O ile to jeszcze aktualne to dokładam swoje 3 grosze: przekroczyłam granicę polsko-ukraińską w Hrebennem na rowerze, w obie strony... Samochody stały w olbrzymich kolejkach a my boczkiem boczkiem do granicy:)
Przyznaję piszącym powyżej osobom - droga do Lwowa była bardzo dziurawa, pobocza straszne, ale to było 2 lata temu, może po Euro to się zmieniło?
I faktycznie we Lwowie rower jest dość nieporęczny, jeśli chce się pozwiedzać, pospacerować, pozaglądać w zakamarki:)
Natomiast poza Hrebennem niezapomnianych wrażeń dostarczyło mi przewiezienie roweru pociągiem Krościenko-Chyrów, ale on chyba już nie kursuje...