Mam ostatnio nieco więcej czasu wolnego, a na rowerowanie się nie nadaję, także pozwólcie że zacznę od nowa
Od czasu naszej dyskusji i od czasu wyprawy Helen Skelton, nieco się wydarzyło w świecie polarnych wypraw rowerowych. Pewnie słyszeliście o trójce zdobywców:
http://wrower.pl/reportaz/rowerem-na-biegun,5917.htmlJak podsumowano, nikt nie zdobył bieguna kompletnie "na czysto", choć zdobycie go pionowym, dwukołowym rowerem bez wsparcia, z użyciem jedynie nart, w moich oczach jest bliskie ideałowi
Nie mogę odnaleźć linka który ktoś wrzucał, w każdym razie doszliśmy do wniosku że trawers cieśniny jest niewykonalny z powodu prądów niepozwalających na solidne związanie się pokrywy lodowej.
Do czego piję? Ano do tego, że myślę że "przejazd" z Azji do Ameryki Północnej na dwóch kółkach może jednak byłby wykonalny, wybierając trasę przez Morze Czukockie lub jeszcze trochę na północ.
Co do wykonalności, moją perspektywę zmieniły powyższe antarktyczne wyprawy, tylko się zastanawiam; dlaczego zdobyto biegun południowy a północnego nie? Czyżby północny był "za łatwy"? Bo różnica w trudności chyba jest tu dosyć zauważalna.