem dać ulgę ciału wycieńczonemu ostatnimi latami wypraw, szczególnie ostatnią - na Everest. Moja sytuacja zdrowotna pozostawiła mi wybór: jedziesz na elektryku, albo nie jedziesz wcale. Wybrałem to pierwsze.

Bardzo bym chciał aby rower elektryczny był epizodem w moich podróżach, abym jeszcze kiedyś mógł zrobić coś fajnego na tym "zwyklym". Gram kartami jakie mam.

Dlatego nie dogadamy się w tym temacie, każdy zostanie przy swoim zdaniu

Myślę, że to całkiem niezły kompromis!

Myślę, że termin "ekorowerzysta" jest bardzo nietrafiony i robi rowerom (wszystkim) bardzo pod górę. Rower elektryczny nie jest Eko w zestawieniu z tradycyjnym.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 19891
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Mam nadzieję, że zasłużyłem sobie na to aby nie przypinać mi łatki chodzącego na skróty :)

Zdecydowałem się na elektryk, bo chciałem dać ulgę ciału wycieńczonemu ostatnimi latami wypraw, szczególnie ostatnią - na Everest. Moja sytuacja zdrowotna pozostawiła mi wybór: jedziesz na elektryku, albo nie jedziesz wcale. Wybrałem to pierwsze.

Bardzo bym chciał aby rower elektryczny był epizodem w moich podróżach, abym jeszcze kiedyś mógł zrobić coś fajnego na tym "zwyklym". Gram kartami jakie mam.

No i taka wersja jak najbardziej podchodzi pod "uzasadnione" użycie elektryka, o którym pisałem. Wtedy to rozumiem, wtedy elektryk naprawdę coś wnosi. Bo nie jest to lenistwo, tylko problemy zdrowotne. Jak zdrowie nie pozwala na normlany rower - to elektryk jest całkiem sensownym rozwiązaniem.

Tylko nie dziw się, że wielu ludzi jeżdżących na prawdziwych rowerach ma niespecjalne zdanie o tych na elektrykach; przeczytaj to co napisał Maciek. Też byłem na Turbaczu i tam to już rzeczywiście robi się swoista patologia. Na takim Velo Dunajec też widziałem masę zdrowych, sprawnych ludzi na elektrykach; to nie jest tak, że nie dadzą rady na normalnym  rowerze, tylko chcą mieć łatwiej. Zamiast męczyć się na podjazdach to nacisnąć guzik i móc wyprzedzać tych od nich wiele mocniejszych. Gdyby nie elektryki - to pewnie by to samo zrobili na normalnym rowerze.

Myślę, że termin "ekorowerzysta" jest bardzo nietrafiony i robi rowerom (wszystkim) bardzo pod górę. Rower elektryczny nie jest Eko w zestawieniu z tradycyjnym.

To na pewno, przecież prawdziwy rower jest znacznie bardziej ekologiczny, bo zasila się go mięśniami, a nie baterią, którą trzeba ładować z prądu wytwarzanego w Polsce głównie z węgla.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum